Szczerze to nie poruszył mnie. Na plus na pewno to, że spora część filmu była kręcona z perspektywy głównego bohatera - sparaliżowanego mężczyzny, przez co można było wczuć się chociaż trochę w jego sytuację i poczuć jego bezsilność. Natomiast cały film monotonny (myślę, że głównie ze względu na to, że jest o sparaliżowanym mężczyźnie), dłużył mi się. Aaa...i jeszcze jedno - facet to świnia. ;/ Ode mnie 5/10.
Nie chce się czepiać, ale z tego wychodzi że gdyby film był o sparaliżowanej kobiecie byłby mniej nudny:)...
Co do samego filmu to jak dla mnie świetny, może i faktycznie tempo akcji nie było zawrotne, ale jakoś w tym konkretnym przypadku nie męczyło mnie to. Choć gdzieś od połowy Motyl i skafander wypada blado na tle świetnego początku, nie zmienia to faktu że "trzymał" mnie przed ekranem do samego końca, mimo że film należy raczej do gatunku w którym już na początku historii wiadomo że nie może się to skończyć happy enedem. Zgadzam się że świetnym motywem jest przedstawienie dużej części filmu z perspektywy pierwszej osoby, dodaje to filmowi oryginalności i realizmu, duże brawa dla pana Kamińskiego.
Tak się zastawaniem czy może ktoś tutaj oglądał "Imagine"? Czy choć trochę te filmy są podobne w sposobie przedstawienia upośledzenia?
Co racja to racja, gdybym nie robił też czegoś innego w tym czasie, prawdopodobnie bym zasnął. 5/10
Skoro nudził to trzeba było wyłączyć film lub przełączyć kanał.
Jak dla mnie kolejny piękny kawałek europejskiego kina.
mam podobną opinię na temat faceta ;)
Egoista skrajny, ale krytycy lubią takie typy. Może są im bliskie ;)
Ja również uważam ten film za monotonny. Przed obejrzeniem go myślałem, że będziemy poznawać życie bohatera od momentu, w którym się urodził do momentu, w którym został sparaliżowany. Jednak film ma mocny przekaz, w którym można uświadomić sobie, że zawsze są ludzie, którzy są w gorszej sytuacji fizycznej od nas (sparaliżowani przez całe życie, lub niewidomi).