Groteskowy teatr,w którym cierpiałem-jako widz-bardziej od głównego bohatera i jego ofiar.
No właśnie, uwielbiam to: przecież to "klasyka". Np.Tarantino czy Woody Allen, wszyscy którzy lubują się w ich filmach, są z reguły bardzo zaskoczeni, że mogę za nimi nie przepadać (z drobnymi wyjątkami;)). A jest mnóstwo reżyserów nie tak "medialnych", o których filmach dużo się nie mówi, a powalają na kolana warsztatem i przekazem. Co to znaczy, że film stał się klasyką, że się jest głąbem, jak się nie podoba? Kubrick ma specyficzne kino, jednemu przypadnie do gustu, innemu nie. "Lśnienie" też jest klasykiem, ale wiem, że wielu fanów ambitnego kina wyszłoby w połowie seansu. Ja akurat ten film bardzo lubię. Z kolei "Oczy szeroko zamknięte" dla mnie są jednym z najdurniejszych filmów jakie widziałam (mam na myśli to "uznane" kino, nie jakieś tam badziewia komercyjne), choć rozumiem, że niektórym może coś w tym filmie pasować - mi zupełnie nie. Nad "Mechaniczną pomarańczą" właśnie się zastanawiam, bo dziś leci w tv i dlatego weszłam na to forum, ale normalnie nie wiem czy "zweinstein" opłacają ci za hejty, czy nie, ale powala mnie po prostu argument, jaki podałeś - ten 2 i 3 komentarz... masakra.
Ja napisałam doznania po odpowiedzi na Twój komentarz. "Lolitę" widziałam tylko w późniejszej wersji z Jeremym Ironsem i Melanie Griffith. Świetny film, ale co do tego tytułu to nic - absolutnie NIC - nie przebije Nabokova. Obowiązkowo książka z przypisami - wydania bez tego niezbędnego elementu nie mają najmniejszego sensu, bo nie wyjaśniają symbolizmu, jaki zawarł Nabokov. Tyle w kwestii "Lolity" . Jak będę miała okazję, zerknę na filmową wersję Kubricka.
"Lolita"(1997) jest jeszcze lepsza od wersji Kubricka.Wiele lat temu wziąłem się za tą powieść,ale porzuciłem ją w początkowym "stadium" ze względu,że za bardzo byłem zniesmaczony.Powiedz mi,czy film jest dobrą ekranizacją?
Film ma zupełnie inny klimat. Jest dobry, ale to zupełnie "inna bajka". Jeremy Irons nadał tu specyficznego charakteru relacji jego i dziewczyny, ale jeśli tę wersję filmową zniosłeś, to książka nie powinna Cię zniesmaczyć ;-)) A do którego momentu dotrwałeś w książce? Ważne, aby cały czas być na bieżąco z przypisami ;-) np. w jednym miejscu obrazy na ścianie mają znaczenie - kto na nich jest, a przypisy tu bardzo pomagają zrozumieć sens takiej ukrytejh symboliki. Najistotniejsze w tej powieści jest dokłądnie to, że autorowi nie tyle chodziło o treść, co o formę i z tej perspektywy należałoby na nią spojrzeć. Czytasz dla samej przyjemności czytania, a nie dla rozwiązania fabuły. Nabokov cudownie operuje zdaniami wielokrotnie złożonymi - a weź pod uwagę, że całą książkę napisał w obcym dla siebie języku, co też było nie lada wyzwaniem! Spróbuj nabrać dystansu i przymierzyć się do książki jeszcze raz. Warto! ;-)
Przyznam,że musisz być ciekawą osobą,bo udało ci się mnie nakręcić na powrócenie do lektury,a to nie jest proste:)
Jutro wypożyczę,nalegasz żeby była z przypisami?
Niby w miarę szybko się oglądało ale pozostawił spory niedosyt. Beznadziejne zakończenie.
Bez szału.
"Groteskowy teatr,w którym cierpiałem-jako widz-bardziej od głównego bohatera i jego ofiar."
Groteskowy! tego słowa mi brakowało po obejrzeniu.
Film dla mnie jest wielowątkowy.
Raz - sceny przemocy seksualnej, myślałam ze o tym będzie film
Dwa - gangi! Wojna o rewir i swoje miejsce.
Trzy - nagle pojawia się moralność; główny bohater jest zły, to wiemy , ale czy zemsta na nim daje mi jako widzowi satysfakcję?
Cztery- telewizja kłamie! propaganda wylewa się z ekranu od momentu zapoznania z rodzicami narratora
Pięć - Muzyka! Sama w sobie!
Ja też jako widz cierpiałam, ale nie z nudy tylko z tej wielowątkowości. Pogubiłam się po drodze, ale nadal jestem pod wrażeniem jak ładnie można podać tort o różnych smakach na jednym talerzu.
To dobrze! każdy musi mieć swój smak i swój gust. Podobno o gustach się nie dyskutuje, ale jak nudne byłyby rozmowy, gdyby to powiedzenie wprowadzić w życie. :)
Cóż za kwintesencja inteligencji w tym pytaniu.Brawo!
A jaki masz gust filmowy,ja przy Tobie to zero,brak jakiejkolwiek wiedzy o kinie,kur*a jak bym chciał być kims takim jak Ty:)
To musi być cos wspaniałego!:)
Pewnie,że Ci się udało,ktos taki jak Ty zawsze dopnie swego,no ale nie każdy ma psychologie ludzką w małym palcu jak Ty.Sprawiłeś,że czuję się jak ostatni frajer,jest mi okropnie wstyd z tego powodu:)
no dobra, nie mam serca sie z ciebie naigrywać, żartowałem z tym że żartowałem, tak naprawde masz bardzo słaby gust, co potwierdzają oceny 3 dla dziecko rosemary i mechanicznej pomarańczy, a 10 dla paranormal activity, titanica i w pogoni za szcześciem
Mnie wręcz rozpi#@la, gdy dając kiepskie oceny tym całym ''klasykom'', narażamy się na mieszanie z błotem.
Ja miałem tak ostatnio z ''Face off'', ''Gwiezdne wrota'', czy parę lat temu z ''Pieskim popołudniem''.
Najlepsze są teksty w stylu: ''nie zrozumiałeś filmu'', lub ''wyłącz myślenie, a ci się spodoba''. Kur$# dosłownie obłęd buahahahaha
ale oglądając film wyłączyłeś myślenie (o czym nie wspomniałeś, urwisku xD),dlatego oceniasz dobre filmy na 3, a takie szparagi jak "gone with the wind" na 10
a ja właśnie uważam, że potrafisz mysleć. i co teraz? wychodzi na to że nie masz racji. wiec kolejny raz potwierdzasz, że masz słaby gust.
nie że "nie zrozumiałeś filmu", tylko masz po prostu masz słaby gust, jak autor tematu :)
Nie powinno sie porównywac tych tytułów,ale jeśli juz to robisz to odpowiedż brzmi:Oczywiście,że tak.
A Tobie sumienna dyskusja na temat filmu.
Żegnam,wróć jak będziesz miał coś do powiedzenia.
Pytana o Mechaniczną Pomarańczę też zawsze mówię, że oglądając cierpiałam. Ja w ogóle mam jakoś nie po drodze z Kubrickiem. Uwielbiam Lśnienie i Oczy Szeroko Zamknięte, Dr Strangelove mi się podobał, Spartakusa przebrnęłam w bólach, reszty nie widziałam. Ale w przypadku Mechanicznej Pomarańczy - nienawidzę tego filmu. Po prostu. Nawet nie tyle film, ale ta historia i Alex kojarzy mi się wstrętnie. O, to jest to słowo! On mnie drażni, denerwuje, mam ochotę natłuc go po gębie. Jak można tę postać lubić?
Wiem, że to w pewien sposób oznacza, że McDowell zagrał rewelacyjnie a Kubrick go tak poprowadził. I temu oceniłam film na 6.
Ale tak ciężko i okropnie nie oglądało mi się żadnego innego filmu, a widziałam mnóstwo bardzo dziwacznych tytułów.
Zanim ktoś będzie miał pretensje - ja rozumiem, że Mechaniczna może uchodzić za dzieło. Naprawdę. Ale widocznie, żeby tak uważać trzeba nie być mną :)