Rewelacyjna Marion Cotillard, świetne role drugoplanowe, wzruszająca historia dzieciństwa i dorastania; sukces, młodość i gorąca miłość, a potem coraz bardziej gorzki schyłek życia... I to wszystko ubrane w piękną muzykę, przejmujący głos i interpretacje wielkiej Edith Piaf.
Ja kreacji Marion nie potrafię nawet opisać, rewelacyjna to dla mnie mało powiedziane, zabrakło mi słów, jak obejrzałem film. A reszta, również zachwycająca, piękna, także cudowne zakończenie.
Pozdrawiam
Tak, ona po prostu zamieniła się w Edith Piaf. Była niezwykle autentyczna. Film obejrzałam chyba ze cztery razy. Możliwe, że i piąty raz do niego powrócę. Role męskie również interesujące...
Ja na razie obejrzałem raz, ale nadal przypominam sobie różne sceny, np. kiedy dowiedziała się o samolocie - reakcja Marion jest niesamowita, i w ogóle jak śpiewa, ten porażający wyraz twarzy, to tak jakby Edith. Tak jak napisałem wyżej - żadne słowa nie opiszą jej roli, to trzeba po prostu zobaczyć. A role męskie faktycznie interesujące, chociaż zbytnio nie zwracałem na nie uwagi - Marion rządziła i ciągle się na niej skupiałem.