Czy przyjaźń między ośmioletnim dzieckiem a dojrzałym, lekko opóźnionym w rozwoju mężczyzną
jest możliwa ? Elliot udowadnia, że tak. I robi to w nienachalny, przemyślany sposób. Relacja
między dziewczynką i mężczyzną w żaden sposób, mimo, że mamy do czynienia z kinem
animowanym, nie wydaje się być przerysowana. Elliotowi udało się uchwycić narodziny, kryzys i
siłę przyjaźni. Jednak to nie przyjaźń jest tu przedmiotem opowiadanej historii. Elliot obnaża jej
potrzebę, w strachu przed samotnością, przed którą właściwie wszystkie postaci, pojawiające
się na ekranie, próbują uciec, rzucając się tym samym w wir przeróżnych dziwactw, pasji i relacji.
Samotność wydaje się być tutaj wielkim nieszczęściem. Zarówno Mary jak i Max stawiają sobie
za jeden z głównych celów w życiu znalezienie przyjaciela. Z każdym kolejnym listem okazuje się,
że obojga nie musi łączyć nic konkretnego. To samotność, ogromna wrażliwość na świat i
poczucie odrzucenia jest spoiwem tej niezwykłej relacji.
Mocną stroną filmu obok solidnie napisanego scenariusza są zdjęcia i muzyka. Precyzyjnie
wykonany świat Mary i Maxa stawia film wśród najlepszych pozycji animowanych kina.
Idealne połączenie komedii i dramatu. Bawi i wzrusza, w zrównoważonym tempie.
To za tą pozycję Elliotowi należy się oscar, film wypada znacznie lepiej przy Krumpecie z 2003
roku.