w sumie puki co najlepszy film , jaki miałem okazję obejrzeć na tegorocznym WFFie.
Niezwykle oryginalny, ale zarazem prosty i nie silący się na żadne dziwactwa. Do tego ze sporą dawką specyficznego humoru i bardzo dobrze nakręcony. Bardzo ważnym elementem są również 4 utwory, z których składa się "Symfonia na miasto i czterech perkusistów". Są naprawdę imponujące, choć ostatni mnie nie powalił. Ale tak po za tym nie mam żadnych zarzutów. Dobrze zagrany, dobrze wyreżyserowany film oparty na genialnym pomyśle.
Dodam jeszcze iż bardzo lubię wybijać rytm na przeróżnych rzeczach i bardzo kręcą mnie niekonwencjonalne sposoby tworzenia muzyki, stąd też, po części, moje uwielbienie dla tej produkcji. Już scena początkowa z perkusją i skrzynią biegów była midzio:)