Bardzo słaby film. Nic nowego. Gdyby koniec był inny i na przykład główna bohaterka popełniła samobójstwo, bo by mnie wmiażdżyło w fotel. Dlaczego samobójstwo? A no bo w filmie padała kilka razy fraza, że ci, którzy są ofiarami, mogą stać się katami. Społeczeństwo, odgrywające rolę ofiary, stało się w pewnym momencie katem dla głównej bohaterki. Stali się tymi, którym się sprzeciwiali. A tak to banał. bohaterka wychodzi na koniec z sali i nie wiadomo, dokąd zmierza. Chyba, że coś przeoczyłam?
Wydaje mi sie, że Danni chciała przeprosić Rowan po jej występie, ale stwierdziła, że nie chce znów odebrać jej czegoś (w tym przypadku tego blasku, który padł na nią w tamtym momencie). Samobójstwo? Bez przesady. Myślę, że ten film i tak zadziwia sam w sobie oryginalną fabułą.
Wgl Zoey Deutch jest niesamowicie uzdolnioną aktorką, która na prawdę gra coraz częściej bardziej dziwaczne, skomplikowane postacie i sprawia, że widz odczucia totalnie skrajne emocje podczas oglądania jej performance. Mia swoją naturalnością, dramaturgią i stalowymi przemówieniami kradnie show, ale wciąż Zoey wykonała tutaj większą robotę.