Jestem już emerytem, również straciłem swojego ukochanego pieska i również płakałem oglądając ten film. Natychmiast wróciły wspomnienia mojego ukochanego "Gringo"...
Wspomnienia z tych wspaniałych lat spędzonych z moim labradorem i jakże podobnych do oglądanego scenariusza z życia "Hachiko". Różnica tylko taka, że ja jeszcze żyję a mój kochany "Gringo" już jest za Tęczowym Mostem... Wspaniała historia przyjaźni i wierności pieska do swojego Pana. Warto obejrzeć i warto trochę popłakać !!!