Istnieje dzisiaj wielka nagonka na kościół, i chociażby dowodem na to jest masowy atak na ciebie bez zbytniego powodu. Zmieniają sens religii byleby ją oczernić.
pomysl logicznie. na poczatku Adam i Ewa maja dzieci OK. Ale potem te dzieci kopulują ze soba i maja kolejne dzieci, więc wg biblii to jedno wielkie kazirodztwo, skoro ludzkość wywodzi się od dwojga ludzi... proste logiczne :)
Nikogo nie obrażam, sam jestem katolikiem, tylko mam do tego jak i do siebie i innych spraw dystans i umiem się śmiać ze wszystkiego. Nawet jak przebiję nogę gwoździem na wylot lub zatnę się nożem w palec co krew się leje a ja się wtedy śmieje. Do życia trzeba podchodzić z jajem i a nie mieć klapek na oczach, ten jeden kierunek, że wszystko inne beeee że obraza itd.
Jakbyś dokładniej przeczytał to byś widział ze sobie jaja robie z tmi wehikułami... jak mozna byc tak poważnym człowiekiem... jednak można, zero poczucia humoru... :(
Dla ciebie Biblia nie jest mitem, dla wyznawców hinduizmu Wedy nie są mitem, a dla dzieci Czerwony Kapturek nie jest mitem.
Tylko czego to dowodzi?
Jest mitem, czy ci się podoba czy nie. Opisuje świat w sposób metaforyczny- powstanie w 6 dni, ucieka się do zapadających w pamięć metafor- zerwanie jabłka z drzewa wiedzy, w sposób symboliczny ukazuje konsekwencje złych wyborów "nigdy nie oglądaj się za siebie"- żona Lota zmienia się w słup soli. To wszystko wpisuje się w rolę mitu, czyli rolę opisywania świata dla danych czasów, w sposób uniwersalny- przez co biblia ma i taki status- i przekazywania jakiś morałów. To czy ktoś w to wierzy czy nie, to już inna bajka, ale jeśli ktoś nie kapuje, że biblia wzorcowo wpisuje się w rolę mitologii, to on ma problem z faktami. Biblia spełnia to samo zadanie co mitologia nordycka, grecka i wiele więcej. Może się oburzać, że zrównuje chrześcijaństwo z "wstrętnym" pogaństwem, ale tu chodzi o fakty, a fakty są takie, że biblia po prostu tak mocno bazuje na schematach znanych z mitów, że trzeba być ślepym. Co ciekawsze, są tam wspólne elementy dla wszystkich mitologii, które powtarzają się w każdym praktycznie panteonie religijnym- ale, żeby to dostrzec, chyba trzeba umieć się zdystansować, tym bardziej jeśli jest sie wierzącym.
A, tam. Całkiem spoko. Poziom zgodności z "oryginalną" historią na poziomie filmów "Ja, Frankenstein" i "Abraham Lincoln- łowca wampirów". Mógłbym rzec, że nawet przyjemnie się oglądało. Ładnie zrobiony, ciekawie przedstawiona historia, jednym słowem- git. (Na wieczór przy piwie)
P.S Ale jeszcze lepszy wieczór (przy piwie) gwarantuje czytanie komentarzy pod tego typu filmami. ;)
Obyczaje dzisiejszego świata pozwalają na własną interpretację obrazu boga w kulturze. To nie jest ekranizacja.
Ty możesz się koleś nie zgadzać z tym filmem, może on godzić w Twoje [jakiekolwiek] uczucia, możesz o tym pisać na filmwebie, możesz pisać o tym gdziekolwiek, ale przyjmij, że zdarzają się jednostki, które swym niebanalnym spojrzeniem otwierają serca i umysły innym ludziom, czego przeciętny człowieczek nie potrafi, a to już jest piękne. Jeżeli Ci to nie wystarczy i jakimś sposobem musisz to sobie religijnie zaksięgować, to pomyśl, że jeśli a) Bóg dał wam wolną wolę i prawo do korzystania z niej i
b) możesz z niej korzystać , to stworzenie takiej interpretacji tekstu kultury [jakim jest biblijaaa[ jest według Twojego boga przyzwolone i to on, a nie Ty [według tejże biblijiiii i jej epigonów], Szanowny kolesiu, masz prawo to osądzać.
Oskarżanie Aronofskyego o - jak rozumiem - herezję i niezgodność z biblijąąąą jest - abstrahując od kwestii kulturowych - nie mniej zagadkowe, niż pochodzenie dzisiejszych tekstów imitujących Stary i Nowy testament.
Otóż po pierwsze sam proces przekładu na inne języki zabiera mnóstwa niuansów, zmienia składnie, a co za tym często idzie - sens.
Po drugie - tłumacze tych pism, paręnaście wieków temu... To są zupełnie inne standardy pracy, nie mamy pewności co oni tam wstawiali, a czego nie, czy ktoś to kontrolował i w jaki sposób.
Po trzecie tendencje Kościoła Katolickiego jako organizacji na przestrzeni wieków są co najmniej wątpliwe, nie znam drugiej takiej bandy, która przez ponad dwa tysiące lat zabiłaby więcej ludzi w imię miłości i pokoju [zazdroszczę jej niewątpliwego górowania w cynizmie]. Kościół nie potrafi poradzić sobie sam ze sobą, trudno sobie w dzisiejszych czasach wyobrazić lepsze miejsce dla funkcjonowanie pedofila niż na parafii. Oczywiście to są tylko małe szczegóły jeśli weźmie się pod uwagę to, że Kościół nie jest organizacją stricte religijną, a raczej polityczną o charakterze religijnym i jest takową niemalże od początku. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie paradoks, który powstaje w takiej kombinacji. Otóż dążenie do władzy, do siły, do dominacji często, a raczej zawsze idzie w parze z uciskiem innych. Trzymanie ludu za pysk nie jest taką prostą sprawą i tu należą się kościołowi wyrazy uznania i podziwu. Dlaczego o tym piszę? A jak inaczej panować nad ludem, który ma iść za księgą, jak nie poprzez konsekwentne zmienianie jej zawartości? Wszyscy o tym wiedzą - zwycięzcy piszą historię. Zwycięski przez ponad dwa tysiące lat kościół katolicki nie mógłby utrzymać się przy władzy stosując wartości z początków funkcjonowania tej księgi. Ta księga w założeniu miała być księgą miłości, a nie władzy. Już nie wchodzę w deliberację na temat tego czy to wina kościoła, czy został do tego zmuszony poprzez groźną i niebezpieczną rzeczywistość. Chcę powiedzieć po prostu, że wiara w to, że biblijaaa wygląda teraz tak, jak wyglądała na początku, jest pozbawiona podstaw innych od pobożnych - a jakże! - życzeń. Zatem jaką mamy pewność, że wizja Aronofskyego jest dalsza od dzisiejszej wersji pisma świętego? Żadną.
Po czwarte - nie ostało się za dużo tekstów kultury z tamtych czasów, z którymi moglibyśmy konfrontować pismo święte i sprawdzać jego wiarygodność historyczną. Także to czy te wydarzenia były czy ich nie było - ch*j wie. Wszelka wiara w Pismo jest oczywiście dozwolona i tak naprawę mam to gdzieś, czy ktoś wierzy w cudowne rozpłodzenie z kilku par arki, czy nie[biologia i choroby genetyczne to poziom max liceum].
Aronofsky inspiruje, jego narracja daje siłę i odwagę do własnych poszukiwań. Chwała mu za to i mam nadzieję, że nadal taki będzie.
serce i umysł to Biblia otwiera (nie mylić z religiami!!!).
Jedyne czego dokonał tutaj pan Aronofski to powszechnie znane, choćby z nauk Nietschego, przewartościowanie wartości, zamienienie rolami - dobre=złe, złe=dobre = sianie zamętu wśród ludzi, którzy już sami nie wiedzą, co dobre, co złe... wszystko relatywne?? I religie także nie pomagają w rozróżnieniu, ponieważ zawierają tyle samo prawdy, co kłamstwa (wszystkie!) : ) i jak tu się połapać? Właśnie... może samemu tę Biblię sprawdzić, bez uprzedzeń i bez "pomocy" religii oraz ich dogmatów. Polecam! : )
Nawet jeśli ten film powstał na podstawie komiksu, który powstał w oparciu o księgę rodzaju...
Po pierwsze, nie czytałem całej biblii, co nie znaczy, że nie mam o niej pewnego pojęcia. Po drugie, czemu nikt nie pomyśli o tym filmie tak, że to jest wersja reżysera, jego interpretacja tego wszystkiego. Przedstawił tutaj boga jako istotę okrutną, zdolną do unicestwienia wszystkich swoich "dzieci" - tak jak o nim mówił stary testament. Tyle osób czepia się detali, jak np tego, że synowie już na Arkę wchodzili z własnymi żonami. No błagam Was, a jakie to ma znaczenie? Reżyser NIE CHCIAŁ nakręcać potopu na PODSTAWIE BIBLII, tylko swoje wyobrażenie potopu. Dajcie trochę luzu katolicy, bo przy Was znowu potop Nas będzie czekał...
Ludzie, którzy oceniają na 1 - mówiąc, że to zły film, bo o złym bogu i Noah'u jako psychopacie... Noah był przedstawiony jako fanatyk religijny, który postawił boga ponad swoją rodzinę. Ostatecznie jego człowieczeństwo wygrało - jak dla mnie bardzo dobry motyw z nim, ponieważ nie każdy "wybrany przez boga" był święty. Nie ma ludzi świętych, każdy ma w sobie złą stronę, nawet Ci kanonizowani. Jednak spełnili oni dużo dobrego, Noah stał się miłosierny. W każdym razie film to nie tylko fabuła, więc temu nie należy się 1! Muzyka jest na świetnym poziomie, same ujęcia krajobrazów też są cudowne, efekty komputerowe i animacje zwierząt już nie tak dobre jak na dzisiejszy standard. Jednak mi się podobał film, ma swoje plusy i minusy.