Spodziewałem się przesłodzonej historyjki z jakimiś tańcami w tle ale okazało się inaczej. Może nie będzie to zbyt trafne stwierdzenie ale określiłbym ten obraz jako swego rodzaju "bollywoodzki Forrest Gump".
Film naprawdę wciąga i co najważniejsze mówi o poważnych rzeczach, porusza bardzo ważne tematy i skłania do zastanowienia i dyskusji. Ma piękne przesłanie i zawiera wiele wydawało by się banalnych mądrości życiowych. Jak wiadomo głupota ludzka nie ma granic ale być może dzięki temu filmowi choć trochę coś dotrze do ludzi i w kilku przypadkach wyleczy z nietolerancji, nienawiści i uprzedzeń. Dodatkowym atutem filmu jest muzyka, która w wielu ujęciach buduje klimat i zapada w pamięć.
"Zawiera wiele, wydawałoby się, banalnych mądrości życiowych" - o tym samym pomyślałam, ale... właśnie dzięki temu ten film jest... po prostu dobry. Dobry w tym sensie, że uczy na pozór oczywistych rzeczy. Bo niektórzy ludzie dzięki poznaniu takich banalnych mądrości życiowych być może zmieniliby swój światopogląd, czego im życzę.