do miasteczka przybywa 7 typow (niby najlepsi) a daja sie tak latwo wykonczyc. a koncowa scena z szeryfem to juz kosmos. Clint niby niesamomity a nie ma myslenia u niego. leci wysadzic dynamit i nie bierze pod uwage ze ktos bedzie w domku i go zastrzeli. tak zle pisze o tym filmie a ocenilem go na 8 dlatego ze ma ten swietny klimat co w Bez Przebaczenia. mroczny, surowy i to bardzo mi sie podoba w westernach a duzo takich nie ma. ogolnie film do sceny jak rozmawia z ta mloda przy grobie psa to rewelacja, swietny, z butow mozna wyskoczyc ale im dalej to gorzej. szkoda. no i nie rozumiem - skoro postanowil im pomoc to po co sie spakowal i pojechal po bron? to logiczne ze podziala na nich negatywnie. no nie moge tego zdzierzzyc.