Oprócz wielu zmienionych wątków z książki razi brak scen, które wprowadzały sporo namiętności i uczuć między głównymi bohaterami - Nick walczył z magnesem ściągającym go do Noa - czytając to czuło się to niesamowite pożądanie i ból, który nie pozwalał wybaczyć. W książce Nick dowiedziawszy się o ciąży mocno zajmuje się Noa a tutaj po prostu scenarzyści go uśpili na kilka ładnych miesięcy. Brakuje nawet tak ważnej rozmowy Noa z matką po zamachu na Nicka. Czekałam na ostatnią część po przeczytaniu książki a tu taki zawód. Spłycona historia. Bardzo szkoda.
Czasu jednak tutaj brakowało emocji. Chłopak dowiaduje się o ciąży i nawet nie robi na nim wielkiego wrażenia , że dziecko może być kogoś innego ? Pozmieniali tak , że nie wiesz czy to na podstawie książki czy nie ? Zupełnie inny obraz . Ja wiem , że brakowało czasu ale scena z auta czy ogólnie ich „ docieranie „ w książce było na ogromny plus. Wątek w aucie gdy dotyka jej brzucha , wątek na urodzinach Lajona gdzie chce mu wyznać prawdę ? Dużo fajnych kluczowych akcji . Ja wiem, wszystkiego nie mogli przedstawić dokładnie ale oni zrobili misz masz ze scen
Nie było najgorzej. Najbardziej żałuję tego, że tak ucięli wątek ciąży - dla mnie całkiem urocze było to, jak Nick opiekował się Noah i moment narodzin dziecka. Tutaj wszystko przedstawione ekspresowo. Szkoda też, że nie było sceny, jak wyjaśnia sobie wszystko z matką. Reszta filmu dla mnie całkiem spoko - podobało mi się bardziej, niż część 2., ale "Moja wina" najlepsza z całej trylogii.
Nie wiem nawet jak mam określić to co obejrzałam. Nie spodziewałam się zbyt wiele, bo już 2 część była okropnie skopana, ale tutaj jest poniżej krytyki. Pominę już kompletny brak chemii między aktorami którzy sami zepsuli sobie dobry vibe do końca serii. Aktorsko też miernie- nie zawsze ładną twarzą zastąpisz brak umiejętności szczególnie u Gabriela. To co się wydarzyło na ekranie porównam do brazylijskiej telenoweli- bo właśnie w takiej konwencji sztuczności, tanich efektów, absurdalnych sytuacji i miałkich dialogów to nakręcili.
Fabularnie jest okropny miks wszystkiego i niczego bo, nic tu się kupy nie trzyma. Wątek ciąży - mega ważny budujący całą późniejszą akcję, troska Nicka o nią i wiele innych, które były kluczowe dla zbudowania magii w tej części. Wyszło z tego
Wyszło z tego byle szybko i byle coś. Scenariusz pisany na kolanie, zupełnie na odwal byle poszło na jeden rzut taśmy. Nie jestem nawet zawiedziona? gdyż po tej hiszpańskiej producji niewiele dobrego można było się spodziewać. Jednak nie tracę nadziei, bo czeka nas jeszcze wersja angielska ❤️ której pierwsza część wyszła bardziej niż dobrze ! Może oni podejdą do fabuły rzetelniej i oddadzą nam magię jakiej nie dostaliśmy od Hiszpanów.