w zupełności się z tobą zgadzam, warto by było nakręcić remake. Bałabym sie tylko czy nie zatraciłby wtedy tej refleksyjnej atmosfery.

Jestem trzeci za remakem, więc możemy wystosować odpowiednią petycje.
:)))))
Efekty z tamtych lat nie są najwyższych lotów a przydałoby się to zobaczyć
zaprzęgając komputery graficzne.

Pierwszy głos wstrzymujący... nowy film nie odda strachu jaki panował ówcześnie. W nowych realiach zobaczymy typowego gniota długości 120 minut którego jedynym celem będzie 15 minutowe wielkie booom.

Wszyscy optujący w tym temacie za remakiem mają podstawowy argument: efekty specjalne... Rzecz jednak w tym, że F/X'y nie były punktem głownym tego obrazu... Jedna kilkuminutowa scena atomowej rozpierduchy zmontowana była z archiwalnych zdjęć prób nuklearnych i kilku tanich fotomontazy, ale co z tego? Charakteryzacja osób napromieniowanych stała na najwyższym poziomie. Nie wiem czy dziś można by było coś w tej kwestii dodać... No ale do rzeczy. To był film dotyczący strachu, który tkwił w obywatelach USA podczas zimnej wojny, kiedy zagrożenie podobnym atakiem było naprawdę realne... Cóż pokazaliby dziś? Konflikt z Koreą Północną? Zamach terrorystyczny? Teraz to wszytko inaczej wygląda i kręcenie remaku nie miałoby najmniejszego sensu. Juz lepiej zrobić zupełnie inny film i zostawić klasykę nieskalaną!

Słusznie:).................................

Remake dotyczyć mógłby jedynie zmian procedur używanych w ataku, poprawienia samej explozji, dodanie lepszych scen skutków wybuchu (głownie plenerowych), jak i również wpłuwu promieniowania na ludzi i zwierzęta.

I zmniejszenie lukru, który aż spływa na początku filmu.

Pozdro film jest super.

Remake jestem za. jednakże podejrzewam że studio nagraniowe zrobiłoby z tego kiszkę w stylu 2012.
Film posiada własną magię:
-tandetne, mea culpa, efekty wybuchów atomowych,
-względne początkowe bezpieczeństwo USA,
-genialny makeup osób cierpiących na chorobę popromienną.


Niestety, są filmy których remake stałby się bajką dla dzieci.

Ale słuchaj - im właśnie chodzi o to, że temu filmowi nic nie brakuje, poza efektami! Ten film jest niesamowity, a byłby jeszcze bardziej, gdyby można było ukazać sceny wybuchów, całego zniszczenia, nie jako zlepek archiwalnych prób nuklearnych itd., ale jako to, co potrafią zrobić dzisiejsze komputery. To właśnie można dodać. Poza F/X, wszystko jest po prostu nie do zerwania. Pytanie tylko - czy w dobie Avatara można liczyć na kogoś, kto potrafiłby przenieść cały charakter filmu nie naruszając go, a tylko umiejętnie dodać efekty specjalne? No właśnie...

Rowniez jestem za remakiem tego filmu ;)) Tylko zeby nie byl za duzo hoolywoodzki, ale jakby wyszedl film z klimatem to by bylo super :)) no i te nowoczesne efekty wybuchow bomb atomowych i niszczace sie miasta :D ahhh jestem za! :D

według mnie powinno tylko odświeżyć nieco kolory filmu i dodać lepsze efekty specjalne , nie ruszając nic z samego filmu.

"temu świetnemu tytułowi przydałby się remake z prawdziwego zdarzenia, kilkunastominutowe sceny niszczenia wielkich miast, potężne wybuchy, wielkie grzyby atomowe, śmierć miliardów ludzi...uwielbiam filmy z destrukcją w roli głównej"
Wypowiedź psychopatyczna.
Zero remake'ów! Może ktoś wpadnie na pomysł, by napisać nową wersję Hamleta albo Mistrza i Małgorzaty?!!

Właśnie te tandetne efekty specjalne budują klimat filmu.
Poza tym sensem " nazajutrz" nie jest pokazanie wojny tylko sytuacji co by było gdyby- i to ze strony cywilnej.
Jedyny film który można obecnie porównać z powyższym tytułem to- Upadek.

Etam, dobre kino kino oldskulowe (i niech tak zostanie).

W sumie to ten film jest w pewnym sensie remakiem - angielskiego filmu Threads z 1984 (który oceniam nieco wyżej) - przy okazji polecam zainteresowanym.
Typowa sytuacja gdy amerykańscy filmowcy przetwarzają cudzy pomysł na film, tu akurat z niezłym skutkiem, jednak nie przebijając oryginału.
Co do nowego filmu na temat III Wojny Światowej to zawsze jest to dobry materiał na scenariusz, ale z powodów, które wymienił tu 'Adam_Blackheart' nie mógłby być to remake, a zupełnie nowy film opisujący inną, aktualną sekwencję zdarzeń. Podobieństwo ograniczyłoby się do drugiej połowy filmu.

Sądzę, że okoliczności w jakich doszłoby do wybuchu nie są aż takie ważne. Jasne, że nawet ja (rocznik 1985) pamiętam ten strach przed nuklearną zagładą który można było wyczuć w filmach made in USA jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, dzisiaj chyba panuje większy strach przed bronią biologiczną.
Ja jestem za remakiem, filmem który pokazałby dzięki współczesnym efektom nuklearną apokalipsę z punktu widzenia jednostki, nie wiem coś w stylu Projekt Monster, tyle, że bez kręcenia z ręki...Traciłoby to sens, gdyby większość ujęć była z lotu ptaka, wszystko utonęłoby w oparach widowiskowości.
Ale nie oszukujmy się - remake nigdy nie powstanie, chyba że jakaś telewizja postanowi zainwestować w niego rozsądne pieniądze. Producenci w Hollywood nigdy nie odważyliby się wpakować milionów dolarów w projekt, który nie kończy się happy endem (vide 2012)

Może panowie od serii 28 dni/tygodni później się zainteresują- z tego co wiem nie lubią happy endów;)

Dziwię się że Roland czy Michael jeszcze się do tego nie dorwali. Przecież to mogłaby być rozpierducha roku. Coś na miarę Armagedonu, Pojutrze czy 2012. Cameron chce ponoć zrobić film o Hiroszimie.

Oczywiście można też podejść do tematu ambitnie. Zasugerować co się dzieje podczas gdy bohaterowie siedzą w schronach a potem zrobić film w stylu nie tak odległej Drogi z Vigo. Najlepiej chyba jednak by było żeby nie popadać w żadną z tych skrajności i zrobić po prostu dobry, widowiskowy, ale i mądry film z przesłaniem.