Moim zdaniem zachowanie bohaterów w końcowych scenach było irracjonalne i zupełnie niezrozumiałe. Szczególnie mam na myśli Karana, który poznawszy prawdę, zamiast 'przywalić' bratu (który na to zasłużył krzywdząc Varshę) poświęca się tzn. jedzie popełnić samobójstwo, aby połączyć swą narzeczoną z bratem. (Ostatecznie jednak brat go ratuje, a sam ginie).
Jaka w tym logika...?? ;P
Nie wspomnę, że już sam początek był nieco fantastyczny, tzn. Karan maluje od wielu lat te samą kobietę, której nigdy nie widział, a gdy ją już zobaczył to się oczywiście zakochał od pierwszego wejrzenia.
Jedynym chyba plusem w tym filmie była Manisha Koirala, która jest świetną aktorką. Co do męskiej obsady, sądzę, ze inni aktorzy byliby bardziej przekonujący w tych rolach.