Film jest naprawdę piękny. Nigdy wcześniej nie widziałam i trafiłam dziś przypadkiem :)
Najpierw zauroczył mnie śliczny szczeniak, a potem ta przyjaźń która narodziła się między psem, a profesorem. Przyjaźń do końca życia. Nie sądzę, żeby człowiek był przez tyle lat wierny i czekał, i ciągle z nadzieją patrzył na każdy pociąg...
Od połowy filmu ryczałam jak bóbr. Bardzo podobała mi się scena gdzie przyjaciel profesora - Japończyk - "rozmawia" z psem...
Abstrahując od filmu, to bardzo piękna rasa psów - Akita.
Znam tylko dwa filmy o podobnej tematyce, które są dla mnie równie piękne i wzruszające. "Marley i ja" oraz rosyjski obraz "Biały Bim czarne ucho".