PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119243}

Męczeństwo Joanny d'Arc

La passion de Jeanne d'Arc
1928
8,2 6,9 tys. ocen
8,2 10 1 6870
8,8 37 krytyków
Męczeństwo Joanny d'Arc
powrót do forum filmu Męczeństwo Joanny d'Arc

Zabawa filmowa 2011 i pół

użytkownik usunięty

Niniejszy temat jest miejscem przeznaczonym dla Uczestników "Zabawy filmowej 2011 i pół". Więcej informacji o Zabawie znajduje się tutaj: http://www.filmweb.pl/user/amerrozzo/blog/534255

Film "Męczeństwo Joanny d'Arc" wygrał w kategorii "FILM NIEMY". Uczestnicy Zabawy są zobowiązani do wystawienia w tym temacie opinii o swoich wrażeniach po seansie. Inni użytkownicy portalu Filmweb są tu mile widzianymi gośćmi.

Gdyby pojawiły się tu prowokacyjne wpisy, proszę Uczestników o ich całkowite zignorowanie. Odpowiadanie na prowokację będzie przeze mnie rozumiane jako złamanie Regulaminu.

Opinie zamieszczone w tym temacie zawierać mogą mnóstwo spoilerów!

ocenił(a) film na 10

Jeżeli dobrze rozumiem, te zauważone "braki" są dla Ciebie ujmą/skazą/minusem, które muszą rzutować negatywnie na ocenę, bo nie możesz ocenić kompletnego dzieła (a w przypadku filmu "kompletne" dzieło jest pojęciem płynnym). Natomiast dla mnie są "zębem czasu", który nadaje im pewnej "sentymentalnej" wartości. Dostrzegam różnicę między "poszatkowaniem" doszczętnym filmu czy kompletną ruiną jakiegoś zamku a możliwością docenienia, tego co się ostało i dostrzeżenia w tym piękna.

nawka

Popieram całym sercem:)

ocenił(a) film na 10
krysiron

:)))

użytkownik usunięty
nawka

Czyli dla ciebie owe "braki taśmowe" mają swój "urok starego filmu", jeśli mogę się tak wyrazić :) W porządku. Mnie natomiast tego rodzaju przeskoki nigdy nie bawiły i dlatego o nich wspomniałem. Jakie to miało przełożenie na ocenę? Tak naprawdę bardzo niewielkie, na pewno jest to jakiś dyskomfort dla widza, ale owe "braki" nie były znowu tak wielkie, by uniemożliwić odbiór filmu (pamiętam, jak oglądałem "Młody las" z 1934 roku, tam to dopiero film był wybrakowany, nie było kilku scen, w tym tej kulminacyjnej; i tam rzeczywiście miało to ogromny wpływ na odbiór). Powiem tak: formalnie jest to film niemalże bezbłędny, natomiast jeśli chodzi o treść, to nie jest to żadna intelektualna uczta. Film jest prosty, genialnie prosty. Ale ciągle mam wrażenie, że z przesłuchania można było więcej wycisnąć, zaskoczyć Joannę (pseudo)teologicznym argumentem itd. Dlatego zdecydowałem się na powtórkę filmu, szukając czegoś interesującego, co umknęło mi za pierwszym razem.

Jeśli to, co napisałem, ci nie wystarcza, to pozostaje mi jeszcze raz odwołać się do swojego niepodzielnego ja, które mówi mi, że ma być 8/10, i basta.

Te braki są częścią legendy, nawet wpływają na podwyższoną wartość dzieła. Każdy wszak zadaje sobie pytanie (zachwycając się przy okazji) jakby wyglądało "Reqiuem" Mozarta, gdy zdążył je dokończyć :)

A jak oceniłeś "Caligari'ego" którego tak wychwalałeś swego czasu? Też 8?

użytkownik usunięty
krysiron

No właśnie, ja oceniam coś za to, jak wygląda, a nie jak ponoć wyglądało albo jak mogłoby wyglądać.

"Gabinet..." swego czasu, gdy uzupełniłem seans znakomitą animacją z YT, dostał 10/10 (żebym nie został źle zrozumiany - i bez wideo pomocniczego byłaby dziesiątka). Później przyszedł powtórny seans, potem jeszcze raz w kinie, ale nie poczułem już tej magii. Poza tym były to kopie przyspieszone, bez koloru, bez powyginanych napisów na planszach itd. Zrobiło się 8/10. Po czwartym seansie już tylko 7/10. Wydaje mi się, że za pierwszym razem wyczytałem z tego filmu trochę więcej, niż tam było w rzeczywistości. Dziś zostało mi miłe wspomnienie i "tylko" dobry film.

Ale to co zostało z filmu oceniasz bardzo wysoko, same superlatywy wyczytałem. Ja żadnych braków rażących nie wykryłem. Ale to Twoja ocena i masz do nie prawo. Po prostu przeczytałem opinię i myślałem, że dałeś 10, spojrzałem i szok:P

użytkownik usunięty
krysiron

Akurat nie same "braki taśmowe" (alem wymyślił ;p) były tu najważniejsze, ale dialogi, ale o tym wspomniałem w pierwszym komentarzu.

Gdy pisałem swoją opinię też podejrzane mi się wydawało, że same superlatywy przedstawiam, a ocena "tylko" 8/10. Prawdę powiedziawszy po części rozumiem waszą reakcję. W ostateczności muszę powiedzieć, że po prostu czuję, że ma to być 8/10, a nie 7/10 czy 9/10. Tak jest przy każdym filmie, który oceniam. Coś mi mówi, że mam dać tyle, więc daję. A argumenty "za" czy "przeciw" to osobna kwestia. Mogę zaprezentować sto argumentów "za" i jeden "przeciw", ale będzie mi się on na tyle wydawał mocny, że ocena będzie stosunkowo niska.

Popisałbym dłużej, ale idę spać. Także dobranoc. Może jutro naświetlę tę kwestię lepiej, chociaż sądzę, że doskonale wiecie, co mam na myśli. Oraz że zdajecie sobie sprawę, że nijak nie można tego "czegoś" dyktującego, jaką notę wystawić, lepiej scharakteryzować.

Ja po prostu kocham nieme kino, w szczególności seanse z dobrą muzyką na żywo, więc nie mogłem pozostawić tej 8 dla najlepszego niemego filmu (wg Ciebie) bez komentarza:)

ocenił(a) film na 10

Przyznam, że ja oceniam od zawsze na czuja. Niby coś tam mogę doceniać w kwestiach technicznych, ale nie mam aż takiej wiedzy, żeby to był aspekt pierwszoplanowy. Takim są tak naprawdę wyzwolone emocje. I dla mnie jako laika wybijają się na wierzch, a o tym nie zawsze łatwo się dyskutuje. Ale tym taśmami to mnie rozwaliłeś. Branoc. :)

ocenił(a) film na 9

Najlepszy film z Zabawy zostawiłem sobie na koniec. A właściwie miałem nadzieję, że będzie najlepszy, biorąc pod uwagę liczne recenzje i komentarze na forum. Nie zawiodłem się, chociaż liczyłem po cichu na arcydzieło. Arcydziełem ten film nie jest, chociaż naprawdę niewiele brakuje (zresztą wszystkie moje dziewiątki to takie prawie-arcydzieła). Kreacja Marii Falconetti jest absolutnie genialna i bez wahania umieściłbym ją w gronie najwybitniejszych aktorskich występów w historii. Z pewnością duże wrażenie na odbiorcy wywiera muzyka Voices of Light. Szkoda, że tejon oglądał bez ścieżki muzycznej, bo naprawdę wiele stracił.

Męczeństwo jest znakomicie sfilmowane (ach te genialne zbliżenia, dołączam się do zachwytów; nawka napisała, jakbyśmy dzięki nim zaglądali w głąb duszy bohaterów - nie potrafię lepiej tego wyrazić), zagrane a oddziaływanie na widza jest bardzo mocne. Warto jeszcze, w tym momencie podkreślić podstępny plan sędziów, by wysłać jednego w nich jako, niby wysłannika króla Karola, aby wkupił się w łaski Joanny i podpowiadał jej podczas przesłuchania odpowiedzi, które będą ją pogrążać. Ich przebiegły zamysł był iście szatański, ale nie: to Joanna jest wysłanniczką diabła, a oni przedstawicielami Boga na Ziemi, więc trzeba spalić ten pomiot Szatana! Gorzkie i do bólu prawdziwe – ale taka już jest historia...

Niestety trafiła mi się do oglądania wersja trwająca 82 minuty, mimo, że standardowa (odrestaurowana) długość wynosi 88 minut.

PS: To mój ostatni komentarz w tej Zabawie. Zapoznałem się dzięki niej z kilkoma znakomitymi obrazami, a i wcale nie żałuję czasu spędzonego na tych, które mnie zawiodły. Było mi bardzo miło przebywać w kręgu wytrawnych kinomanów ;) czekam teraz na drugą edycję Zabawy. See ya :)

ocenił(a) film na 7

Niestety oglądałem wersję bez dźwięku, więc miałem trochę wypaczony seans. Już przed filmem słyszałem, że warto mieć też podkład muzyczny, co zresztą nie jest takie niezwykłe w kinie niemym, i przez cały czas miałem uczucie, że czegoś mi tu brakuje.
Jako, że z definicji brak tu dialogów aktorzy muszą to nadrabiać mimiką i grą ciała, a w tym filmie jest to na naprawdę wysokim poziomie. Odtwórczyni głównej roli Maria Falconetti zagrała perfekcyjnie i jest to jedna z najlepszych ról w kinie niemym, jakie widziałem.
W rzeczywistości proces Joanny d'Arc był rozgrywką czysto polityczną. Chodziło o zemstę anglików na niej. Tutaj zupełnie brak tego wątku. Mamy za to wyeksponowane starcie dwóch rodzajów religijności - tej dogmatycznej i duchowej. I mimo wiadomego końca pozostaje pewien pozytywny przekaz. Joanna co prawda umiera, ale udaje jej się pociągnąć za sobą tłumy, a nawet zdobyć sympatię niektórych z oskarżycieli.

7/10