I relacji nie było, więc może ja swoją pigułę tu zamieszczę: tak, jak wspominał recenzent Filmwebu, film jest duszny, masa w nim niezręcznych scen, napięcia na granicy eksplozji. Zrywa z ukazywaniem wyświechtanego archetypu matki walczącej do końca. Warto się przejść, choć przyznam, że zdecydowanie wolałem "Toma".
Nie samym FW człowiek żyje, trzeba też mieć czas oglądać filmy :)
Przede wszystkim świetne dialogi, no i sceny, które 'uderzają' - tak, jak napisał(a) videocompiler, 'napięcia na granicy eksplozji'. Jak to u Dolana, nie jest to film oglądany dla wyjątkowej historii, choć i fabuła zaskakuje (ostatnia scena - świetna). Film mocno popkulturowy (dla mnie +). Warto obejrzeć, natomiast nie jest to mój ulubiony film Dolana.