mam wrażenie, że tym filmem zachwycają się pseudointelektualiści, którym nie chciało się sięgnąć po książkę... film jest nudny, chujowo zagrany i wyreżyserowany, to nie jest prowokacja z mojej strony tylko najuczciwsza opinia, chciałem dać temu filmowi szansę, nawet obejrzałem go dwa razy, ale nic z tego, porażka kubricka
ps. z tego co wiem, to film nie podobał się także samemu a. burgeesowi który napisał książkę
Mądrzy ustępują głupim i co mamy w polityce?;) To przysłowie do mnie nie przemawia wogóle, ale czasami faktycznie rozmowa nie ma sensu.
akurat moja powyższa wypowiedź ani trochę nie świadczy o jakimkolwiek kompleksie, zastanów się co ty gadasz... to raczej o twoich kompleksach można by powiedzieć skoro tak rozpaczliwie szukasz akceptacji
Ty się trzymasz tylko własnego ja(ja?) I nie próbuj sprzatac za sobą, bo już masz pościerane. Jedyna rada jaka się nasuwa. Zmien spodnie.
(podpowiedź: załóż nowe konto) I dorośnij. A tak żółta plama znaczy szlak.:)
I naprawdę staram się być obiektywny;)
Wiesz czasami lubię się pośmiać na forach. Ale lejesz wodę, a to już nie śmieszy. Argument typu:
"specjalnie ci nabluzgałem wiązanką, żebyś teraz to mógł pisać jaki to jestem niekulturalny"
jaki wysuwasz,można porównać do argumentu:
"specjalnie ci nasikałem na podłogę, bo wiedziałem, że pościerasz"
Proste, że pościeramy za Tobą. My po cudzym moczu i gównie chodzić nie lubimy. Ale o czymś zapomniałeś. Lejesz w własne spodnie. Fakt podłogę zmoczysz i tak. My pościeramy, ale Ciebie każdy pozna po żółtej plamie na dupie.
Nie wiem, czy aluzja nie za bardzo zawikłana, jak dla takiego wielbiciela książek.
Po twoich wypowiedziach widać, że nie oddzielasz książki od filmu. W takim wypadku dyskusja z toba na temat filmu bedzie równie sensowna jak(i tu użyje twojego ulubionego argumentu) grzebanie w gównie.
Sugerujesz, że jeśli z czegoś szydzisz to krytykujesz?
Młoda ze mnie osoba... Nie słyszałam żadnych opini nt filmu przed obejrzeniem go, mało się interesowałam nim. Faktem jest, że po obejrzeniu tego filmu jestem ciekawa książki - pierwowzoru. Świadczy to dobrze o filmie, który zjechałeś. Może i masz rację... po przeczytaniu książki okaże się, że spodoba mi się bardziej niż film, ale nie będę twierdzić, że film to dno... zrobił na mnie duże wrażenie i nie będę się tego nigdy wypierać
"Jak 4ech kolesi w pieluchach może nie śmieszyć? obojętnie co by nie robili... "
To mnie rozlozylo. Mam nadzieje, ze tylko cie ponioslo, bo jesli ciagle podtrzymujesz te opinie, to... ehh.. zal mi cie ;P
Milego wieczoru.
Zamykam Temat.......;). Gdybym ja miał taką władze to co najmniej 20 wcześniejszych postów by nie było. Swoją drogą czy wulgaryzm nie jest zabroniony na tym forum. Przecież nie ma tu ograniczenia wiekowego. G.Zas trochę szacunku do forum na którym postujesz. No chyba że go nie szanujesz??
dobra, ja pozwolę sobię skończyć dyskusję, bo sam ją zacząłem... nie zamierzam już teraz nikogo przepraszać, napisałem wcześniej, że rzeczywiście mnie poniosło z deczka, ale większość rzeczy, które napisałem nadal podtrzymuję, tyle... a, i nie zamierzam zakładać nowego konta, trzeba by naprawdę wstydzić się siebie, żeby to zrobić, a ja nie mam takich powodów...
Cóż, podałeś powody, nie podałeś argumentów. Nie narażam się na stratę czasu. http://www.film.org.pl/prace/kubrick/kubrick_orange.html poczytaj, może trochę Ci to rozjaśni jakże straszną dla Ciebie wizję.
Przeczytałam książkę. Widziałam film (i to dwukrotnie). Według mnie - wizja Kubricka jest wspaniała. A skoro jedyny koszt jaki mam ponieść za swoje zdanie to nazwanie mnie "pseudointelektualistką"... cóż... nie przeszkadza mi to zbytnio. Zawsze mam własną opinię.
I słusznie. Nie ma co się sugerować tego typu opiniami. Kazdy prostak siega do inwektyw, gdy nie jest w stanie nawiazać merytorycznej dyskusji.
autor tego postu ma chyba pewne problemy ze zrozumieniem pewnych niuansów. owszem, Burgessowi mógł się nie podobać film Kubricka, jako, że diametralnie zmienił on wymowę literackiego pierwowzoru. Burgess był osobą głęboko wierzącą i z tej perspektywy pisał swoją książkę- bóg ofiarował ludziom wolną wolę i jeden człowiek nie może jej odbierać drugiemu. Kubrick nakręcił film przewrotny i ironiczny- oto w świecie odhumanizowanym, gdzie ludzi się kontroluje, tylko anarchistyczna postawa Alexa i jego kompanów, do woli folgujących swoim pierwotnym instynktom może być właściwą odpowiedzią. to taka podpowiedż od pseudointelektualisty, który pomimo iż zapoznał się z książką, jest fanem rzeczonego filmu.
"tylko anarchistyczna postawa Alexa i jego kompanów, do woli folgujących swoim pierwotnym instynktom może być właściwą odpowiedzią"?
Nie dostrzegłem w tym filmie żadnej gloryfikacji przemocy, agresji i chamstwa. Raczej bezradność wobec swiata, gdzie agresja i przemoc jest wszechobecna, zarówno ze strony zinstytucjonalizowanych instytucji, jak i zwykłych bandziorów... O jakiej "właściwej odpowiedzi" piszesz?
o odpowiedzi na dehumanizację społeczeństwa, ingerowanie w ludzką naturę, które zostaje wręcz zinstytucjonalizowane. ja to tak odbieram. zresztą niezapominajmy o jakże przewrotnym finale, który wprowadził sam Kubrick. moim zdaniem przestroga przed poglębiającą się wszechobecną znieczulicą to nazbyt banalna interpretacja.
dwie sprawy. po pierwsze, Kubrick nie wprowadził tego finału. Ten finał był już w książce, z tą różnicą, że u Burgeesa było coś po nim.
Po drugie. Co to do cholery ma być zinstytucjonalizowana instytucja?
dwie sprawy- po pierwsze- finał jest diametralnie odmienny- u Burgessa jest bardziej refleksyjny, owszem, przed epilogiem również przedstawiony został Alex leżący w szpitalu, ale u Kubricka bohater stając się ofiarą systemu skrycie marzy już o kolejnych mordach i gwałtach. i to jest przewrotne i bynajmniej Burgess nie przedstawił tego w ten sposób.
po drugie- mam wrażenie, że masz problemy z koncentracją- podobnie jak nie byłeś w stanie uważnie obejrzeć finału obrazu Kubricka i wyciągnąć z tego wniosków, tak nawet nie byłeś uprzejmy dokładnie przeczytać mojego komentarza. wskaż mi miejsce, gdzie pojawia się "zinstytucjonalizowana instytucja", jak to określiłeś.
"Do cholery" (jak zawsze, kipi w garnuszku?) oczywiście mój błąd. Zamiast "zinstytucjonalizowana instytutcja" miała być "zinstytucjonalizowana przemoc". Z tym juz sobie jakoś poradzisz, mam nadzieję.
dwie sprawy. po pierwsze- owszem, u Burgessa przed prologiem pojawia się scena w szpitalu, ale bynajmniej nie ma takiej wymowy jak u Kubricka, u którego zakończenie jest przewrotne- oto uznany za ofiarę systemu Alex leżąc w szpitalnym łóżku już marzy o kolejnych mordach i gwałtach. mam wrażenie, iż fakt, że nie podobał ci się film wynika najzyczajniej z tego, iż go nie zrozumiałeś.
po drugie- sprawiasz wrażenie jakbyś miał problemy z koncentracją. podobnie jak nie skupiłeś się na finale obrazu Kubricka, nie byłeś uprzejmy dokładnie przeczytać mojego postu. bądż łaskaw wskazać mi miejsce, gdzie pojawia się "zinstytucjonalizowana instytucja", jak to określiłeś.
Tylko czy taka "odpowiedź" nie miałaby być jakąś formą wyjścia z pulapki, propozycja dla ludzi usiłujacych odrzucić wszelkie formy zinstytucjonalizowanej przemocy? Co to za wyjście, ktore ma polegac na daniu sobie prawa do bicia, mordowania i gwałcenia innych? To nie jest anarchia, tylko zwykłe zbydlęcenie.
bijmy się w piersi, ja również w ramach nieostrożności popełniłem błąd, umieszczając dwukrotnie ten sam komentarz (nie bez udziału filmwebu :P). nevermind. w każdym razie kwestia dotyczy tego, czy ważniejsza jest wolna wola człowieka czy też dobre samopoczucie społeczeństwa. jest to sprawa trudna do rozstrzygnięcia, bowiem każdy będzie miał na to odmienny pogląd i raczej jedna strona drugiej nie przekona. czy można kogoś zmusić do dostosowania się do ogółu wbrew jemu samemu? czyż nie jest to zwracanie się człowieka przeciwko naturze dla jego własnej wygody?
ach, no i ta cała nieszczęsna "zintytucjonalizowana instytucja"- biję się w pierś za to faux pas.
"czy można kogoś zmusić do dostosowania się do ogółu wbrew jemu samemu?"
Pewnie, ze mozna i dzieje sie to nieustannie. Aparat przymusu (sady, policja...) maja za zadanie "zgarniać" i izolować tych, którzy zagrazaja innym swoją agresja, tych, ktorzy nie chcą zaakceptowac podstawowych norm, bez których istnienia społeczeństwo pograzy się w chaosie.
Dramat filmu Kubricka polega na tym, ze nie ma ucieczki, nie ma swiatelka w tunelu. Alex moze pozostać "wzorowym obywatelem" tylko wbrew sobie, wbrew swoim tęsknotom i rządzom. Dobro nie wypływa z niego samego, nie jest jego zasługą. Ale tez spoleczeństwo i ci, którzy nim steruja są godni raczej pogardy i litości.
"Dramat filmu Kubricka polega na tym, ze nie ma ucieczki, nie ma swiatelka w tunelu. Alex moze pozostać "wzorowym obywatelem" tylko wbrew sobie, wbrew swoim tęsknotom i rządzom. Dobro nie wypływa z niego samego, nie jest jego zasługą. Ale tez spoleczeństwo i ci, którzy nim steruja są godni raczej pogardy i litości."
czyli innymi słowy, typowe mroczne i smutne zakończenie... a nie wszystko jest czarno-białe
ja sam poznałem parę osób, które w młodości robiły okropne rzeczy, a potem po prostu to zostawiły, założyły rodzinę itp...
chociaż uważam, ze dobrym posunięciem byłoby napisanie kontynuacji, gdzie pokazane jest to, jak Alexa dopada przeszłość... ale i bez tego, zakończenie książki jest lepsze...
""Do cholery" (jak zawsze, kipi w garnuszku?) oczywiście mój błąd. Zamiast "zinstytucjonalizowana instytutcja" miała być "zinstytucjonalizowana przemoc". Z tym juz sobie jakoś poradzisz, mam nadzieję."
no cóż, skoro ty czepiasz się wciąż mojego "ordynarnego" języka, ja w takim razie pozwolę sobie zauważyć błędy w twoich jakże pięknych, inteligentnych (i, moim zdaniem, na siłę pisanych) wypowiedziach...
tak więc (do Caligula) na końcu książki jest epilog, nie prolog, poza tym, mimo moich niewątpliwych problemów z koncentracją, to ty teraz wykazałeś jej brak, bo nie pisałem do ciebie
a teraz coś ważniejszego (do Caligula), dlaczego zawsze jak się nie zgadzam z czyimś zdaniem na temat filmu, ten ktoś stara się mi wmówić, że go nie zrozumiałem... zastanów się. zakończenie Kubricka wygląda tak: władza ma w dupie to, że Alex wyjdzie znowu robić rozpierduchę na ulicach, byle tylko utrzymała stołki... ten temat mimo iż prawdziwy powielany jest bardzo często... a teraz weźmy zakończenie Kubricka, bardziej przewrotne, kiedy pokazuje, że Alex poddawany tylu próbom resocjalizacji zmienia się sam z siebie, widzi gdzie go to wszystko doprowadziło i zaczyna od nowa... można by tu teraz dyskutować nad tym, że naprawdę nie poniósł kary za to wszystko i może to kiepski morał na zakończenie, ale moim zdaniem właśnie to pokazanie ludzkiego, naturalnego zachowania było lepsze
Ależ proszę, zauważaj moje błędy, wytykaj i chłoszcz ostrzem satyry...;) Zawsze jestem do dyspozycji. Choc, będac na Twoim miejscu (uff, co za ulga, ze nie jestem) raczej popracowalbym nad własnym stylem.
hmm, no tak czyli będziemy sobie wytykać drobne potknięcia- zdaje się, że nie na tym polega rzeczowa dyskusja. w rzeczy samej w każdym razie chodziło mi o epilog. co do zakończenia Burgessa (spokojnie, domyśliłem się, że nie chodziło o Kubricka), to bynajmniej nie zamierzam napadać na książkę, bo nie taki był mój cel. nie będę wartościował, które zakończenie jest lepsze, bo jestem wielbicielem zarówno książki jak i filmu, starałem się jedynie wykazać różnicę w podejściu, ale jak widzę sam przyznałeś, że są one odmienne, finally.
skarżycie się, że to ja wam wytykam błędy, a takiego cynizmu jak u was nie widziałem nigdy wcześniej
do hauser, myślisz, że muszę nad czymś pracować? czy ty w ogóle czytasz moje posty, czy tylko wyszukujesz wulgaryzmy?
Wiesz, możnaby zrobić wzajemną wiwisekcję naszych postów, tylko po co? Czy ja mam Ci wytykać te miejsca, w których zapomniałes postawic kropkę na końcu zdania, albo zrobiłes literówkę? Mam Ci pisać, że zwracjąc sie do Caliguli, powinienieś pisać "do Caliguli", a nie do "Caligula", "do hausera", a nie "do hauser"...?
I jeszcze się zastanawiasz, czy faktycznie Twej wyrafinowanej i ezoterycznej stylistyce zaiste czegokolwiek może brakować..? ;)
Ale rozumiem, że zaniepokoiła Cie "zinstytucjonalizowana instytucja", a że był to niepokój uzasadniony, więc pospieszyłem z wyjaśnieniem. Zawsze przyznaję sie do pomyłek i prostuję swoje błędy, czego i Tobie zyczę.
rzecz w tym, że wy robicie to samo, kiedy na przykład pomijacie treść mojego całego postu, a odnosicie się tylko tego, że napisałem na przykład "do cholery"
prawda jest taka, że gdy pojawiają się nieuzasadnione wulgaryzmy, to one najsilniej przyciągają uwagę i niwelują wymowę całego postu. zapewne stąd to wynika, nigdy się nad tym nie zastanwaiałeś? sam w ten sposób robisz krzywdę swoim wypowiedziom, bo przysłaniasz to wszystko co miałeś do powiedzenia łaciną.
nie sądzę, żeby nawet rażące wulgaryzmy uniemożliwiały zrozumienie całego postu, zwłaszcza dla osoby myślącej, za którą pewnie się uważasz
zdaje się, że kompletnie nic nie rozumiesz z tego, co próbuję przekazać. bynajmniej nie chciałem ci udowodnić, że nie rozumiem twoich postów, a raczej to, że w momencie kiedy zamiast rzeczowej dyskusji zaczynamy się obrzucać wyzwiskami, bo puszczają nam nerwy, to zniżamy się do poziomu, którego potem musimy się wstydzić. dlatego jeżeli kulturalnie dyskutujemy, a pojawiaja się wulgaryzmy, to po cóż odnosic się do całej wypowiedzi, skoro utkwiło w pamięci przede wszystkim to, że komus zabrakło argumentów i musiał nadrobić przekleństwem.
przekleństwo nie zawsze musi oznaczać brak argumentów... ale dobra, kończę tą dyskusję (po raz enty...)
Kolegom proponuję zakończenie dyskusji z tym panem, bo gdyby nie to, że to jest forum, dawno by nas pewnie bejsbolem pogonił razem z "przyjaciółmi";)
Ej, zajrzyj raz jeszcze do mojego posta... Pytałeś o "zinstytucjonalizowane instytucje" i otrzymałeś odpowiedź. Druga część Twojego komentarza skierowana była nie do mnie, tylko do kolegi Caliguli ;)
A śmiech na sali coraz głośniejszy. Tlko kilka osób które zasnęły z nudy nad książką i tych parę które wyrzygały się na filmie milczy, bo nie wie o co chodzi.
Co do Twoich komentarzy to już nie chodzi nawet o wulgaryzmy, ale o ich prostackość.(Nie mylić z prostotą) Nie umiesz trzymać dystansu i odbierasz wszystko na zbyt emocjonalnym poziomie, aby polemika z Toba miała większy sens.
zgadzam się z założycielem tematu, że ten film to dno! 9 miejsce tego filmu na top100 to jedna z największych kompromitacji tego portalu! Niezła muza z tego filmu i całkiem przyzwoita gra aktorska zupełnie nie usprawiedliwia całości! A oceniejąc ten film radze nie kierować się opinią krytyków filmowych, ale samemu wyrobic sobie o nim opinie, bo argumenty które przywołują sympatycy (typu ,,bo wielu krytyków ocenia go dobrze") tego filmu na jego poparcie to poprostu śmiech na sali!!!
Zapewne nie dawno oglądałeś ten film stąd twoja opinia. Ja tez oglądałem go miesiąc temu i dąłem ocenę 8/10 nie sugerując się żadną recenzją (żadnej takowej nie przeczytałem). Film w dzisiejszych czasach wydaje się śmieszny, choć oczywiste jest to, że w czasach jego powstania miał szokować i przerażać groteskowym obrazem społeczeństwa. Film ten, co się rzadko zdarza nie jest uniwersalny. I to nie, dlatego że nie ma w nim wartości uniwersalnych. Po prostu te wartości, które zawiera w dzisiejszych czasach zupełnie zanikły. Ludziom tak jest łatwiej żyć. Wolą się nabijać z tego obrazu niż zastanowić się nad sobą.
Ten film jest o przemocy i manipulacji... Czy to sa owe "wartości", ktore miały zupełnie zaniknac w dzisiejszych czasach...?
I kreowaniu ludzkiej osobowości. Nikt z otoczenia Aleksa nie mógł czuć się bez winy. To otoczenie kreuje człowieka. Nie ma genu który decyduje o naszej osobowości. Każdego człowieka da się wychować na świętego jak i na psychopatycznego mordercę. Dzisiaj ludzie zupełnie o tym zapominają wsadzając takie niewypały do więzienia. Nie raz były reportaże typu Pod Napięciem z miejsca gdzie doszło do tragedii i zawsze ludzie z najbliższego otoczenia zdziwieni byli że ktoś może w ogóle mieć do nich pretensje że nie zapobiegli jej. W filmie to przesłanie zostało ukazane w ostatniej scenie, w której rodzice Aleksa przyznają że też nie są bez winy. Większość zbrodni w afekcie mogło by nie być gdyby nie niesprzyjające otoczenie.
nie zgadzam się z Tobą do końca, wychowanie jest najważniejsze, ale geny też są ważne, można to zaobserwować na przykład kiedy dwójkę braci wychowują ci sami rodzice, zadają się z tymi osobami a mają inne charaktery... gdzieś kiedyś czytałem, że do bycia mordercą ma się wrodzone predyspozycje... chociaż oczywiście, jak pisałem już, wychowanie jest najważniejsze
Tylko jak to się ma do Twoich wczesniejszych wniosków że film nieprzystaje do wspólczesnosci...?
" Nie ma genu który decyduje o naszej osobowości. Każdego człowieka da się wychować na świętego jak i na psychopatycznego mordercę."
Aktualnie pojawiła się kocepcja naukowa, która mówi, że istnieje obciążenie genetyczne, ktore determinuje nasze postępowanie, wbrew wychowaniu i wbrew tzw. wolnej woli... Wiem, brzmi to okropnie, ale to nie jest pseudonauka, tylko poważna teoria.
Ale mi nie chodzi o żadne fakty naukowe ale o przesłanie czy też jedno z przesłań filmu. "W filmie to przesłanie zostało ukazane w ostatniej scenie, w której rodzice Aleksa przyznają że też nie są bez winy." Obecnie rzadko patrzy się na przestępców jak na efekt działań całego społeczeństwa z którym dana osoba jest związana. W czasach kiedy film był kręcony takie przedstawienie sprawy mogło oburzać (zapewne taki był cel) oraz zmuszać do refleksji. Obecnie raczej śmiejemy się z tak przedstawionej przemocy gdyż wydaje nam się że nie mamy na to wpływu. I właśnie z tego może wypływać krytyka tego moim zdaniem bardzo dobrego filmu.
Odnośnie dwóch braci wychowywanych przez tych samych rodziców. Pominąłeś ważny aspekt oddziaływania ich nawzajem na siebie. Też mam brata rok starszego od siebie i wiem jak to wyglądało.
Odnośnie genu odpowiedzialnego za charakter i osobowość człowieka to już od dawna wiadomo że inteligencja deprymuje te cechy. Dlatego też najlepiej mieć IQ nieco powyżej przeciętnej gdyż wtedy najlepiej współżyje się w społeczeństwie -That is a fact
"Odnośnie genu odpowiedzialnego za charakter i osobowość człowieka to już od dawna wiadomo że inteligencja deprymuje te cechy. Dlatego też najlepiej mieć IQ nieco powyżej przeciętnej gdyż wtedy najlepiej współżyje się w społeczeństwie -That is a fact"
Co masz konkretnie na myśli...? Bo "deprymować" to wprawiać wstan depresji, przygnębienia (Słownik języka polskiego PWN)... ;)
A co z tymi, ktorzy maja inteligencje daleko powyzej przecietnej? Też "najlepiej zyje im sie w spoleczeństwie". Zresztą...jak ten watek ma sie do filmu?
Co do braci...Podam inny przykład, nie fikcyjny, ale jest to autentyczna historia > Bracia bliźniacy wychowani w izolacji od siebie przez rozne rodziny. Po kilkudziesieciu latach nastepuje spotkanie: okazuje sie ze obaj maja ten sam zawod, to samo hobby, żony o tym samym imieniu i podobne upodobania kulinarne i ... Czy aby na pewno odmienne sciezki wychowawcze zmienily ich drogi zyciowe...? Na ile geny zdeterminowaly ich losy niezaleznie od wplywu srodowiska i wychowania?
Oczywiście miało być determinować ale hyba sie domyśliłeś. Inteligencja daleko powyżej przeciętnej często chodzi w parze z wyobcowaniem. W filmie "Piękny umysł" jest to pokazane. Poza tym często przy extremalnym IQ dochodzi do pewnych zabużeń umysłowych. Einstein miał dysleksje czyli kłopoty z przyswajaniem wiedzy, czytaniem (różne są obiawy). W Pięknym umyśle była schizofremia. Wontek dotyczy genu choć troche lużno związany z tematem.
Odnośnie tych bliżniaków to skąd wiesz że rodziny były naprawde zupełnie różne? I nie chodzi mi o poglądy ale o sposób wychowywania. Może obie były dobrymi rodzinami które nie naciskały na dzieci w kwestii ich drogi życiowej i pasji. Wtedy ujawniają się geny czy też inaczej mówiąc predyspozycje każdego człowieka i zaczyna robić to co mu się najbardziej podoba idąc za "głosem serca " jak to się popularnie ujmuje. W każdym bąć razie ja tak odczytałem przesłanie filmu : "człowiek nie rodzi się zły, zło/dobro rodzi się pużniej". Widziałeś "Efekt motyla"? Wiem że to tylko film ale ja to tak widze (brat tej dziewczyny).