Mnie natomiast martwi, a nawet wręcz niepokoi, że tak wielu użytkowników filmwebu nie potrafi prawidłowo używać znaków interpunkcyjnych.
(wyraz)(znak interpunkcyjny)(spacja)(kolejny wyraz)
To chyba nie tak ciężko zapamiętać.
A tak z ciekawości, odnośnie Twojej osoby, to nie znasz tych zasad, nie rozumiesz ich, czy doskonale znasz i rozumiesz, ale jesteś niechlujem i masz to w dupie?
Wiesz co powiem Ci tak. Niechlujem nie jestem i nikt mnie nigdy o to nie posadził. Nie sądziłem, iż taki szczegół może komuś tak bardzo przeszkadzać. Cóż każdy ma swoje "problemy". Pisząc na filmwebie przy użyciu telefonu / tabletu ( co większość osób czyni ) uważam iż zrozumiałe i w pełni akceptowalne jest popełnienie takich drobnych niedoskonałości. Jeśli jednak takie wirtualnej szczegóły budzą w Twej "perfekcjonistycznej" osobie tak głęboki sprzeciw... Cóż, bardzo mi przykro. Postaram się spełnić Twe pedantyczne zachcianki i zaspokoić pragnienie czystej perfekcji wizualnej na forum internetowym. Pozdrawiam
wiele filmów nie jest dla 80% społeczeństwa, bo po prostu jest zbyt ....może nie będę oceniał. Ale takie osoby pojawiają się później na filmwebie i wypowiadają się w tonie podobnym do "gniot" tylko szkoda że zapominają jeszcze o tym na fejsie wspomnieć. Szkoda że społeczeństwo głupieje
Nie martw się, nasza klasa też była na tym filmie i połowę nie zrozumieli ; ) Film nie był jakiś ciężki, ale jak dla mnie mogło być lepiej wyjaśnione np. końcowa scena.
I się okazuje, że film dla dorosłych nie musi epatować golizną i przemocą. Pocieszające... tym lepiej świadczy o obrazie.
Rzeczywiście, trochę się też z tego cieszyłam ; ) Na początku to chłopaki z klasy chcieli iść na ,,Nieletni/Pełnoletni'' ale pani się nie zgodziła ze względu właśnie na takie sceny ;D
No tak, bo w tym filmie wcale scen rozbieranych, ani scen gdzie ginie kilku ludzi nie było, czyż nie? Chociaż może źle zrozumiałem Twoją wypowiedź? Może miała być ironiczna?
"No tak, bo w tym filmie wcale scen rozbieranych, ani scen gdzie ginie kilku ludzi nie było, czyż nie?" - Przecież dobrze napisał, więc dlaczego się czepiasz i polecasz mu słownik?
Dziękuję za polecenie. Trudno to jednoznacznie zinterpretować, ponieważ w słowniku podają znacznie: "celowo zadziwiać lub szokować czymś". Czyli tak jak napisałeś: "I się okazuje, że film dla dorosłych nie musi epatować golizną i przemocą." dla mnie znaczyło to, że celowo wprowadzili sceny seksu jak i sceny zawierające przemoc. Jakieś inne wyjaśnienie? Chciałbym się dowiedzieć, bo dla mnie epatować czymś to "eksponować w dużym stopniu". Czy nie o to chodziło Tobie pisząć ten komentarz? Jeżeli nie to popraw mnie. Skoro jednak jesteśmy już przy słownikach i języku polskim to zdanie powinno rozpoczynać się z dużej litery (tak przynajmniej mnie uczyli).
to zacznę jednak przekornie z małej. W filmie nie szokowano nagością ani przemocą, tak więc nie eksponowano obu kwestii nadmiernie. Obraz zatem nakręcono pod prąd obecnych tendencji i nijak się ma do upodobań przeciętnego nastolatka. Pozdrawiam i dużo uśmiechu życzę.
Wiesz. Dla mnie takie sceny jak ta na dachu wieży w basenie to w ogóle nie powinny być tam wciśnięte, bo wiadomo, że zrobili to na siłę. Taki schemat, wszystkim dobrze znany. Mnie jako widza, który już widział niejedną taką scenę zupełnie to obeszło. Szczerze powiedziawszy poczułem nawet lekki niesmak, a to z powodów wymienionych powyżej (zamaskowanie słabej fabuły tanimi chwytami). Lecz scen, w których widzimy jak drony eliminują członków ruchu oporu było kilka. Tak jak wyżej - nie robi to na mnie żadnego wrażenia, ale ja to ja. Swoją drogą ten film ma PG-13 ... to gdzie tutaj film dla dorosłych? http://www.imdb.com/title/tt1483013/parentalguide?ref_=tt_stry_pg#certification
Skąd to przekonanie, że film nijak ma się do upodobań przeciętnego nastolatka? ;)
Również pozdrawiam. Sporo dawkę śmiechu dostarczają mi takie komentarze podobne do Twoich.
Nie mogłaś nie zrozumieć w ogóle, bo to raczej niemożliwe.
Ale przyznam, czasami film był trochę pokręcony.
I muszę to powiedzieć: Morgan wygląda fajnie w okularach :).
Ogólny sens, fabuła itp to było ok zrozumiałam. Chodziło mi bardziej o niektóre momenty w tym filmie i po pewnym czasie nie wiedziałam co się dzieje. :)
Aha i jeszcze dodam że nie sądziłam że mój temat wywoła az taka dyskusję heh :D
Domyśliłam się.
Wywołał, jak widać.
Cóż, ten film całkiem popularny, dużo ludzi się na jego temat wypowiada, więc wiesz :).
Widać, że oceniasz inteligencje innych nawet ich nie znając. Najmądrzejsi ludzie też wszystkiego nie rozumieją i się mylą. Pozdrawiam :D
Gdybym nie obejrzał filmu Moon http://www.filmweb.pl/film/Moon-2009-473111, film byłby dużo lepszy, niestety jest z niego zerżnięty, toteż pozostaje sama akcja i gra dobrych aktorów. Szkoda że nie był w 3D bo robiłby większą robotę. Polecam Moon dobry film.
Generalnie zastanawia mnie jedno. Kto wrócił do Olgi, klon czy ten "prawdziwy"? Zastanawia mnie to ponieważ wrócił w mundurze nr 52 tym w którym poleciał na stacje. A skąd klon miał by wiedzieć że zlokalizowany zbudował dom i ona tam jest. Rozważyłem możliwość poinformowania klona i wysłania go tam aczkolwiek to wydaje mi się delikatnie mówiąc naciągane. ;)
no własnie ten niby "klon" patrzył sie na Olge jakby był tym prawdziwym z tym całym bagażem jaki przeszli na ziemi w tym krotkim czasie jak znalazl jej kapsułe. Też odniosłeś takie wrażenie. Tylko to było by mega nielogiczne. Co prawda jak już wleciał w ten zakazany rejon i spotkał tam "samego siebie" oraz ten sam siebie spotkał drugiego siebie wtedy coś zaświtało im obu. Jack ten prawdziwy zwiazał swojego klona a Ci ludzie z podziemi (nie pamietam jak sie nazywali z prania muzgu Sally nazywali sie jakoś na "S" i byłi niby obcymi) wzięli go do siebie i wytłumaczyli mu sytuacje i tutaj narodził się u mnie pomysł chociaż nielogiczny i nie ma za bardzo sensu. Jack ten prawdziwy wytłumaczył klonowi żeby leciał za niego na Tet i ocalil ziemie a klon "Jack z 52" sie zgodził i zamienili sie wtedy kombinezonami i to by tlumaczyło dlaczego "Jack" w ostatniej scenie patrzył na Olge w taki a nie inny sposob. Chociaz jak tak mysle i mysle to zrodzilo sie nastepne "coś" może patrzył w ostatniej scenie tak na nią bo w końcu ten "klon" pierwszy raz kobiete która odwiedzała go wciąż w snach i wspomnieniach. Chociaz bardziej ten wzrok wyglądał na wzrok tego prawdziwego Jacka z bagażem z pierwszej opcji. Pozdrawiam.
Moim zdaniem, to nieważne który byłby to klon - każdy z nich pamietał tą samą scenę (moment kiedy "drugi" Jack zauważa Olgę.
Ponadto - Jack lecąc z Freemanem wciąż miał rozkwaszony nos.
Dlatego też uważam, że ten ostatni Jack to właśnie ten klon, którego zostawiono na pustkowiu.
Mam to samo, nie rozumiem wyrazu twarzy Julii patrzącej na klona (zakładam, że to był klon Jacka). Prawdziwy Jack związał klona z 52, zostawił na pustkowiu i poszedł uratować Julię. Ten sam Jack z 49 poinformowany przez tych 'padlinożerców' zdecydował się uratować ich i swoją żonę, w efekcie zabijając siebie. Pod koniec filmu przychodzi klon z 52 i mówi "jestem Jack Harper i jestem w domu". Niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego? :D
Wszystkie klony żyły życiem Jacka. Chcialy rozwiklac te strzepy pamieci ktore je nawiedzaly.
Szczerze trochę nie rozumiem jak można pogubić się w fabule tego filmu. Nie była skomplikowana, a wręcz przewidywalna. Mam duży sentyment do filmów SF, ale ten mnie nie urzekł. Miał kilka ciekawych momentów, ale mimo wszystko zawiodłem się.
wiesz byc moze to bylo tak, ze trudno bylo mi go zrozumiec gdyz nie ogladam czesto filmow tego typu, po drugie film byl z napisami i moglam czegos nie doczytac, co bylo wazne, po trzecie mam dopiero 15 lat i mam prawo czegos nie rozumiec, wiec czemu sie tak wszyscy dziwicie czemu go nie zrozumialam, ale ok kiedys obejrze znowu to moze powiem sobie jaka bylam glupia jak moglam nie zrozumiec tego filmu? I nie wyzywajcie mnie tez od glupich bo nawet najmadrzejszy czlowiek na swiecie nie wszystko zrozumie.
Nie sugeruje, że jesteś głupia, nie wnikam w twój wiek. Po prostu zaskoczył mnie taki post i tyle. Swoją drogą oglądałem też z napisami i głównie oglądam filmy z nimi. Może dlatego wątek mi nie uciekł.
W internecie nikt mnie nie zna, więc moge pisać tak właściwie wszystko. To żadna odwaga. ;)
Nie jesteś głupia bo ja jestem mądra i też nie do końca go rozumiem.Pomijając rzeczy bardziej skomplikowane
zastanawiające jest co oni jedli. Skoro ziemia była skażona,nie było upraw,hodowli to czym się żywili? Mieli prąd,wodę,ubrania etc chyba z kosmosu już nie mówiąc o tym jak jego żona zaciążyła i skąd miała rzeczy dla dziecka i siebie.
no jak to jak zaszła - przecież było pożegnalne stukanie. Co do ciuszków - no już nie czepiajmy się tak - mało kobiet robi sobie robótki? Ziemia nie była skażona, to był wymysł Tetha, aby kontrolować poszczególnych klonów (#49 i #52 przecież spotkali się w skażonej strefie [ na terenie strzeżonym przez #52]).
Przecież Tetha mogła im wysyłać jakieś racje żywnościowe w postaci kleików itp(ewentualnie sami robili w wieży jakieś papki żywnościowe). Prąd mogli produkować z elektrowni wiatrowej lub wodnej. W starożytności i w średniowieczu nie było techniki i jakoś ludzie nago nie chodzili.
W starożytności mieli do dyspozycji całą planetę i jej zasoby a co jedli ludzie na ziemi ci buntownicy?
W starożytności mieli tylko teoretycznie całą ziemie, przecież nikt nie hasał po całym świecie. O których budowniczych teraz mówisz? Człowiek do odżywiania potrzebuje kliku podstawowych związków, więc przy pomocy maszyn mogli robić kaloryczne posiłki.
Sorki źle przeczytałem. Na logikę pewnie coś uprawiali, przecież ziemia nie byłą skażona. Jest dużo roślin odpornych na czynniki zewnętrze.
No nie wiem ,jak leciał Jack to tylko piach widziałam ,ruiny i nic więcej ale ok nie dowiemy się i tak tego
Przecież Jack miał swoją zieloną bazę i tak samo buntowniczy mogli mieć ziemie uprawną. W ogóle myślę, że zastanawianie nad takimi szczegółami nie ma sensu, bo film skupiał się na innych wątkach niż uprawa rolna po apokalipsie.
Fakt, jeżeli ktoś nie skupił się od pierwszych minut na filmie, mogła po jakimś czasie mu się pomieszać fabuła. ;) Ale film był rewelacyjny, niby trwał ponad 2 godziny, zresztą jak większość filmów sf, to nie nudziłem się na nim. Z tymi klonami bym jeszcze polemizował, gdyż jak pamiętam, nie było nic wspomniane, czy na Ziemię wysłali prawdziwego Jacka. Zdaje mi się, że ten z tym "rozkwaszonym nosem" i ten drugi z nr 52, to obaj byli klonami. Zresztą wiele by to wyjaśniało, a wspomnienia, to zapewne każdy z klonów miał identyczne zapisane w genach. Ale nie ma co sobie głowy zawracać ;) Każdy może niektóre szczegóły zrozumieć inaczej ;) Mimo wszystko nie żałuję czasu poświęconego na ten film. Oby takich więcej ;) Pozdrawiam.
Moim zdaniem, Jack #1 już dawno zginął i pozostały tylko klony - #49 i #52 to jedni z nich (aczklowiek każdy z klonów jest taki sam, z tymi samymi urywkami wspomnień itd).
A puenta w stylu, że ludzkich wspomnień zabić się nie da, że klonowanie ich może
skutkować takim, a nie innym rezultatem i że po raz kolejny rasa ludzka (a właściwie sama pamięć i ważniejsze wspomnienia z życia człowieka) wygrała z super inteligencją!
Tak samo jak w innych filmach wygrywa z kosmitami, maszynami itd. bla bla. :)
Można jeszcze poprzekształcać, każdy film i tak pewnie odebrał na swój sposób, a to akurat na plus.
Ogółem film ciekawy, spodziewałem się akcji, której w filmie prawie nie było ale się nie zawiodłem.
@ Refresh.
Przypomniałem sobie coś. :)
Jak Jack tą swoją żonkę przyprowadza do tego domku nad jeziorkiem i mówi jej, że
on nie jest tym Jack'iem, którego ona znała tylko klonem to co mu odpowiedziała? :)
Skoro ma te same wspomnienia i pamięta to musi nim być, tak?
Może ta końcówka też troszkę do tego nawiązywała.
Jest zawsze troszkę niedociągnięć, np. ile było tych wszystkich wieży, czy te klony przeżyły, czy
po wybuchu zostały zniszczone tak samo...
Długo można debatować, zawsze coś się znajdzie.
Ale to kino sci-fi, standardowo.
Fajnie, że ludzi ciekawią takie rzeczy, zmuszają do myślenia i że te młodsze pokolenie
jest rządne wiedzy i wytłumaczeń. :)
Ja w zasadzie sam nie tak dawno byłem w tym wieku i niestety wtedy po obejrzeniu takiego
filmu na pewno bym się nad nim nie zastanawiał zbyt długo o ile bym coś z niego pamiętał. :)
klony napewno przeżyły - przecież nie miały systemu autodestrukcji :) dowów? #52.