mam wrażenie, że tym filmem zachwycają się pseudointelektualiści, którym nie chciało się sięgnąć po książkę... film jest nudny, chujowo zagrany i wyreżyserowany, to nie jest prowokacja z mojej strony tylko najuczciwsza opinia, chciałem dać temu filmowi szansę, nawet obejrzałem go dwa razy, ale nic z tego, porażka kubricka
ps. z tego co wiem, to film nie podobał się także samemu a. burgeesowi który napisał książkę
no dobrze, dobrze...ja też obejżałem ten film..."Od deski do deski" ....ale teraz Wy wszyscy skoro jesteście tacy "świetni krytycy" filmów i "znacie się" na tym...to wytłumaczcie prosze mi dlaczego ten Jest taki dobry??.. dlaczego??...bo może coś przegapiłem??..czy on ma coś pokazywać??...jakieś ludzkie wady, zachowania??...a może się tak bardzo Wam podoba bo było w nim bardzo dużo nagich scen...??aaa??
Nie. Film nie podobał mi się dlatego ze była pokazana nagość.
Podobał mi się za specyficzny klimat w jakim był utrzymany cały film , muzykę i przede wszystkim genialną grę aktorską.
A po drugie to nie rozumiem czemu krytykujesz w bardzo ironiczny i krótko mówiąc lekko przygłupawy sposób osoby którym podoba się mechaniczna pomarańcza?
Napewno nie jestem świetnym krytykiem filmowym a osobą która poprostu została oczarowana takowym filmem;]
A nikt ci nie będzie tłumaczył czemu ten film jest dobry , ponieważ o ile mi wiadomo to każdy człowiek myśli sam i samodzielnie ocenia czy mu się coś podoba czy nie.
A film pokazuje ludzką przemianę. Jak z pozbawionego sumienia potwora którego główną rozrywką były rozboje i napady staje się człowiekiem wręcz brzydzącym się przemocą.
Myślę że film ten warto obejrzeć, a jeżeli się komuś nie spodoba to trudno. Są gusta i guściki;]
no i znowu te "gusta i guściki"... kiedy czytałem książkę mogła ona rzeczywiście szokować, paru kolesi w pieluchach co najwyżej śmieszą jeśli nie żenują, albo ten pedałek w różowych slipkach u tego psorka, co on miał pokazać? nie było go w książce, film jest pełen takich żenująco-rozbawiająco-chujowyc h akcentów... samo więzienie pokazane jak ośrodek wypoczynkowy, strażnicy którzy mieli poniżać i znęcać się nad więźniami to paru stetryczałych i spróchniałych dziadów, a filmy puszczane alexowi to już po prostu buahaha numer jeden... mógłbym jeszcze tak wymieniać i wymieniać, rozumiem, że kiedyś filmy były objęte większą cenzurą, ale uważam, ze skoro nie mogli go zrobić dobrze, to było go w ogóle nie robić
Wiadomo że film nigdy nie będzie idealnym odwzorcowaniem książkowego pierwowzoru więc tak nie powinno się patrzeć. Co do twojego wysublimowanego słownictwa sądzę, że do tego filmu nie dorosłeś.
kolejny internetowy filozof, mówisz, że do czegoś nie dorosłem bo nazywam po imieniu wszystko to co w filmie nie powinno się znaleźć? zapewne jesteś jedną z tych osób które muszą na siłę doceniać każdy kawał gówna, żeby poczuć się ynteligentnie
Niczego nie nazywasz po imieniu, ty po prostu szydzisz sobie z filmu, a to już nie jest krytyka. Jeśli chcesz odbierać film jak książkę i uważasz, że powinien byc jej wierną kopią, urządź sobie pokaz slajdów stron z książki, wtedy bedziesz miał 100% odwzorowania na ekranie. Rzeknę adaptację idealną, taką, że jeśli tylko nie przesadzisz z kontrastem i jasnością nie bedziesz miał się do czego czepiać;)
Film, to nie książka. Fakt, że jest podany tytuł książki i jej autor oznacza tylko, że jest zbyt wiele podobieństw, aby to przemilczeć i nie popełnić plagiatu. Takich adaptacji jest dużo i czepiają się do nich tylko ludzie z wąskim nastawieniem umysłowym, nie potrafiącym zrozumieć prostych założeń filmu i książki. A są one różne, chociaż podobne.
Widzisz kolego. Czasami trzeba użyć takiego słownictwa żeby coś dotarło do niektórych osób. Inaczej nic do nich nie dociera. Nie wnikam w to, czy tu akurat było to potrzebne ale właśnie taki jest często sens użycia takich wyrazów.
Oj, nie wiem , czy do końca dobrze rozumiesz przemiane bohatera... Owszem, zaczął brzydzic się przemoca, ale przeciez to była zmiana nie tyle moralna czy etyczna, ale biologiczna reakcja ciała... tak , jakby pijakowi wszyć esperal.
No właśnie. Taka sugestia, jakby na przykład za pomocą hipnozy :-) Jest takie powiedzenie - "Kłamstwo powtarzane 100 razy staje się prawdą". Tu zrobione za pomocą filmów. Więc to żadna przemiana.
- Ścieżka dźwiękowa. Przede wszystkim doskonałe wykorzystanie utworów Purcella, Rossiniego, czy Beethovena, które perfekcyjnie podkreślały wydźwięk scen, tym samym zwielokrotniając doznania emocjonalne.
- Reżyseria scen. Bardzo sugestywne, mocno kontrastujące z tematem muzycznym sceny, budzące często ambiwalentne emocje.
- Użycie kolorów. Bardzo dobry dobór palety kolorów, szczególnie przeplatany z czarnym dominujący biały, który ponownie pełni rolę niejako kontrastu wobec tego co się dzieje na ekranie, jednocześnie budując nienaturalny klimat sterylności. Widz, nim jeszcze wydarzy się jakakolwiek akcja, odczuwa, że coś jest nie tak, lecz nie może tego sprecyzować.
- Gra aktorska. Była co najmniej dobra, a moim zdaniem nawet bardzo dobra.
- Refleksyjność. To akurat przede wszystkim zasługa pierwowzoru, lecz brawa Kubrickowi należą się za zachowanie pierwiastka refleksyjnego, tym bardziej, że generalny obraz filmy tworzy swego rodzaju dysonans intelektualno-emocjonalny.
Książka jest bez porównania lepsza, ale moim zdaniem film sam w sobie nie jest zły, pod warunkiem, że nie ocenia się go przez pryzmat pierwowzoru. Jestem zdecydowaną przeciwniczką przenoszenia książek tego typu na ekran, ale myślę, że film ten jest ciekawym dodatkiem do książki i warto go obejrzeć, nawet jeśli miałby się nie spodobać.
Ten film jest uznany przez tysiące osób i krytyków za arcydzieła i ja też się pod tym podpisuje. Gratuluje ci twoich wypowiedzi, sa po prostu żałosne.
no i wszystko jasne, nie masz własnego zdania... ja w przeciwieństwie do ciebie kieruję się własnym rozumem a nie gustem innych. przeczytałeś gdzieś, że "tysiące krytyków" uznało ten film za arcydzieło więc oczywiście podpisujesz się pod tym. i kto tu jest żałosny? idź do biblioteki i przeczytaj książkę do tego czasu nie warto z tobą rozmawiać
Posiadam własne zdanie i oglądałem ten film kompletnie nie wiedząc nic o nim. Książke przeczytałem po filmie. Szanuje twoje zdanie co do Mechanicznej lecz mogłeś przedstawić je nieco inaczej. Przekleństwa i wulgarne słownictwo, nawet tak powszednie w dzisiejszych czasach jest raczej nie na miejscu.
uwierz, że używam przekleństw dokładnie tam gdzie uważam, że powinny się znaleźć
Moje zdanie, że film jest uznawany za arcydzieło przez krytyków i widzów było kontrą na twoje zdanie o tym że podoba mi się ,, każdy kawał gówna''.
być może jacyś krytycy i jacyś widzowie uznali to za arcydzieło, ja uważam to za kawał gówna
Oj nie przesadzajcie. Jednym podoba się jedno, drugim drugie.
Nie podoba Ci się? Ok.
Kolorowa żenująca bajeczka o barwnym tytule: Krowa i Kurczak, (które od Ciebie dostały 10) też jest kawałem gówna.
Co ty na to?
między innymi :)
enyłej, wpieprzyłeś się niepytany, po kiego porównujesz film fabularny z kreskówką? krowa i kurczak w kategorii kreskówka na popołudnie dostaje u mnie 8/10 elektryczna pomarańcza w kategorii ekranizacja bestsellera dostaje u mnie 4/10, zrozumiał?
A tak abstrachując od tej intelektualnej dyskusji na temat tego filmu, czy ktoś zauważył w nim Davida Prowse czyli aktora, który później zagrał Darth Vadera w Gwiezdnych Wojnach
nom, to był właśnie ten pedałek u psorka, nie wiem po co znalazła się tam ta postać x_X
a moze wiezienia specjalnie zostaly tak pokazane, zeby osmieszyc tą instytucję? nie wiem, jak odpowiedziec na twoj argument odnosnie filmow puszczanych alexowi - jesli potrafisz rozwinac 'buhahaha', to mozemy pogadac.
poza tym nie wiem, po co tak mocno okupujesz forum nt filmu, ktorego tak bardzo nie lubisz.
"a moze wiezienia specjalnie zostaly tak pokazane, zeby osmieszyc tą instytucję?"
hahaha i jak to się ma do treści czegokolwiek filmu lub książki? mechaniczna pomarańcza nie ma ośmieszać więzienia, wręcz przeciwnie w książce pokazane jest jak główny bohater dostaje tam w dupę, w filmie tego nie ma...
"nie wiem, jak odpowiedziec na twoj argument odnosnie filmow puszczanych alexowi - jesli potrafisz rozwinac 'buhahaha', to mozemy pogadac."
może prościej:
W książce - szokujące
W filmie - śmieszne
zrozumiał?
"poza tym nie wiem, po co tak mocno okupujesz forum nt filmu, ktorego tak bardzo nie lubisz."
sugerujesz, że jeżeli coś krytykuję to nie mogę na ten temat dyskutować? zastanów się co piszesz
Film nie ma obowiazku być wierna ekranizacja ksiązki na której podstawie czy pomysle powstał. Kino rządzi sie swoimi prawami, trudno oczekiwac, ze bedzie wiernie nasladowalo literacki pierwowzor. Porownujesz ksiazke z filmem i wychodzi Ci, że się różnia... No, różnia sie , i co z tego? Dwie indywidualnosci, dwie koncepcje, dwa jezyki... i dwa dzieła , oczywiscie. Ja doceniam klasę ksiazki, ale nie przeszkadza mi to twierdzic, ze film Kubricka jest wspaniały.
Oczywiście, że film nigdy nie będzie identyczny jak książka, ale jednak trzeba jednak stosować się do pierwowzoru, nie można z czegoś co ma budzić grozę robić coś co śmieszy (patrz więzienie), nie można z kogoś dobrze ubranego robić kolesia w pieluszce (patrz ubiór głównego bohatera), to tak jakby Peter Jackson kręcąc trylogię zrobił z orków pozytywnych bohaterów... po za tym to co zrobił Kubrick ja nazwałbym złodziejstwem, nawet na filmwebie można przeczytać, że Burgees nie dostał ani grosza za ekranizację i w ogóle mu się ona nie podobała, co gorsza Kubrick kręcąc film nie uwzględnił ostatniego rozdziału książki co diametralnie zmieniło przekaz mechanicznej pomarańczy, jakby tego było mało po tym jak film ukazał się w kinach wydawnictwa zaczęły nawet książkę drukować bez ostatniego rozdziału... nie trudno sobie wyobrazić, że Burgees musiał być tym nieźle wkurwiony i nie dziwota... podsumowując powiem tak, nie widziałem reszty filmów Kubricka ale za mechaniczną pomarańczę i jego stosunek do Burgeesa oceniam go na duży minus
Cóz... różnimy się w ocenach. To, co dla Ciebie jest śmieszne, dla mnie jest jedną z najbardziej przekonujacych opowieści o ludzkiej przemocy i okrucieństwie. Strój Alexa i kolegow, prawda, poczatkowo wywoluje smiech , ale potem smiech zamiera , gdy te groteskowe postacie zaczynaja działac... Mnie niespecjalnie interesuje podczas ogladania filmu, czy idzie on po mysli pisarza, czy nie. Jesli film "gra", to jest OK. Podobne pretensje do Kubricka mial King - za "Lśnienie". I co ? Nic, to bezznaczenia bo ksiazka taka sobie, moim zdaniem, a film, bardzo od ksiazki inny, znakomity.
Co do relacji z Burgessem... Nie wiem, czy za wszystkie te perypetie winny jest Kubrick. Ktoś mial prawa do ksiazki, ktos je musiał sprzedać, kto inny kupic.Burgess nie dostal nic za ekranizację? Widocznie nie było podstaw prawnych, jak przypuszczam, zapewne kontrakt , ktory podpisal sprzedajac prawa do ksiazki, mu to uniemozliwil. Dlaczego mianoby wydawac MP bez ostatniego rozdziału... czy pisarz nie mial na to wplywu? Jesli nie mial, to znaczy, ze podpisal zrzeczenie się praw w umowie (umowach?)...co ma do tego Kubrick? Czy ktoś Burgessowi przystawial pistolet do glowy?
Zgadzam sie z jednym - mamy do czynienia z dwoma "Mechanicznymi pomarańczami". Ale filmu zawsze bede bronił, bo to kawal porzadnego kina i jedna z najbardziej wstrzasajacych kreacji aktorskich (McDowell).
Jak 4ech kolesi w pieluchach może nie śmieszyć? obojętnie co by nie robili...
Kwestia Kubrick kontra King tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że ten pierwszy jest zawodowym zjebywaczem dobrych lektur...
no i sprawa wydawania książki... nawet jeżeli to co zrobiono ma uzasadnienie prawne czy znaczy to, że od razu trzeba to usprawiedliwiać?
napisałbym więcej, ale już krążymy wokół tego samego... podoba ci się film, trudno, przeżyję
To nie byly "pieluchy" tylko ochraniacze na genitalia... podobne maja chyba rugbiści... To też Cię bawi?
Sztuka bazuje na wykorzystywaniu, trawestowaniu, cytowaniu osiagniec poprzedników: to jest normalne zjawisko. Na przykład w malarstwie Breughel wykorzystywal manierę Breughela, Renoir siegal do estetyki rokoka, ekspresjoniści szukali wzorcow w sztuce afrykańskiej. Sztuka nie żyje w zamknietych pojemnikach, pulsuje, zmienia formy, żyje. Burgess stworzył ksiązke. I nikt mu jej nie odbiera. Film powstał nie na bazie ksiazki, ale na bazie scenariusza Kubricka: a nie jest to tym samym.
Jesli urgess chcial, aby Kubrick nie ekranizowal ksiazki, mógl ja zabezpieczyc prawnie. Nie zrobil tego, wiec może miec pretensje do siebie.
Kubrick wykorzystal dobry material, kazdy rasowy reżyser by tak zrobil.
hahaha teraz to mnie naprawdę rozbawiłeś, chciałem zakończyć tą rozmowę pokojowo, a ty co robisz? wpierdalasz się z niepotrzebnymi informacjami z wikipedii, po co? żebym poczuł się głupio? jakbym dostał grosza za każdego cwaniaka, który próbuje takich numerów sam mógłbym odkupić prawa autorskie do mechanicznej pomarańczy... najśmieszniejsze jest to, że zapożyczanie stylów w malarstwie a ekranizacja książki ma się do siebie jak pięść do nosa, ale nie mogłeś się powstrzymać co? żałosne
a co do sprawy "To nie byly "pieluchy" tylko ochraniacze na genitalia... podobne maja chyba rugbiści... To też Cię bawi? " to weź przeczytaj co napisałeś, jakby mnie na ulicy napadł koleś z ochraniaczem na jaja to bym go dosłownie zabił śmiechem
proszę, nie odpisuj więcej, rozmowa z tobą zeszła z poziomu w momencie, kiedy z braków argumentów dotyczących właściwej dyskusji chciałeś mi pokazać, ze nie znam się na malarstwie... sam bym ci to powiedział, gdybyś zachowywał się jak normalny partner w dyskusji a nie w taki sposób
Niepotrzebnie robisz awanturę... Czy ja twierdzę, że musisz znac fakty, które Ci podaje? Nie znasz, trudno, ale nie musisz sie wściekle obrażac,wyzywajac mnie (na podstawie fałszywych przeslanek) od "cwaniaków' ze ja je znam... Rozmowa polega na tym, ze obie strony przedstawiają swoje stanowiska i argumenty. Nie rozumiesz tej prostej zasady? Twoja iście pis-owska podejrzliwosc jest zreszta jakims piramidalnym nieporozumieniem: informacje, ktore umiesciłem maja wskazac na typowosc zjawiska interpretowania i wykorzystywania jednych dziel i artystów przez innych. Prosze bardzo, chciales przykład filmowy?: "Nosferatu" Herzoga oparty na pierwozorze Murnau z lat 20-tych... Czy Murnau ma sie przewracac w grobie, bo ktos robi film na bazie jego doswiadczen...? Ekranizacja "Ziemii obiecanej" Reymonta zrobiona przez Wajdę wywalila pewnie z polowe watkow z ksiazki... Co z tego? Ksiazka zyje swoim zyciem, film ma prawo życ swoim. Ale Twoja sekciarska postawa nie dopuszcza przeplywu wzorcow i tematów... Kompletne nieporozumienie.
Osttatni watek: Film jest wizja swiata, nie jego odzwierciedleniem. Jesli ogladasz "Nosferatu" nie chichrasz sie na widok wampira , bo w realu takie dziwa nie chodza. Kubrick zbudował swiat filmowy i nie musi byc identyczny z Twoim widokiem z okna. Proste.
Troszke się zagotowałes, czy ten wyrafinowany styl to Twoja norma...?
Wybacz, ale na tak płaskim poziomie nie bedę dyskutowal: nie ma zadnego powodu aby uzywac tak niewyrafinowanego języka, jak ten, którym sie poslugujesz. Powinienes sie przyzwyczaic, ze Twoi rozmowcy moga przedstawiac argumenty i fakty, których nie znasz. Nie widze powodu, zeby ukrywać swoją wiedze, bo Ty sie obrazasz, ze ktoś wie wiecej od Ciebie.
Chetnie rozmawiam o kinie, ale w Twoim przypadku jest to orka na ugorze... Kazdy obiektywny obserwator tej dyskusji stwierdzi, Twoja zła wolę i skrajne zacietrzewienie. Ty sie chyba nie nadajesz do cywilizowanej rozmowy, po prostu nie potrafisz własciwie (tj.z klasą) używać głowy, ani języka. Nie potrafisz rozmawiac o filmie, trudno. Ale nie wywijaj kota ogonem. To ty nie masz argumentów, wiec zamiast tego walisz we mnie. Proste.
haha, piszesz to samo co ja w poprzednim poście napisałem o tobie, specjalnie ci nabluzgałem wiązanką, żebyś teraz to mógł pisać jaki to jestem niekulturalny... chwal się swoją wiedzą tam gdzie to ma sens a nie w miejscu gdzie rozmawiamy o czymś innym, napisałem już co o tym sądzę... resztę pomijam bo nudzisz człowieka
ale nie zapominaj, że twoja stara czyści u mnie kible... och jestem taki niewychowany i nieprzystosowany, normalnie jakiniowiec
U mnie na osiedlu jest tak facet, ktory wydaje z siebie regularnie nieartykułowane odglosy, albo rzuca wulgaryzmami. Dzieje się to w miejscach publcznych: na przystanku, w sklepie, na ulicy... Jest ponoć taka choroba, która powoduje, że człowiek nie jest w stanie zapanować nad sobą, po prostu musi rzucic miesem. Reakcje ludzi sa dwojakie: albo z faceta sie nasmiewaja, albo - czesciej - ignorują. Jak sadzisz, dlaczego po lekturze Twoich postów nasunęła mi się ta refleksja...?
Dojrzali ludzi (pomijajac choroby) sa w stanie zapanowac nad soba, nawet gdy są wkurzeni, nie schodza w rozmowie na poziom genitalny, bo nie każdy ma przyjemnosc patrzec na swiat z perspektywy językowego kurdupla. Najłatwiej jest nabluzgac, odwrócic uwage od zasadniczego tematu i zmaienic rozmowe w pyskowke rodem z magla. Kazdy chlopaczek stojacy pod brama posiada umiejetności, ktore Tobie sprawiają tyle radosci.
Inteligentna dyskusja wymaga trzezwosci ocen i umiejetnosci argumerntowania, a tych cech niestety Ci brakuje. Zamiast tego czestujesz mnie płaskim dowcipasami... To zgrabne zdanie o żonie czyszczacej kible...Regularna żenada. Zdajesz sobie sprawę, że Twoj spsob komunikowania sie ze swiatem sprawia, że wychodzisz na regularnego ......(dopowiedz sobie sam, na pewno dasz radę)
Wracajac do filmu, o ktorym najwyraźniej zapomniałs nieco: w przypadku adaptacji filmowej dzieła literackiego mamy do czynienia z dwoma mozliwosciami: albo jest to adaptacja wiernie trzymajaca sie litery i klimatu oryginału (np. Potop) Mozna też(przypadek drugi) b. swobodnie podejsc do pierwowzoru, odchodzac od jego formuły, tutaj kłania się słynny "Czas Apokalipsy" oparty luźno na "Jądrze ciemnosci" Conrada. "Mechaniczna pomarancza" nalezy do 2. typu, i tylko Tobie się zdaje, ze przekroczone tu zostały jakies dane od Boga konwencje. Film jest zjawiskiem zbyt zywym i zmiennym, aby poprzestawac na skostnialych konstrukcjach i kazde dzielo literackie traktowac z namaszczeniem i padac przed nim na kolana. Literatura i kino to dwa różne swiaty. Kiedy powstaja filmy oparte o autentyczne biografie, np. Larry'ego Flynta, Mozarta, Caravaggia, okazuje sie, ze nie sa to akademickie filmidła ale swobodne historie jedynie luźno oparte na faktach. Nkt nie postuluje, zeby traktowac je jako wierny zapis życia bohaterów. Film ma prawo opowiadac historie po swojemu, nie ogladac sie na literature, ma prawo anektowac jej terytorium, budowac wlasne rozwiazania, a nie powtarzac epigonsko literackich wzorców. Stiller, podobnie jak Ty, zjechał film Kubricka. Ale on patrzył na ten film przez okulary literatury. Ja wole spojrzec z perspektywy filmowej, bo wtedy widze film, który jest , byc moze nawet, arcydziełem sztuki filmowej.
Wybacz, że nie bluzgając na Ciebie sprawiam Ci zapewne spory zawód, ale wiesz, to kwestia różnicy poziomów między nami, nie bierz tego do siebie.
nawet nie czytam tego ostatniego posta... takich jak ty są miliony w sieci, znam twoje zachowanie... wypominasz ludziom bluzgi, czepiasz się literówek, ściągasz informacje z wikipedii, starannie dobierasz słownictwo, wspominasz o rzeczach nieistotnych ale dla osoby trzeciej możesz się dzięki temu wydać inteligentniejszy... potem piszesz do koleżanek na gg, mówiąc na jakiego to debila trafiłeś...
enyłej, przeleciałem to co naskrobałeś wzrokiem i widzę, że zjadasz własny ogon, więc nie będę na nic odpowiadał bo już to zrobiłem... no ale chyba nie zrozumiał
Run, rabbbit, run... ;)
PS. Nie bluzgaj, to nie bedzie tej kwestii. Proste.
Wikopedie znam głownie z Twoich podejrzeń, sam piszę raczej "z głowy", na podstawie tego co obejrzałem i przeczytałem.
Gdzie sie czepiam literówek? Jestes tak zrozpaczony swoja dyskursywną niemocą , ze szukasz argumentów "z kapelusza"?
Co jest "nieistotne" w mojej pisaninie? Cały czas wywlekam Ci argumenty, ktore podwazaja Twoje betonowe koncepcje, ale Ty potrafisz tylko udawac, że są "nieistotne".
Na koniec, najciezszy mój grzech... "starannie dobieram slownicwo". Masz rację, mea culpa, pozostaje mi jedynie posypac głowe popiołem... ;)
Czy ty czasami czytasz to, co spłodzisz, przed wysłaniem...? A przydałoby się.
złych słów użyłem, nie wszystko o czym pisałem zostało odegrane przez ciebie, po prostu po twoich wypowiedziach zacząłem cię traktować jak jedną z takich osób o których pisałem... w kwestii słownictwa, cóż, sam nieraz upominam użytkowników, którzy nie potrafią pisać, jednak to co ty robisz to coś innego, już o tym pisałem, starasz się, żeby to wyglądało jak najlepiej, nawet za cenę tego, że wezmę cię za osobę o których piszę wyżej... a wszystko to dlatego, żebyś osiągnął lepszy kontrast na końcu swojego postu pisząc wszystkim jakim to jestem niewychowanym idiotą.
"Cały czas wywlekam Ci argumenty, ktore podwazaja Twoje betonowe koncepcje, ale Ty potrafisz tylko udawac, że są "nieistotne". "
po pierwszym argumencie powiedziałem ci, że ekranizacja książki, a rzeczy o których pisałeś to co innego i nadal się tego trzymam
ludzie,,,poszukajcie sobie jakiejś tabletki na uspokojenie, bo ta dyskusja stała się groteskowa...już kilkanaście postów wcześniej każdy z was twierdził, że to już koniec tematu i nie ma ochoty z drugim polemizować...a teraz nie dość, że dawno zjechaliście z tematu, to jeszcze obrażacie swoje matki...Nie sądzę, by ten film był wart rzucania sie sobie do gardeł...
hahaha przyznaję ci rację zagalopowałem się, czasem człowiek nie wie kiedy przestać
Dzięki za pomoc, Wujku Dobra Rada... Pozwój jednak, motyla noga, że niezupełnie się z Toba zgodzę. Nigdzie nie twierdziłem, że "koniec tematu", ale apelowalem o zmianę języka mojego przeciwnika w rozmowie na mniej obsceniczny - to dawaloby szansę na kontynuację dyskusji.
Temat nieco meandrował, fakt, ale jednak w moich wypowiedziach staralem sie pisac o "MP" i o kinie wsposób racjonalny i wstrzemiezliwy, czego o drugiej stronie powiedziec sie nie da. Ale dla Ciebie "wsio rawno", choc nasze dwa dyskursy pochodza z zupelnie innych bajek.
I gdzie jest to obrażanie matek??? Kolega szczesliwie mi oszczedzil (póki co) takich wycieczek. Chyba, ze chodzi Ci o wątek "mojej żony" (sic!) szorujacej kible, ktory pojawil sie w fantazjach mojego rozmówcy... ?
Na koniec: jesli ktos tu komus skakał do gardła i wydawal okrzyki wojenne, to nie ja. Znowu oskarżasz dwie strony o to, w czym zawiniła głównie tylko jedna. Nie jestes sprawiedliwy w tej ocenie.
wiedziałem, no wiedziałem, że ty rozpaczliwie szukasz kogoś kto by powiedział, ze ja jestem be a ty jesteś ten wrażliwy i yntelygętny
Masz kompleksy , chłopie... Wyłażą z Ciebie wszystkimi szparami. Trudno, nikt nie jest doskonaly... nawet ja ;)
Propozycja: rozmawiamy o filmie(kinie) abo kończymy, bo podszczypywać to sie mozemy do końca swiata, tylko po co?
*** "Znowu oskarżasz dwie strony o to, w czym zawiniła głównie tylko jedna. Nie jestes sprawiedliwy w tej ocenie." *** Nie próbowałem nawet oceniać Was z osobna pod względem kultury wypowiedzi,,,oceniałem raczej nastawienie do drugiej osoby...a to było bardzo zbliżone,,,Obaj dobrze wiemy, że umiejętnie podana ironia i sarkazm potrafi mocniej zaboleć (tudzież sprawić satysfakcję jego autorowi)niż bezpośredni "epitet"...Aha, jest jeszcze takie przysłowie o "mądrym, głupim i ustępowaniu", myślę że idealnie znalazłoby zastosowanie w tego typu dyskusji...Pozdrawiam..