Pani Smith żyje w pięknym, ogromnym domu razem z mężem - Panem Smith. Ślub wzięli pięć, lub sześć lat temu i od tego czasu w ich związku zaczęła pojawiać się nuda. Wszakże czym jest "zwykłe życie małżeńskie" w porównaniu do codziennych zajęć... tajnego agenta - zabójcy.
Któregoś razu - oboje - otrzymują zlecenie zabicia... samych siebie i... z ochotą pzystępuja do akcji....
Producenci najprawdopodobniej myśleli, że jeśli do jednego filmu wsadzą Angelinę Jolie i Brada Pitta, trochę strzelanki, wybuchów, ucieczek, romansu i pościgów samochodowych, to wyjdzie z tego fantastyczny luźny hit. Niestety życie takie proste nie jest.
Film jest za długi, momentami zbyt rozwleczony przez co nudzi. Co prawda wybuchów, scen akcji jest sporo, ale są one nakręcone jakoś tak... bez fantazji, zabawy, przez co ogląda się je bez radości. Scenariusz niestety jest przewidywalny, od samego początku wiemy jak z grubsza ta historia się potoczy i jak się to wszystko skończy. Rozumiem, że takie letnie filmy nie muszą mieć bardzo zaplątanej fabuły, ale powinny chociaż trochę zaskoczyć widza, rozbudzić go po serii pokazów kaskaderskich. Scenarzyści Mr and Mrs Smith niestety o tym zapomnieli i trudno się w tym filmie czegokolwiek nie domyślić.
Najgorszą jednak wadą tego obrazu są główni aktorzy. A dokładniej rzecz biorąc to kompletny brak chemii pomiedzy nimi. Przez całe dwie godziny nie widać pomiędzy nimi żadnego uczucia, żadnych emocji, żadnej iskry, jedynie ładne uśmiechy.
Plusem jest jak zwykle dobra muzyka Johna Powella i zdjęcia Bojana Bazelliego.
5/10