natomiast sam film budzi we mnie mieszane uczucia. W filmie pojawia się bardzo dużo wątków, które biorą się z nikąd. Pomieszanie okresów również moim zdaniem średnio udane, choć można było dostrzec konsekwencję 'dlaczego tak a nie inaczej'.
Ta biografia nie dorównuje takim dziełom jak "Ray" czy "Frida". Mimo to film jest naprawdę dobry, jednak głównie dzięki fantastycznej i niecodziennej kreacji Marion Cotillard - po prostu wielkie wow!
Jak dla mnie ten film jest dużo lepszy niż Frida. A 'pomieszanie' okresów powoduje, że nie możemy przewidzieć tego co może nastąpić w filmie, a w konsekwencji podczas dwu i półgodzinnego seansu film się nie dłuży. A sama muzyka do tego - rewelacja.
Ja uważam ze pomieszanie wątków i okresów zycia to bardzo dobry zabieg, to sprawia ze film nie jest typową piografia w której wszystko jest pokolei uwazam ze montaz jest swietny sceny ukazania schorowanej u kresu zycia Edith Piaf i nagle powrót do dzieciństwa, tak jakby ona przypominala sobie te momenty film jest bardzo poruszający i naprawdę piękny
Sam zabieg pomieszania jest dobry i podoba mi się, ale nie w tym filmie.
Moim zdaniem zrobiono to zbyt chaotycznie... no ale to tylko moja opinia ;)