Przede wszystkim genialny pomysł. Gosling jak zwykle rewelacyjnie. Nawet jak gra w słabym filmie (fracture) jest dobry, a tutaj wszystko zagrało jak trza, dla mnie rewelka.
racja, nie rozumiem dlaczego juno cieszy sie z oskara a "lars..." nie ;/
Juno film dobry ale Lars lepszy :D przynajmniej jesli chodzi o scenariusz oryginalny
Mi również po obejrzeniu tego filmu nasunęło się porównanie do „Juno” i wg mnie Lars jest dużo lepszy.
Fracture nie byl az taki slaby...Goslin zagral Larsa naprawde wysmienicie,zreszta do innych aktorow tez przyczepic sie nie mozna-film to typowy komediodramat,wsruszajacy a jednoczesnie wywolujacy usmiech...Scenarisz swietny i w moim przekonaniu rowniez film lepszy od Juno...pozdrawiam
Wszystko w tym filmie jest świetne. Tylko jeden mały szczegół mnie zasmucił :P, R.G. zagrał ciekawie i nie potrzebne było to "mruganie" oczami - co od razu spowodowało ( u mnie ) duże skojarzenie z G. Ribisim. To było nie potrzebne, ponieważ ten aktor jest utalentowany i ma swoj styl. Poza tym film jest rewelacyjny, Juno też. :).
:)
Ja też uważam ze Larsik jest ambitniejszy, ciekawszy i urokliwy
ale Juno to inny obraz, innych charakter i centralna postać, ma swój czar i klimat.
pozdrawiam. :).
Mały kamyczek do ogródka. Moim zdaniem Juno jest o niebo, a nawet o dwa nieba lepszy, błyskotliwszy i zasłużenie przewinął się wśród oscarowych scenariuszy. Uwielbiam tego typu małomiasteczkowe obyczajówki (Juno, Mała Miss, Garden State), ale "Lars and..", ku mojemu zaskoczeniu i wbrew oczekiwaniom, mocno mnie rozczarował. Nie przekonał mnie ani ciutkę, momentami nawet drażnił. A poza niezłym pomysłem, cała reszta co najwyżej przeciętna. Fabularnie przypomina niedawno nadawany w TV francuski Monique z 2002 r., który zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu, pomimo, iż z pewnością jest w zamyśle znacznie płytszy, ale też nie próbował aspirować do kina ambitnego, co w przypadku "Larsa" - moim zdaniem - zupełnie się nie udało. Szanuję oczywiście zdanie powyższych komentatorów - bo jak powiedziałem, lubię tego typu kino.
Porównując Juno i Lars and the real Girl to ten drugi jest zdecydowanie lepszy niż przereklamowana, mdła historia o nastolatce w ciąży, która na dodatek dostała niezasłużonego oscara. Takie jest moje zdanie. Juno się obejrzało i się już nie będzie pamiętać, natomiast historia o Larsie daje do myślenia i na długo zapada w pamięć, bowiem jest to film oryginalny, wzruszający ciepły z rewelacyjną gra aktorską. Jak dla mnie 9/10.
Podobnie jak większośc przedmówców uważam, że Lars z pewnością zdecydowanie bardziej zasłużył sobie na Oscara (przynajmniej jeśli chodzi o scenariusz). Jeśli porównac go do Juno, to osobiście nie widziałem w filmie żadnych oryginalnych pomysłów, a wręcz przeciwnie - stary oklepany schemat. Tymczasem Lars jest tutaj przede wszystkim świeży, pobudzający wyobraźnię i zapadający w pamięc.
film był bardzo ciekawy, tylko nie rozumiem jednej rzeczy: jak można nakręcić film, w którym w jednej ze scen aktor ma rozpięty rozporek ;) czy tego nikt nie zauważył?? heh bo celowe to raczej nie było.... (71minuta)
Popieram!!! Fabula Larsa na pewno ciekawsza od Juno, bez porównania. Jeszcze nigdy nie widziałam filmu,który przedstawiałby tego typu problem w taki sposób.Przepiękny film, można się pośmiać, ale nie ubawić, ponieważ przede wszystkim skłania do myślenia nad poziomem własnej tolerancji...