Czyli co na koniec było jedno wielkie "jump"? Wydaje mi się, że nie zdążyli go dogonić a znajdowali się raczej na pewno gdzieś na piętrze.
Zakończenie opowieści jest otwarte, widz sam decyduje co się stało dalej z tą rodziną. Ja osobiście myślę, że marzenia matki o idealnym synu nie spełniły się i nie spełnią się. Takiego syna urodziła i choć trudno jej to zaakceptować (scena na parkingu) musi dźwigać to brzemię.
Utwór Lany Del Rey jest tu zapewne podpowiedzią. Chociaż, z drugiej strony, Steve czekał aż mu oswobodzą ręce — niepotrzebnie gdyby to miało być okno na jakimś wyższym piętrze, a nie drzwi.
To jedno. Drugie, że Steve kilkakrotnie pokazywał, że chce być wolny (np. wykrzykiwał "wolność!" szalejąc z wózkiem na parkingu przed marketem albo jadąc środkiem ulicy, blokując tym samym ruch samochodów). A śmierć w kaftanie raczej nie symbolizuje wolności, której chłopak tak potrzebował ;p