Chyba jestem dziwna;) bo film budzi we mnie mieszane odczucia i nie pozostawił większego wrażenia. Stereotypowy obraz: opresyjna, muzułmańska rodzina, mężczyzna-oprawca, kobieta - ofiara, despotyzm posunięty do granic krat w oknach. Naprawdę są na tym świecie normalne i szczęśliwe rodziny muzułmańskie, dlaczego nikt nie robi o nich filmów?;) No i same bohaterki, za wyjątkiem najmłodszej, jakoś bardzo mi obce, wręcz odpychające. Sama nie byłam typem dziecka, które koniecznie musi robić wokół siebie masę hałasu i prosto ze szkoły wchodzić do morza w koszuli i krawacie, drąc się przy tym wniebogłosy;-) Zbyt nachalna, hałaśliwa i krnąbrna ta młodość, żebym mogła się w niej odnaleźć i dobrze poczuć.
Też mam ten zarzut do filmu, że jest mocno przerysowany i pokazuje sprawę tylko z jednej strony. Ale poniekąd ma właśnie pokazywać przykład takiej rodziny. Ja patrzę na niego raczej mniej dosłownie - alegorycznie. Czemu nikt nie robi filmów o normalnych muzułmańskich rodzinach? Bo byłyby nudne. Robi się więc pewnie seriale, tak jak u nas - m jak miłość itp.
Co do wejścia do morza - to był koniec roku. Mnie kompletnie nie dziwi takie spotaniczne świętowanie zakończenia szkoły. O wiele lepsze niż wywalenie taniego wina za murkiem, co zdarza się w naszym pięknym kraju.