Film, który po raz pierwszy widziałem w polskiej TV jako mały chłopiec uważam za jeden z najbardziej wstrząsających obrazów w historii kina. Oto tym razem nie ma super-człowieka, który w ostatniej chwili ratuje świat przed zagładą. Z jednej strony mamy film obyczajowy - ot kilka rodzin żyje sobie spokojnie w amerykańskim stanie Kansas... Jak w operze mydlanej, ale to ich sielankowe życie przerywa dramat wojny jądrowej. Wcześniej mamy przygotowania do ślubu pewnej młodej pary, pracę personelu szpitala w Lawrence, młodego żołnierza, który zostaje skierowany do swojej jednostki... a w tle wiadomości w TV, atak ZSRR na Berlin Zachodni, powoli ludzi ogarnia niepokój, strach, napięcie rośnie, aż w końcu ktoś naciska czerwony guzik. W pełni ukazano procedury obsługi wyrzutni pocisków balistycznych, pracy napowietrznego centrum dowodzenia itp. I te chyba kręcono z prawdziwymi wojskowymi - bo wypadły bardzo autentycznie.
Uważam, że w obecnych czasach któryś reżyser w USA czy Europie powinien odświeżyć ten obraz. Zrobić remake. Temat jest jak najbardziej aktualny i sądzę, że warto pokazać światu, jak łatwo rozkręcić spiralę przemocy do maksimum...