Ja pozwolę sobie się nie zgodzić. Ten pies miał być bohaterem. Nikogo nie uratował tylko sam siebie doprowadził do śmierci. A wierni są żołnierze którzy giną w wojnie i to jest równie bez sensu. Ja wole psa z inwencja. Koty przynajmniej nie marnują swojego życia na bycie wiernym do śmierci.
Ja rozumiem ze za to się ceni psa najbardziej, są wierność nie do zburzenia jak ślepa miłość. Ale co to komu daje dobrego, takie czekanie na stacji przez 9 lat i czekanie? Medal za opór?
Pozwolę sobie zauważyć, że film mówi nie o ślepej miłości lecz o prawdziwej. Albo jest albo jej nie ma. A czy Hachico coś/kogoś uratował? Oczywiście. Wszystkim, którzy go obserwowali i którzy są widzami tego filmu ratuje wiarę w miłość, a to jest jak ratowanie życia, bo czy bez miłości ma ono jakiś sens?
Ciężko mi się nie zgodzić z tym, że takiego postępowania obserwacja może uduchowić i zmienić człowieka (najwyraźniej nie na tyle by popchnąć kogokolwiek w umniejszeniu odręki psu - każdy się tylko przypatrywał i ani do domu nie zabrał, ani domku zbudował, tylko kiełbasą złego gatunku karmił). Jednakże jest to raczej obserwacja męczarni, męczeństwa. Tak samo postępowali czasem mężczyźni wystawiając się na próbę, oczekując na wybranki spojrzenie, co mogło ich też doprowadzić do śmierci. Nikt im nie powiedział że to nie ma sensu, bo alby wybranka tego niedostrzegała, albo w ogóle nie istniała. Gdyby ktoś tego psa zabrał na pogrzeb, cmentarz, może by choc troche zrozumiał że nie warto na tej stacji stac i czekać - choć może wtedy by leżał aż do śmierci przy grobie pana.
Sądzisz że pies by zrozumiał czym jest pogrzeb, a tym bardziej cmentarz? A i jeszcze miałby wysunąć z tego wnioski że nie warto czekać?
- Jestem pierwsza do sądzenia że psy są mądrzejsze niż się ludziom wydaje ale żeś chyba trochę przesadził.
No chyba że by czworonogowi podstawić na ziemi otwartą trumnę ze zmarłym panem do obwąchania, wtedy może by do niego dotarło,
ale takie działania nie koniecznie są możliwe.
Zrobiłbyś tak? Rozumiem że chodzi ci o pokazanie psu nieżyjącego pana, tak?
Ale bierzesz pod uwagę że nikt z jego rodziny nie spodziewał się że mimo upływu czasu Hachi nadal będzie biegał na ten dworzec. Dopiero po dniach zrozumieli zapewne że pies będzie tam biegał jeszcze przez długi czas, a i tak nikt się nie spodziewał że będzie to 10 lat trwało. Kto mógł to przewidzieć? Nawet gdyby na dniach zorientowali się że pies nie rozumie, co stało się z jego panem i tak byłoby już po pogrzebie, bo takowe załatwia się z reguły jak najszybciej, i co? Chodźmy rodziną na cmentarz, wykopmy trumnę z podziemi i pokażmy Hachiemu że na dworcu nikogo się nie doczeka?