Poza tym ciężko mi się wgłębić w film, w którym główne założenie jest totalnie bzdurne. Rozumiem, że można kogoś pomylić z kimś innym przy pierwszym kontakcie, ale wyglądało to idiotycznie, gdy przez całe tygodnie dziesiątki ludzi wpatrywali mu się prosto w oczy, słuchali tego co mówi i jak mówi i cały czas brali go za innego człowieka. Zupełnie niewiarygodne, zwłaszcza w przypadku tego ojca. Fajne i niezwykle klimatyczne były za to sceny do których przygrywała jezowa muzyka w stylu lat 50. Pojawiły się też później dobre emocjonujące momenty.