Jeszcze jeden manifest wolności, jeszcze jeden film o utraconej wolności i próbie jej odzyskania...
Wolność to jedna z niewielu rzeczy na tym świecie, o które warto walczyć. Aż do samego końca, do szczęśliwego zakończenia, choćby miało to trwać długie lata i obfitować w wiele, często tragicznie, zakończonych prób. Wszystko to naprawdę znakomicie uchwycone i świetnie zagrane.
Niemniej „Lot nad kukułczym gniazdem” to to nie jest.
Co prawda w pewnym momencie film odkrywa jakże smutną i trafną prawdę, że ucieczka wcale nie musi oznaczać wydostania się z więzienia, ale może przybrać też postać śmierci, która będzie prawdziwym wyzwoleniem i ostatecznym „liberation” (piękna scena), lecz niestety nie znajduje ona konsekwencji w zakończeniu...
...bo film jest za długi...o jakieś kilkanaście sekund. Zamiast otwartego endingu, ucieczki w nieokiełznane, otwarte morze (które już same w sobie staje się manifestacją nieskończonej wolności) musimy dostać jeszcze łopatologiczny komentarz z off-u o sukcesie głównego bohatera. Czułem się jakbym dostał w policzek. I ocena poleciała...
Niemniej – warto obejrzeć !!
Moja ocena - 7/10
ehh człowiecze...
Nie wiesz, że ten film był na faktach? Mieli zmienić zakończenie prawdziwej historii po to, abyś mógł wczuć się w swój urojony manifest? Po co w takim razie tak długo Henri męczył się walcząc o przetrwanie? Powinien sobie może od razu skrócić męki i dać się zabić na samym początku filmu.
Coś mi się wydaję, że jednak mało zrozumiałeś z tego filmu...
”Coś mi się wydaję, że jednak mało zrozumiałeś z tego filmu...”
Heh, uwielbiam ten tekst. Rzeczywiście było tu nad czym się głowić :)
Następnym razem wymyśl coś lepszego.
„Nie wiesz, że ten film był na faktach?”
A co to ma do rzeczy? Myślisz, może, że główny bohater i autor książki w jednym - Henri Charrière uciekł z kolejnego więzienia dzięki kokosom? To myśl tak dalej :)
Prawdziwy Henri został naprawdę po dwudziestu iluś tam latach z więzienia wypuszczony…
Heh, uwielbiam tą wybiórczość w wybieraniu cytatów. Dobrałeś sobie 2 zdania, do których najprościej ci było się doczepić (nie obstaję, że niesłusznie) i uważasz, że twoja opinia oparła się krytyce?
Dla mnie dalej twoja apoteoza samobójczej śmierci, jako ucieczki doskonałej, wydaje się zaprzeczeniem sensu tego filmu.
pzdr :]
„Heh, uwielbiam tą wybiórczość w wybieraniu cytatów.”
To na wypadek byś się nie pogubił ;)
„i uważasz, że twoja opinia oparła się krytyce?”
A dlaczego na krytykę odpowiedziałeś „krytyką mojej krytyki” zamiast zniweczyć i pogrążyć ją rozsądnymi kontrargumentami?
"Dla mnie dalej twoja apoteoza samobójczej śmierci, jako ucieczki doskonałej, wydaje się zaprzeczeniem sensu tego filmu."
O motyla noga, dopiero tera pojąłem, że my się nie rozumiemy. Ja tylko dałem przykład, że śmierć może stanowić wyzwolenie, ale bynajmniej przecież nie oczekiwałem takiego obrotu spraw w przypadku głównego bohatera. Bo przecież ten manifest wolności (bo czym jest ten film jak nie manifestem wolności – ukazujący, że wolność, to jedna z niewielu rzeczy na tym świecie, o którą naprawdę warto walczyć choćby o cenę własnego życia…) ukazuje śmierć jako jedną z dróg w tej podróży, ale bynajmniej nie jej celu.
Ja czepiam się tylko łopatologicznego zakończenia w postaci ostatniego komentarzu. Idealnym endingiem byłaby panorama na otwarte morze i gdzieś w dali dryfujący Henri. Jeżeli uważasz, że zginął w odmętach oceanu – twoja sprawa, jeżeli uważasz, że uciekł i żył długo i szczęśliwie – super. Wybór należy do Ciebie. Niweczyć otwarte zakończenie i piękno swobodnej interpretacji na rzecz trywialnego i oczywistego podsumowania? To mnie w tym filmie zabiło. Do reszty się rzeczywiście nie czepiam. To znakomity film :)
Trzymaj się !!