Robiłem wiele rzeczy, ale sens ostatniej piosenki oddaje mój pogląd na świat. Moim,
zdaniem można żałować tylko zestarzenia się w myśl obyczajów, będąc niespełnionym.
Mam 19 lat i odczuwam lęk właśnie przed tym.
Jeśli człowiek całkiem odcina się od żalu, a przede wszystkim nie przyznaje się do błędów, staje się bezduszny i błądzi. Jeśli jednak wyciąga naukę z doznanego bólu i postanawia przestać daremnie rozpamiętywać, podnosi się by iść dalej, wtedy jak najbardziej jestem za. Najważniejsza jest szczerość w stosunku do siebie oraz dystans, umiejętność wybaczania sobie i innym. Myślę, że w życiu można żałować wielu rzeczy (życie nie jest bajką, człowiek ma swoją dumę, ambicje i uczucia), ale dobrze jest nie dać się temu złamać.
Co do starzenia się i obyczajów, to jest coś, o czym młodzi za mało myślą: http://xkcd.com/150/
Nie ma się co bać, tylko żyć :)
A, i coś takiego jak "spełnienie" nie jest raczej osiągalne, ludzkie ego jest zbyt żarłoczne :)
Nie mam na myśli, tragicznego braku możliwości bycia szczęśliwym, albo niedoceniania tego co się ma, tylko wydaje mi się, że zawsze jest jeszcze coś do zrobienia, polepszenia, czy zdobycia, coś co wymusza ruch i chęć osiągnięcia czegoś nowego. Świat się kręci, oczekiwania i potrzeby się zmieniają :)
Taki uproszczony przykład: kobieta ma10lat - chce kotka, ma 20lat chce podróżować, ma25 chce robić karierę, gdy ma 30 chce mieć dziecko, 40 chce schudnąć, 55 chce zostać babcią, 60 chce hodować róże itd. Wątpię, żeby zadowoliła się tylko kotkiem, albo tylko dzieckiem, albo tylko ogrodem, w wieku 20 lat mogła wykluczać zakładanie rodziny, a w wieku 30 nie znosić wyjazdów.
"Zestarzenia się w myśl obyczajów". Prawdę mówiąc nie bardzo rozumiem. Jeśli nie uznajesz pewnych norm społecznych czy też moralnych to jest tylko Twoja sprawa. Najważniejsze żebyś sam dobrze się czuł z tym co zrobisz... Ja sama mam takie marzenie: u kresu życia stanąć przed lustrem i wyśpiewać że niczego nie żałuję. A nie będę jeśli zachowam moje zasady i postanowienia. Jeśli uznam że mam czyste sumienie i zrobiłam w życiu wszystko co do mnie należało, nikogo przy tym nie zawodząc.
"Moim, zdaniem można żałować tylko zestarzenia się w myśl obyczajów, będąc niespełnionym."
Chodziło mi tu o respektowania niektórych reguł i zasad moralnych, etycznych, obyczajowych poprzez ich wierne odzwierciedlanie. Człowiek ma swoje indywidualne potrzeby i dlatego nie będę klękał przed księdzem i dawał mi na tacę, nie pomogę żebrakom, nie będę stosował zasady poświęcenia dla dobra kogokolwiek moim kosztem itd.
Oczywiście, taka postawa jest dobra. Robisz to co TY uważasz za słuszne a nie to co na siłę narzuca Ci społeczeństwo. Ja sama jestem paskudną egoistką. Tyle że pewnie posprzeczalibyśmy się o zasady. Ty myślisz nowocześnie, ja ciągle siedzę w tej strefie "zabobonu".
Dlatego że jesteś ugodowym człowiekiem czy nie masz siły przebicia? W sumie to Ci tego zazdroszczę, ja za szybko się denerwuję i moje panowanie nad sobą jest zerowe... Niestety...
Wyrażam swoje zdanie i jednocześnie akceptuje cudze. Wolę się nie kłócić, nakłaniać, przekonywać i powodować spięć.