PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1275}

Mechaniczna pomarańcza

A Clockwork Orange
1971
7,9 223 tys. ocen
7,9 10 1 222658
8,8 85 krytyków
Mechaniczna pomarańcza
powrót do forum filmu Mechaniczna pomarańcza

Fanów tego czegoś odsyłam do literackiego pierwowzoru Anthony`ego Burgessa.

ocenił(a) film na 10
ykey

Nigdzie nie napisałem, że moje poglądy są słuszne bo ich po prostu nie przedstawiłem. Neguję w sposób prosty i nawet chamski Twoje śmieszne opinie o filmie bo na taki tylko sposób krytyki zasługują. Przykro mi, ale ktoś kto wyraża opinię na forum filmu, którego widział ledwie kilkanaście minut nie zasługuje na poważne traktowanie.

ocenił(a) film na 10
ykey

Wszystko extra, ale po co to piszesz?Próbujesz udowodnić że arcydziełem nie jest coś, co jest arcydziełem od ponad 40 lat?Ten pociąg już dawno odjechał, a Ty jesteś jak partyzant ukrywający się w lesie w dwadzieścia lat po wojnie, który próbuje go wysadzić.Po co piszesz takie eseje?Co chcesz udowodnić?Dla filmu nie zaszkodzisz, dla Kubricka też nie, wpływ na filmografię masz zerowy.
Jesteś raczej jak kaznodzieja z biblią na rogu ulicy, który drze ryja że zbliża się apokalipsa.
Ja oceniam go na 10, Ty na 1.Tylko tyle.Dwa małe przeciwstawne głosy.Więc nie rób z tego afery.
Za następne 50 lat, gdy salowa będzie Ci zmieniać pieluchę, a wnuki bawić się twoją kroplówką, ten film nadal będzie arcydziełem.Naprawdę , nie warto.bez urazy

ocenił(a) film na 10
ykey

Porzućmy dyskusję nad 1/8 oceny bo widocznie mamy całkiem odmienne poglądy na ten temat i raczej Twojego podejścia do ocen nie zmienię. Po prostu uważam, że ocenianie na podstawie tak małej ilości filmu jest nierzetelne.

Mówisz, że celem Twojej oceny jest ustawienie "gustomierza" ale nie wiesz czy gdybyś obejrzała do końca, to nie oceniłabyś filmu wyżej. Gustomierz "Mechaniczną Pomarańczę" stawia w podobnym miejscu co np. "Fight Club", który pewnie oglądałaś a to całkiem różne filmy i szkoda by było, gdyby ktoś nie obejrzał "Fight Clubu", bo wcześniej nisko ocenił "Mechaniczna Pomarańczę". I dlatego właśnie nie do końca można na gustomierzu polegać.

Słowo "wniosek" przekonało mnie, że mówisz o całości filmu, i to mnie zmyliło. Jak powiedziałaś, słowo "teza" bardziej by pasowało.

A teraz do rzeczy, czyli o filmie. Wcześniej nikt Ci nie odpowiedział na zarzuty bo wyglądały na prowokację.

Na samym początku filmu mamy scenę w ogromnie przerysowanym barze "Korova Milky Bar"(może kojarzysz album Myslovitz o tym tytule - to nie przypadek). Już ta scena powinna zdradzić widzowi, że film będzie groteskowy. Przypominam, że to jest film science fiction, czyli akcja dzieje się w przyszłości i właśnie z tego powodu bohaterowie ubierają się w ten dziwaczny strój. Film ukazuje jednocześnie dokąd zmierza ludzkość - poprzez nadmiar wolnego czasu ludzie zaczęli szukać wyszukanych form rozrywki. Główni bohaterowie ubierają się w ten sposób aby sprowokować innych i zabić nudę wdając się w bójkę. Jest w filmie masę dowodów na to, że społeczeństwo się znudziło. Nawet zaciągający język ma swoje źródło w nudzie - ludzie byli zmęczeni schematami i zasadami, więc zaczęli (zwłaszcza Alex) mówić w inny sposób. Widać też rozwinięty liberalizm - rodzice Alexa praktycznie w ogóle się nim nie interesowali i nie mieli pojęcia o jego życiu, mimo, że mieszkali razem.

W tle słyszymy klasyczną muzykę z dwóch powodów:

1) główny bohater, Alex, narrator jest fanem Beethovena
2)Stanley Kubrick w większości filmów używał klasycznej muzyki zamiast zatrudniać kompozytorów

Sama muzyka ma również znaczenie fabularne i to bardzo duże pod koniec filmu. No ale nie mogę powiedzieć więcej nie zdradzając o co chodzi.

Scena gwałtu na scenie była swego rodzaju przedstawieniem sposobu życia głównego bohatera. Natomiast następna scena, podczas której Alex śpiewa "Singing in the Rain" ma już duże znaczenie fabularne, ale jakie - dowiadujesz się pod koniec filmu. Nie chcę spoilerować.

Sceny przemocy są przerysowane. Ma to głównie na celu ukazanie kontrastu między przemocą Alexa a jego ogromną inteligencją (o której nie wiesz, bo za mało obejrzałaś). Na podstawie późniejszych scen widać, że Alex nie ma problemów w zdobywaniu kobiet w normalny sposób, więc gwałty to nie zaspokajanie potrzeb, a czysta rozrywka i właśnie z tego powodu gwałty są przedstawione groteskowo - aby pokazać, że dla Alexa to nic innego jak zwyczajny dzień i gwałt nie wywołuje u niego takich emocji jak strach czy przyspieszone bicie serca, Alex nie odkrywa w gwałcie nic nowego (znudzenie) więc urozmaica sobie to śpiewając pogodną piosenkę.

Co się dzieje później ? Nie będę przedstawiał wydarzeń, bo może będziesz chciała film obejrzeć, więc napiszę ogólne wnioski. Film w dalszej części mówi o poważnych problemach społeczeństwa. Alex w całym filmie gra zależnie od sytuacji. Robi to, co przynosi mu korzyści, manipuluje ludźmi i zależnie od sytuacji przybiera inny rodzaj zachowania - raz okrutny, raz grzeczny. Główny bohater z lidera staje się ofiarą. Jego przemoc zostaje mu zwrócona z nawiązką. Nie chcę mówić w jaki sposób ale jest to bardzo ważne. Film swoim przekazem sięga nawet polityki - ukazuje, że politycy robią to, co dobre dla procentowej ilości poparcia.

Teraz jeszcze co do Twoich zarzutów.

1)Sceny przemocy nie wyzwalają u Ciebie żadnych uczuć - one nie mają wyzwalać u Ciebie uczuć, nie masz płakać nad losem kobiet w filmie, nie masz utożsamiać się z bohaterem. Te sceny to forma przedstawienia źródła problemów które pojawiają się dopiero później i dopiero wtedy możesz je interpretować - jako całość. Sceny w same w sobie mogą wywołać najwyżej uśmiech na twarzy bo są nierealistyczne i groteskowe. I tutaj radosna muzyka klasyczna ma znaczenie, o czym napisałem kilka zdań wcześniej(znudzenie sytuacją). Mówisz, że po raz pierwszy sceny przemocy nie wywołały u Ciebie napięcia - to dlatego, że gdyby były przedstawione w dramatyczny sposób, to później losy głównego bohatera nie wywołałby swego rodzaju współczucia (chodzi o to, że widz ma później odczuć współczucie, czuć się współwinnym i przeklinać siebie za swoje myśli)

2) nie ukrywam, że dla mnie film JEST arcydziełem samym w sobie. Dla mnie futurystyczna wizja znudzonego świata jest interesująca a groteskowa forma nadaje filmowi specyficznego, jedynego w swoim rodzaju klimatu. Film powinien tworzyć klimat zamiast być zwykłym zlepkiem scen. Ten film ma klimat inny zwłaszcza dzięki muzyce, no ale jeśli ktoś nie docenia geniuszu klasycznej muzyki to nie odczuje tego klimatu. Film w zamiarze reżysera miał być przerysowany, gdyby nie był, to widzielibyśmy zwykłego gwałciciela uciekającego przed organami władzy i systemem, a film nie przedstawiałby zbyt wiele.

3) Aktorzy. Dla mnie ta teza jest całkiem zła i prowokuje. Trzeba dużo umiejętności aktorskich aby zagrać scenę gwałtu w ten groteskowy sposób. Aktorzy, zwłaszcza McDowell zagrali na bardzo wysokim poziomie. Świetnie odtworzył specyficzny język i zgrał bardzo przekonująco. W scenach gwałtu kobiety również "uciekały" w sposób ośmieszający atakujących, to wszystko miało swój cel, którego nie pojmiesz jeżeli nie obejrzysz filmu.

4) Film wykracza poza wyznaczone w kinie normy. To chyba jedyny film który przedstawia tak poważne problemy w taki, czasem wręcz śmieszny sposób. Dlatego też film jest mocno kontrowersyjny - wzbudza skrajne odczucia. Tylko żeby wiedzieć które, trzeba obejrzeć cały film.

Rozumiem, że Twoim głównym zarzutem jest forma. Ale ta forma jest jedyna w swoim rodzaju i warta docenienia. Masz miliony takich samych filmów, a gdy jeden pokazuje świat w całkiem inny sposób to zamiast go wyłączać, obejrzyj do końca i wtedy decyduj czy forma Ci się podobała, czy nie.

Mógłbym napisać wiele więcej na temat filmu ale nie chcę Ci go psuć, gdybyś jakimś cudem zdecydowała się go obejrzeć. Bez spoilerów ciężko wytłumaczyć dlaczego film jest arcydziełem i dlatego też tak mało osób kwapiło się, by wdać się z Tobą dyskusję na temat samego filmu. Nie da się wytłumaczyć fenomenu filmu nie zdradzając jego fabuły.

ocenił(a) film na 1
pablo12000

"i dlatego też tak mało osób kwapiło się, by wdać się z Tobą dyskusję na temat samego filmu."

Wiesz, nie wydaje mi się. Tu raczej chodzi o jakiś poziom kultury osobistej. Że mało osób w ogóle wzięło udział w dyskusji, to dość zrozumiałe. Mi chodziło zaś bardziej o to, że jak już ktoś chciał powiedzieć, że nie zgadza się ze mną, to mógł to zrobić tak jak Ty, czyli dość stylowo i ze spokojem, czy nawet w jakiś skrajnie okrojony sposób - ale atak Kamileki'ego, którym mnie tak hojnie przywitał, był szczeniacki i chamski. Jeśli film ma fanów, którzy mają taką autoprezencję, i to oni się raczą wypowiedzieć na temat tegoż filmu, to niestety moje zdanie na jego temat tylko się ugruntowało.

Teraz stricte odnosząc się do Twojej odpowiedzi:

"Gustomierz "Mechaniczną Pomarańczę" stawia w podobnym miejscu co np. "Fight Club", który pewnie oglądałaś a to całkiem różne filmy i szkoda by było, gdyby ktoś nie obejrzał "Fight Clubu", bo wcześniej nisko ocenił "Mechaniczna Pomarańczę"."

To nie do końca tak działa. Jak powszechnie wiadomo, gustomierz ocenia gust użytkownika na podstawie ocenianych przez niego filmów i podsuwa kolejne propozycje tytułów do obejrzenia po wcześniejszym "dopasowaniu" do mnie innych użytkowników, którzy te same filmy ocenili podobnie. Jeśli zatem X osób oceniłoby FightClub i 50 innych filmów, które oglądałam tak samo jak ja, a wysoko ocenili Mechaniczną Pomarańczę, filmweb mi to zarekomenduje. Tak też się stało. Zatem widać, że w pełni na tej funkcji polegać nie można... Ale wiele razy mnie ona nie zawiodła.

"Wcześniej nikt Ci nie odpowiedział na zarzuty bo wyglądały na prowokację."

Moje zarzuty nie uległy zmianie :) Dziękuję jednak, że odpowiadasz, wcześniej po prostu nie znalazła się osoba, która zechciałaby spróbować przekonać mnie do swego w elegancki sposób.

"Już ta scena powinna zdradzić widzowi, że film będzie groteskowy."

Tak, była ona bardzo wymowna, rozumiem co to groteska i wcale nie stronię od tej formy wyrazu. To co widziałam, wydało mi się parodią groteski, jeżeli w ogóle można o czymś takim mówić.

Co do SF, to dość lubię ten gatunek. Stroje postaci w filmie wydaja mi się jednak dość marną wizją artysty, tyle. Nie przemówiły do mnie jako futurystyczne (mimo brania poprawki na rok powstania filmu), dla mnie są one zrobione "na siłę", bez polotu.

"Stanley Kubrick w większości filmów używał klasycznej muzyki zamiast zatrudniać kompozytorów"

No to jakoś szalenie dobrze mi o nim nie świadczy. Szkoda, bo muzyka ma wielkie znaczenie dla filmu. Mi niestety ten kawałek nijak nie pasował do początku filmu, może dlatego, że go lubię i zwykle słysząc go odczuwałam inne emocje niż serwowane przez film. Nadmienię jeszcze, że doceniam i lubię muzykę klasyczną.

Tym mnie nie przekonałeś. Natomiast wiele z tego, co piszesz, dość do mnie przemawia, powiedziałabym wręcz, że w swoim wpisie wykreowałeś piękną wizję filmu, dokładnie takiego, jaki chciałam zobaczyć, kiedy włączałam Mechaniczną Pomarańczę. I tu jest pies pogrzebany... Forma przedstawienia tego, co opisujesz, już od pierwszych scen mnie odrzuciła i nic na to nie poradzę, że film zgodnie ze swoimi odczuciami oceniłam na "1". Chociaż dzięki Tobie mogę wziąć poprawkę na rozwlekły język narratora, na specyficzne ruchy postaci etc. I tak oto zarzutów mam troszkę mniej. A już bardzo mnie cieszy fakt, że z taką pasją i rozwagą piszesz o filmie. To sprawia, że jedna z moich trzech tez wydaje mi się w tym momencie obalona :) Pozostają wciąż dwie - arcydzieło dzięki wykraczaniu poza normy, tudzież wielki potencjał, ale spierniczony efekt. Znając siebie będę chciała kiedyś rozwiązać tą zagadkę, a Twoja wypowiedź mnie do tego zachęca.

Dziękuję ;)


ykey

To tak, jakbym ja powiedział, że skoro podczas gry w szachy w necie spotykam się chamami, to sama gra jest idiotyzmem. Ano nie jest.
Podobnie - hipotetycznie - idiotyczne wypowiedzi tego czy owego entuzjasty MP o niczym nie przesądzają.

ocenił(a) film na 10
killxannette

do usunięcia

ocenił(a) film na 10
killxannette

Wybacz killxannette. Odpowiedziałem nie na ten post co trzeba.

ocenił(a) film na 9
czarny_basiek

A ja przeczytałam książkę i osobiście uważam, że Kubrick nie mógł tego lepiej zrobić <3

ocenił(a) film na 10
użytkownik usunięty
czarny_basiek

Książka i film to dwa odrębne dzieła sztuki. Nie powinno się patrzyć na film przez pryzmat książki i vice versa, ale faktycznie. Film przeciętny :)

ocenił(a) film na 9
czarny_basiek

Jestem świeżo po obejrzeniu "Mechanicznej pomarańczy". Osobiście oceniam film bardzo wysoko i zamierzam go bronić, choć rozumiem, że są rzeczy, do których można się przyczepić.
Dlaczego gniot? Nie mogę tego zrozumieć. Jest wiele filmów, które można nazwać gniotami i w głowie rodzi się pytanie: po co w ogóle ktoś zrobił coś takiego? W jakim celu? Cel filmu Kubricka (rozumiem, że słowo "dzieło" zdenerwuje część dyskutantów) jest dość jasny. Dostajemy szeroką społeczną analizę przemocy wszelkiego rodzaju. Natłoczenie obrazów "ultraprzemocy" powinno chyba wywołać efekt obrzydzenia i taki był cel.
Po zasypaniu widza przytłaczającą przemocą film odpowiada na nieme pytanie: "Czy można to przerwać?" i szerzej "Czy można usunąć przemoc z życia?" lub coś koło tego. Pranie mózgu i mamy nowego człowieka. Ale rzeczywistość nie jest taka piękna i społeczeństwo nie jest gotowe przyjąć człowieka niezdolnego do przemocy. To tak w skrócie.
Gniot? Ano niekoniecznie. Jeśli film opowiada o rzeczach absurdalnych i nieprawdziwych to dlaczego gdy zaczynają się napisy obrzydzenie wywołuje w nas ciepły utwór: "I'm singin' in the rain"? Coś się nie zgadza. Dlaczego nie wierząc w manipulację sami dajemy się zmanipulować?

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
ocenił(a) film na 2

a dziękuję. boli, że jak tylko ktoś odważy się skrytykować coś, co część uważa za kultowe zaczyna się intelektualne mordobicie. są chyba ważniejsze powody do złości.

użytkownik usunięty
czarny_basiek

a pozdrawiam slicznie i dziękuję za poparcie.

ocenił(a) film na 10
czarny_basiek

Książka słaba, film o wiele lepszy.Przykro mi.

czarny_basiek

Nie pierwsza ekranizacja książki którą Kubrick spier%^&%, Lśnienie też zmasakrował, nawet King to przyznał.

ocenił(a) film na 10
czarny_basiek

Należy sobie zadać jedno podstawowe pytanie? Czy film musi być wierną adaptacją książki? Ja czytałem książkę w języku angielskim oraz oglądałem film. Napisano ją w bardzo specyficzny sposób (gdzieniegdzie chcąc oddać typową "nowomodę" w zakresie języka, jakim mówili Alex i jego kumple, Burgess używa słów pochodzenia rosyjskiego, zapisanych zgodnie z zasadami pisowni angielskiej, np. "droogs", "vieschi", "Korova Milky Bar", "govarits", "devotchki", "ptitsa" itp.) , co bardzo trudno było przenieść na ekran. Zarówno powieść BUrgess, jak i film Kubricka bardzo mi się spodobały. Jednak Kubrick miał prawo do tego, żeby opowiedzieć tę historię nieco inaczej niż w książce, co moim zdaniem wcale nie deprecjonuje wartości samego filmu. Jest to obok "Lśnienia" chyba najlepszy jego film.