Owszem historia poruszająca i piękna,ale z grą aktorską jest już znacznie gorzej co niestety zepsuło końcowy efekt.

Ale kogo gra??? Bo pies moim zdaniem byl naprawde niezly

Niestety większości aktorów.Pies zagrał akurat genialnie(choć jest to właściwie bardziej kwestia dobrej tresury,dzięki której poprawnie wykonuje polecenia) ,ale np. Joan Allen grała beznadziejnie,a sam Richard Gere momentami też sprawiał wrażenie jakby miał tylko "odbębnić" rolę i do domu.Miałem wrażenie,że aktorom nie za bardzo zależy,być może było to spowodowane tym że jest to po części "kino familijne" w którym zdarza się że aktorzy "spłycają" rolę,a może było to spowodowane właśnie taką wizją reżysera,a może złym doborem obsady,ale niestety momentami kreacje aktorskie były za mało przekonujące.Podsumowując,bardzo ciepła i wzruszająca opowieść w którą aktorzy mogli włożyć trochę więcej zaangażowania.

Co tu dużo pisać.Świetny i bardzo wzruszający film.

Zwykle nie płaczę na filmach, ale na tym popłakałam się jak bóbr. I ten film powinien obejrzeć każdy, który uważa, że psa można oddać z błahego powodu, albo co gorsza wyrzucić.

Wcale Ci się nie dziwię

Zgadzam się!

A ja cały czas myślę czy w historii prawdziwej pies widział zwłoki swego opiekuna? Czy łatwiej byłoby mu się rozstać wtedy?

Smutny i wzruszający, oglądaliśmy w czwórkę i wszyscy mieliśmy łzy w oczach