Nie przypuszczałam, że wpadnę w taką histerię.
Długo zastanawiałam się, czy warto zobaczyć ten film. W końcu się zdecydowałam, ze względu na Richarda Gere/Gere`a (nie wiem, czy nazwisko należy odmienić, czy nie).
Od momentu śmierci głównego bohatera nie mogłam przestać płakać, a nawet na słynnym "Titanicu" nie uroniłam ani jednej łzy.
Po zakończonym seansie dalej ryczałam, dlatego właśnie więcej nie oglądnę tego filmu, nigdy.