W momencie, gdy policjanci zorientowali się, że w domu podejrzanego nikogo nie ma, Crawford uznał, że Starling jest w niebezpieczeństwie (wymówił jej imię z takim przerażeniem). Skąd ten strach? Przecież nie wiedzieli gdzie jest morderca, a Starling miała tylko szukać informacji o pierwszej ofierze w miejscowości gdzie owa ofiara mieszkała. Niby taki szczególik, ale ten nonsens zapadł mi w pamięć.