Film niezły, miejscami bardzo ludzki, ale czasami też przelamentowany, rozhisteryzowany. Tak jakby tą jedną emocją reżyser chciał pokryć cała gamę wewnętrznych znacznie bardziej subtelnych nut natury Śpiewaczki. Nic nie zostało powiedziane o geście scenicznym Edith, przemyślanym do centymetra, logicznym i mądrym, bardzo minimalistycznym. To mnie zawiodło. Dla mnie trochę za płytko przedstawiona postać...
Zgadzam się w zupełności z twoją oceną, a pierwsze zdanie to mniej więcej moja opinia o filmie. Jeszcze dodała bym, że chwilami lekko zaciągało nudą.
[lekki spoiler] Scena w którym dowiaduje się, że umiera jej ten kochanek - pełna napięcia, świetna i dobrze zagrana. Reszta taka sobie, momentami nudno, momentami zbyt chaotycznie. 6/10