Zgadzam się z wikiw99. Ogólnie Marley jest dużo słabszy, chociaż pozostawia dobre wrażenie. Przepiękna końcówka ratuje film, który przez 90% czasu ciągnie się niemiłosiernie.
Hachiko zaczarowuje widza od samego początku. Noooo, a potem wiadomo....nie sposób się nie wzruszyć.
Ten film jest dla producentów chusteczek tym, czym dla koncernów naftowych są korki w mieście. :)