jednak rodzimy się źli? ;-)
"I might be tight up" - najlepszy tekst.
Najlepsza scena w kuchni - on nakłada dżem, ona proponuje mu mini-golfa i kolację na mieście. Stoją tyłem do siebie. Rewelacja :D
Czegoś jednak zabrakło w całym filmie... Właściwie wszystko było przejrzyste od początku do końca. I tylko czekało się, kiedy ich w końcu powystrzela.
mówię o jej przypadku.. nie traktowała tego jak obowiązek, tylko go kochała. podawała mu piłeczke podczas, gdy nikt ich nie obserwował.. przeciez nie oszukiwałaby sama siebie
zgadza się. wystarczy spojrzeć też na scenę gdy czyta mu bajkę. jest szczerze zachwycona zmianą w jego zachowaniu i tam widać, że go mocno kocha. dnia następnego wchodzi rozpromieniona i pełna uczucia do pokoju i niestety wszystko wraca do poprzedniego stanu.
"podawała mu piłeczke" - nie no super, to była tak emocjonująca zabawa, ona aż tryskała radością, z tego powodu że 'bawi' się z dzieckiem.
Podczas tej sceny - film oglądałem z 4 osobami można było usłyszeć komentarze "co za wyrodna matka". "zamiast przytulić tego dzieciaczka, to ta ma mine jakby ją gwałcono, i czy jakąś inną krzywde jej robili".
Ja tam nie widziałem żadnej troski - i dla mnie to normalne, oraz naturalne że matka powinna się opiekować dzieckiem oraz zapewniać mu rozrywkę - w szczególności w takim wieku.