1. Albo świat zaistniał, albo istniał odwiecznie.
Z racji tego, że to jest alternatywa wykluczająca, na mocy samej konstrukcji logicznej, jedna opcja jest koniecznie prawdziwa, a druga koniecznie fałszywa.
2. Jeśli świat zaistniał, to albo sam siebie powołał do istnienia, albo coś/ktoś, nie będące światem, to uczyniło.
To również jest alternatywa wykluczająca i na mocy struktury logicznej, jedna opcja jest koniecznie prawdziwa, a a druga koniecznie fałszywa.
3. Świat nie mógł sam siebie powołać do istnienia, bo aby móc cokolwiek uczynić, trzeba założyć uprzednie istnienie.
Logicznie niepodważalne.
4. A zatem, jeśli świat zaistniał, to został stworzony. A jeśli został stworzony to istnieje Stwórca świata, nie należący do świata, i tym samym założenia ateizmu są nieprawdziwe.
Wniosek konieczny logicznie. Do tego punktu wykazano tylko, że jeśli świat zaistniał to istnieje jakaś jego transcendentna jego Przyczyna. Poniżej wykażę, że ta przyczyna musi być również osobowa.
Jedyna możliwość obrony dla ateisty to próba wykazania, że świat istnieje odwiecznie. To jednak napotyka na poważne problemy natury logicznej jak i empirycznej.
Od strony empirycznej, ateista musiałby podważyć Teorię Względności i powszechnie przyjmowaną naukowo Teorię Wielkiego Wybuchu (Bing Bang, w skrócie BB) np. poprzez podanie lepszego empiryczne wyjaśnienia na rzecz faktu red-shiftu (przesunięcia w podczerwieni - Efekt Dopplera - dowodzący ze wszechświat się rozszerza) czy promieniowania reliktowego. Wszelkie alternatywne próby jakie wyjaśnień jakie spotkałem u ateistów nie były w stanie podważyć BB.
Np. teoria de Sittera postuluje inne, wykładnicze (inflacyjne) tempo ekspansji wszechświata z początkowo pustą, pozbawioną materii, przestrzenią. Nie podważa jednak samego BB. Z kolei odwoływanie się do uprzedniej "ciemnej materii" z której wyłonił się nasz wszechświat też upada, bo tzw. ciemna materia to też materia, tylko że nie emitująca promieniowania elektromagnetycznego. Zaś BB mówi, że z tzw. Wielkiej Osobliwości powstała cała materia i czasoprzestrzeń. Ateista musiałby tu postulować, że cała materia, jaka powstała, powstała z materii wcześniej już istniejącej, a to jest nielogiczne. Lub musiałby przyznać, że owa cała wcześniejsza "materia" to jakaś spirytystyczna, "duchowa materia" a nie to, co rozumiemy przez to słowo. Innymi słowy, ateizm tu też upada, bo przecież głosi, że nie istnieje świat nadprzyrodzony, duchowy. (Tak swoją drogą, to Wielka Osobliwość, o jakiej mówi BB, i z której powstał cały wszechświat, stanowiła punkt o nieskończonym zakrzywieniu czasoprzestrzeni i o wielkości równej (dokładnie) matematycznemu punktowi. Innymi słowy, BB postuluje tak naprawdę tu to, co co teizm - powstanie świata ex nihilo - z nicości w sensie filozoficznym, nie w sensie pustej przestrzeni)
Zgodnie z regułą Brzytwy Ockhama (bytów nie mnożyć) wszelkie tego typu mętne wyjaśnienia, które nie wnoszą nic nowego poza dodatkowymi, redundantnymi (nadmiarowymi) założeniami, można spokojnie "wyciachać" z dyskusji. Ale dajmy ateiście się wykazać i niech sobie pospekuluje. Taką próbą (kompletnie przy tym niefalsyfikowalną i nieweryfikowalną) może być odwoływanie się do nieskończonego regresu przyczynowo-skutkowego w czasie. Tzn, koncepcja ta zakłada, że przyczyną powstania naszego wszechświata był jakiś wcześniejszy wszechświat. A jego przyczyną jeszcze wcześniejszy. I tak dalej, aż do nieskończoności. (Jako ciekawostkę podam, że w taką koncepcję regresu, tylko że Bogów, wierzą też mormoni)
Niestety, nieskończony regres przyczynowo-skutkowy w czasie jest nielogiczny. Jeśli przyczyna świata posiada swoją uprzednią przyczynę, a ta jeszcze wcześniejszą przyczynę, to jeśli taki regres jest rzeczywiście nieskończony, to znaczy że na pewno nie ma jego pierwszej przyczyny. A jak nie było pierwszej, to nie miał jak powstać drugi wszechświat. A jeśli nie było tego drugiego, to kolejny, trzeci, nie miałby jak zaistnieć. itd., itd. idąc dalej dochodzimy do tego, że dzisiejszy świat nie miałby jak zaistnieć. Lub, ujmując to od innej strony: nie da się skończyć tego co jest rzeczywiście nieskończone. Nie da się doliczyć do nieskończoności, jak i nie da się przejść do końca nieskończenie długiej drogi. Jeśli osobliwość z jakiej powstał nasz wszechświat, miała się zmienić dopiero po rzeczywiście nieskończenie długim czasie (czy to stagnacji, czy wynikającej z nieskończonego regresu uprzednich wszechświatów), to choćby nie wiem jak długo próbować, nigdy się nie dotrze do chwili, w której nieskończenie długi czas by się skończył. A zatem chwila Wielkiego Wybuchu nigdy by nie nastała. a tym samym nigdy by nie doszło się do punktu dzisiejszego.
Jaka jest jednak natura ostatecznej Przyczyny? Przejdźmy do analizy dalszych możliwych alternatyw.
5. Stwórca świata może być osobowy albo nieosobowy.
Zasadnicza różnica między przyczyną nieosobową, a osobową, dotyczy tego w jaki sposób powstaje jej skutek. Przyczyna nieosobowa zawsze działa w sposób deterministyczny. Tzn. gdy tylko zajdą wszystkie warunki koniecznie i dostateczne, wyzwalany jest natychmiastowy skutek, efekt. Np. aby zapalić zapałkę musi wpierw zajść szereg warunków dostatecznych. Zapałka musi być sucha, nie może być popsuta, nie może dmuchać za duży wiatr aby płomień nie zgasł, itp. Jednak to nie wystarczy. Potrzeba jeszcze warunku dostatecznego, czegoś co wyjmie zapałkę z pudełka i ją zapali.
W wypadku nieosobowym, nie ma opóźnień. Jak tylko zajdą warunki konieczne i dostateczne, skutek jest wyzwalany natychmiast. Np. zapałka może być zapalona przez jakąś maszynę - jak tylko wprowadzi warunki dostateczne, zapałka się zapali. Lecz jeśli ów robot jest też nieosobową maszyną, to problem nie ulega rozwiązaniu, ale cofa się tylko wstecz. Co spowodowało że maszyna uruchomiła czynności prowadzące do zapalenia się zapałki? Cofanie się w nieskończoność nie ma sensu, bo jest nielogiczne. Zatem ostatecznie dochodzimy do pierwotnej Przyczyny, która może zadecydować czy zechce coś zrobić, czy nie, i nie potrzebuje do tego żadnej zewnętrznej przyczyny (której zresztą być nie może, bo nieskończony regres jest nielogiczny). Aby jednak móc o tym decydować należy założyć, że ostateczna przyczyna nie jest zdeterminowana, posiada wolną wolę, słowem musi być osobowa.
Teraz zastosujmy to do powstania świata. Bez względu na to czy przyznamy, że świat powstał jeden, jedyny raz z wielkiej osobliwości, czy że był to tylko jeden z epizodów, w którym przyczyną powstania wszechświata był jakiś wcześniejszy, inny wszechświat - problem zostaje ten sam. Czy warunki konieczne i dostateczne do powstania naszego świata istniały odwiecznie, czy też kiedyś się zmieniły? Jeśli istniały odwiecznie, to dlaczego świat ma tylko skończoną ilość lat? A jeśli się zmieniły, to co spowodowało tą zmianę? Przyczyna nieosobowa nie może zadecydować aby nie zadziałać, działa automatycznie, gdy tylko dostarczymy jej wszystkich warunków koniecznych i dostatecznych do wyzwolenia skutku.
Co spowodowało więc zmianę stanu wielkiej osobliwości, z której wyłonił się wszechświat? Te rozważania można podsumować w przesłance szóstej:
6. Jeśli świat powstał, choć powstać nie musiał, to przyczyna jego powstania jest Osobowa. A zatem istnieje osobowy, transcendentny Stwórca świata i ateizm jest fałszywy.
-
Jarosław Zabiełło (maj 2008)
ksiega rodzaju tłumaczy ....no moze nie od strony technicznej ale czy to jest konieczne?
Tak jest to konieczne ponieważ każda bajka może wyjaśnić skąd się wzięło tak chrześcijaństwo jak i mitologia grecka ale tylko nauka zdoła udowodnić prawdę.
jeżeli oglądasz dzieło dawnych mistrzów w muzeum i jest to dzieo zapierające dech w piersi to czy chcesz wiedzieć jakich pędzlów używał czy korzystał z spektografu czy malował bielą wenecką? raczej nie chcesz raczej wiedzieć kim był autor dlaczego namalował ten obraz...
wydaje mi sie ze istotniejsze jest pyt. dlaczego a nie jak powstał wszechświat człowiek zycie
....a odnośnie pytania skąd sie wzieło chrzescijanstwo to nie potzeba bajki historia daje odpowiedz:
polityka i Konstantyn Wielki
Nie jestem jakimś szczególnym wielbicielem sztuki więc za bardzo ta twoja analogia do mnie nie przemawia, poza tym odnośnie wszechświata to my jak na razie nie wiemy czy on jest obrazem ani czy go ktoś namalował,
kiedy podziwiasz zachód słońca również zastanawiasz się dlaczego dzisiaj wygląda tak a nie inaczej ?
Pytanie "dlaczego" jest bezzasadne ponieważ nie wiemy nawet czy jakikolwiek powód do istnienia jest potrzebny a jedyne co człowiek może pojąć i zbadać to jak działa wszechświat i człowiek oraz jak powstaje życie, nie dlaczego.
od dawna ludzie szukają odpowiedzi na pytanie jak? ...znalezli ? nie pojawia sie za to jeszcze więcej pytań jak?
brak pokory człowieka doprowadza do tego ze nie zada pytania dlaczego? bo samo to pytanie niesie sugestie o wyższej inteligencji....wiesz ze najwiekszi fizycy byli osobami wierzącymi....nigdy nie nazwali siły sprawczej BOGIEM ...ale jaka to różnica czy powiesz inteligentna energia ..czy konstruktor
Oczywiście że znaleźli, dlatego nie modlimy się do Zeusa czy Peruna jak tylko za oknem błyśnie ;)
Masz racje pytanie dlaczego niesienie sugestie że odpowiedź na nie istnieje i właśnie dlatego jest bezpodstawne.
Jeżeli Ci wielcy fizycy to Einstein i Newton to ten pierwszy jak sam stwierdził "Jestem głęboko wierzącym ateistą.", Newton był fanatykiem i niestety więcej czasu poświęcał religii aniżeli nauce a i tak pamiętamy go tylko za naukę.
Różnica pomiędzy inteligentną energią, konstruktorem leży w ich definicji, poza tym oba przykłady są osobowe, można jeszcze wierzyć że bezosobowy wszechświat jest Bozią pytanie tylko poco oraz co z tego wynika ?
w stwierdzeniu ensteina tkwi przewrotnośc i ironia ...nie dał jednoznacznej odpowiedzi ...po poco dawać broń do reki przecinikon...newton był fanatycznie nastawiony przeciw religi jako instytucji ...ale to szczegól
powiedz mi dlaczego ludziom trudno tak zaekceptować MOŻLIWOŚC istnienia stwórcy....do tego stopnia że będą bez końca modyfikować swe teorie np ewolucji aby tylko nie brać pod uwagę ewetualnosci żę kreacjonizm nie jest taki głupi
zapytałeś co z tego wynika?
....może nie jesteśmy na straconej pozycji
Ja absolutnie akceptuje MOŻLIWOŚĆ istnienia stwórcy tak samo jak MOŻLIWOŚĆ nieistnienia stwórcy lub MOŻLIWOŚĆ istnienia bezosobowej przyczyny, nie widzę jednak sensu w filozofowaniu o czymś na co niema żadnych dowodów, jedyne do czego takie filozofie prowadzą to religia/ignorancja.
Czy kreacjonizm to jakaś konkretna teoria naukowa która cokolwiek wyjaśnia czy po prostu przejaw ignorancji ?
kreacjonizm przejawem ignorancji czego?
raczej teoria ewolucji wg lamarcka ,darwina,STE, teorie neodarwinowskie jak mutacjonizm to przykłady ignorancji i slepego poszukiwania drogi
dlaczego wszystko staramy sie tłumaczyć nauką którą tworzą ludzie którzy sie TEŻ mylą lub mają dziwne pobudki...powiedz mi dlaczego darwin opracował swoją teorie...wiesz co go pchneło do tego..jaka tragedia dotkneła go... po przestudiowaniu jego życiorysu byłem zaskoczony
Ewolucja jako zjawisko w naturze jest faktem, dowodzą tego chociażby bakterie uodparniające się na antybiotyki więc tak kreacjonizm jest przejawem ignorancji.
Wszystko staramy się tłumaczyć nauką ponieważ nauka po prostu działa, w odróżnieniu od religii która jest bezproduktywna ;)
Nie interesuje mnie dlaczego Darwin opracował swoją teoria, powód dla którego 2+2=4 nie wpływa na wynik. Swoją drogą teoria ewolucji zaczęła się od Darwina ale od jego czasów pracowało nad nią i modyfikowało ją tysiące naukowców nie przypisujmy więc teorii ewolucji jednemu człowieku.
nie interesuje cię.. to wierz dalej może ci wyrosną czułki...1856 publikuje prace ''o powstawaniu gatunkow'' ALE prrzełomowym rokiem jest 1851....POSZUKAJ DLACZEGO !!!! MYSL CZŁOWIEKU!!!
FAKTÓW NIE TRZEBA MODYFIKOWAĆ TEORIE JEŻĘLI JEST GIGANTEM NA GLINIANYCH NOGACH JAK NAJBARDZIEJ....
P.S ..i .nie mieszajmy do tego religii bo ona uczyniła nauce nejwieksze szkody
...ide oglądąć BRAZYLIE
dobranoc
Nie chce mi się tracić czasu na rzeczy nie istotne jak teorie spiskowe, mogło go UFO porwać i nie robiłoby mi to różnicy, mamy 2 tematy więc jak chcesz to pisz w tamtym, ten już się wyczerpał.
A ja Niemcom kibicuje XD
ewolucja jest tak jak bb jedna z teorii która najlepiej oddaje ograniczonośc naszego umysłu i naszych zmysłów oraz fakty przystoswania do określonych warunków bez których czlowiek nie mógł by istniec. To że nie rozumiemy wpełni mechanizmów ewolucji wynika tylko z braków jakie mamy w biologii molekularnej i brakujacych fragmentów układanki a nie z załozeń samej teorii. Problemmem kreacjonazlimu jest to że człowiek jako poejdynczy organizm nie jest przystosowany do zycia na Ziemi i pewnei zmarl by zaraz po porodzie ... Obecnie uważa sie ze mikroorganizmy zmieszkujace cale nasze cialo sa nam niezbedne do życia i ta mikroflora tez ewoulowala wraz z nami pomagajac dostosowac sie do zmiennych warunków.
i myslisz ze zależność człowieka ,konieczność zycia w zbiorowosci innych organizmów swiadczy o prawdziwosci ewolucji? bo tak zrozumiałem....zrozumienie bb rzeczywiscie trochę nas przerasta ...ale teoria ewolucji...powiedziano o niej wszystko i nadal ma wiele dziur ...a najwieksze dowody były fałszowane
braki sa nietylko w biologii molekularnej..ale i w samym zapisie kopalnym , brak ogniw posrednich rozkłada ewolucje na łopatki...
A jakich to ogniw pośrednich w ewolucji człowieka brakuje, argument wykopany z pierwszej połowy XX wieku.
ryba---płaz--gad--ptak--ssak--człowiek czy zapis kopalny zawiera ogniwa pośrednie między tymi grupami?
nie...można oczywiscie podać przykład człowieka z piltdown ale to było oszustwo... lub człowieka z cro-mangon ale to nadal jest homo sapiens....archeopteryks...?
też przyznano żę to nie ogniwo pośrednie między gadami a ptakami
o jakim argumencie piszesz wykopanym w xx
"ryba---płaz--gad--ptak--ssak--człowiek czy zapis kopalny zawiera ogniwa pośrednie między tymi grupami?"
Nie ma czegoś takiego ponieważ gatunki nie ewoluują jedne w drugie za to mają wspólnych przodków, niestety jak wielu ludzi nie rozumiesz jak działa ewolucja.
Pomiędzy homo erectus a sapiens jest już tak wiele skamielin że jedyny problem to określenie która czaszka to jeszcze erectus a która to już człowiek, dlatego pisałem że argument o brakujących ogniwach jest już od dawna nie aktualny.
Ptaki nie wyewoluowały z gadów, jeżeli już to z teropodów.
Pytanie a propos ewolucji. W przeszłości twoi przodkowie posługiwali się językiem pra-słowiańskim, czy jesteś wstanie wskazać pierwszego człowieka który zaczął się posługiwać staro-polskim lub pierwszego który ze staro-polskiego przeszedł na polski ? Czy uważasz że taki człowiek w ogóle istnieje ?
a konkretnie,,,,co jest wspólnym mianownikiem podaj mi przykład
nazwij to...a może jest to teoria i kwestia wiary ...jak wszystko w ewolucji
Jeżeli pytasz o pierwszą formę życia na Ziemi to najprawdopodobniej były to jakieś chemoautotrofy, ogólnie odsyłam do książek, sporo można się z nich dowiedzieć :)
Teoria ewolucji nie jest kwestią wiary tylko faktu że żaden kreacjonista teorii ewolucji obalić nie zdołał, oraz wciąż rosnącej góry dowodów na jej potwierdzenie ;)
POMIMO GÓRY DOWODÓW JEST TEORIĄ!!!! mogę to samo powiedzięć żę żaden ewolucjonista nie obalil kreacjonistycznego modelu powstania życia....bo ich dowody oparte są na domysłach...ponadto w paru przypadkach musiało by dojść do ewolucji WSTECZNEJ!!!....WIESZ OCO CHODZI CZY MAM TŁUMASZYĆ?
.....więć ewolucja w takiej formie jak sie uczy jest rojeniem wariata i pozostaloscią po marksistowskiej
propagandzie ''religia opum dla mass"
p.s .....z czym się zgodzę
chemoautoftrofy? :] skaż cechy wspólne w istniejących OBECNIE grupach.... [słowo wytrych]
Teoria ewolucji jest teorią za to ewolucja jest faktem, coś jak teoria grawitacji i grawitacja ;)
Czyli sam przyznajesz że kreacjonistyczny model oparty jest na domysłach a nie faktach... interesujące, muszę Cię jednak poinformować że kreacjonistyczne bzdury obalane są szybciej niż kreacjoniści są w stanie je produkować :)
Nie wiem o co chodzi z tą wsteczną ewolucją, musisz tłumaczyć :)
Wszystko co żyje aktualnie na Ziemi ma spokrewnione DNA więc podobieństwo do chemoautotrofów znajdziesz własnie tam.
Teoria darwina ma pewne wady, które mało kto bierze pod uwagę. Jak Twoim zdaniem drzewo ewoluuje tak aby jego owoce były smaczne dla konkretnego typu zwierząt, które te owoce mają szansę roznieść dalej? Czy drzewo myśli? Zdaje sobie sprawę, ze tego, że jest jedzone przez typ zwierząt które mają wpływ na jego przeżycie? Przykłądów tego typu są tysiące. Pewien żółw wodny wyeoluował w taki sposób, że na wierzchu języka posiada małą wypustkę, która imituje porusząjącego się robaka i tym samym zacheca ryby aby wpływały do jego paszczy. Zakładamy, więc że jego mózg był dostatecznie inteligendny aby na to wpaść i zaczął używać "narzędzia". Naukowcy przypisują to ewolucji nie mają natomiast pojęcia jak to się stało bo w teorii nie powinno... Wytłumacz to.
Tu nie trzeba mnożyć przykładów. Sama ewolucja jest dowodem na istnienie "czegoś", jakieś siły sprawczej.
Chyba, że to kolejny przypadek wierzących w cuda ateistów? :)
Czyli, wierzą, że w czarnym jak pupa Nubijki i pustym jak głowy niektórych interlokutorów kosmosie znalazło się miejsce, samo z siebie, gdzie wszystko ewoluuje i układa się w nieprawdopodobne układanki? ;)
Ewolucja w sensie obserwowalnego (choć niewyjaśnionego) zjawiska. Jest dowodem na to, że "coś się dzieje w niewyjaśniony sposób". Tak?
Jeżeli nie rozumiesz tak prostych sformułowań, albo raczej jedyną Twoją intencją jest słowna szermierka to z góry dziękuję. Pozdrawiam.
botanix o ile z reguły głównie filozofujesz tak teraz wykazujesz się totalną niewiedzą i ignorancją.
Co do tych twoich myślących drzew to sprawa jest dość prosta, te których nasiona nie są smaczne (roznoszone) zostaną wyeliminowane przez konkurencję (selekcja naturalna) i problem rozwiązany.
Przykład żółwia to właściwie to samo, losowa mutacja spowodowała wypustkę która dała żółwiowi przewagę, żółwie z mutacją przetrwały bez niej wyginęły (znasz nazwę tego żółwia czy podajesz fakty ze słyszenia "pewien żółw" ?)
Ależ wprost przeciwnie, zrozumiałem że nie rozumiesz jak działa ewolucji i selekcja naturalna.
Cały ten wywód jest psiej budy warty jeśli weźmie się pod uwagę znaczenie przypadkowości.
Z drugiej jednak strony, jak człowiek zacznie się zastanawiać, czytać, dowiadywać. Od budowy planet po budowę komórek, to wiara w przypadkowość się wyczerpuje.
Moim zdaniem ludzie twardo wierzący w wizję "lepienia z gliny Adama, przez brodatego staruszka", to straszni naiwniacy. Ale Ci co wierzą w nieskończoną ilość przypadków, to jeszcze więksi naiwniacy.
Jednym słowem większość ludzkości, czyli sztywno wierzący w każde słowo PISM (każda wiara ma swoje prawdy!) oraz ateiści, to najzwyklejsi ignoranci.
Pisząc o przypadkach sugerujesz że życie jest czymś wyjątkowym i unikalnych, aktualnie nie wiemy czy tak i nie widzę powodu aby tak zakładać.
Nic takiego nie sugeruję.
Jedynie zauważyłem, że ilość "przypadków" jakie nam, jako ludzkości "się udały" począwszy od orbity ziemskiej, przez obieg wody na ziemi a skończywszy na budowie ludzkiego ciała (kobiecego w szczególności ;) ) jest gigantyczna i mało wiarygodna.
Tak jak wierzacy akceptują pisma święte w całości, "z dobrodziejstwem inwentarza" :) tak ateiści akceptują piramidalną ilość przypadków i samoistnych zdarzeń towarzyszących naszemu istnieniu na tej planecie. :)
Moim skromnym zdaniem oba podejścia są niewiarygodnie naiwne.
Zdefiniuj w takim razie co określasz mianem przypadku oraz jak rozróżniasz to co we wszechświecie jest przypadkiem od tego co nie jest ?
Jeżeli nadal będziesz uczepiał się jednego słowa zamiast wypowiedzi, to skńczymy dyskusję i to NIE BĘDZIE PRZYPADKOWE. :)
Mimo wszystko spróbuję:
Szymonliwo napisał (w ogromnym skrócie), że KTOŚ musiał stworzyć świat. Ja napisałem, że biorąc pod uwagę przypadkowość wcale tak być nie musiało, ale z drugiej strony ILOŚĆ takich PRZYPADKÓW budzi moją w nie wątpliwość.
Jeżeli nie sugerujesz że życie na Ziemi jest unikalne to można uznać że jest powszechne, w takim przypadku nie mówimy już o przypadkowości a o konieczności.
btw. gdybyś upierał się że Ziemia to jedyna planeta we wszechświecie posiadające życie i potrafiłbyś to udowodnić to absolutnie bym się z tobą zgadzał ;)
"Jeżeli nie sugerujesz że życie na Ziemi jest unikalne to można uznać że jest powszechne".
Nie. Kolejna nadinterpretacja.
"btw. gdybyś upierał się że Ziemia to jedyna planeta we wszechświecie posiadające życie i potrafiłbyś to udowodnić to absolutnie bym się z tobą zgadzał ;)"
Gdybym potrafił to udowodnić to jednocześnie potrafiłbym wyjaśnić wiele innych rzeczy. Tak myślę. :)
Zgoda to była nadinterpretacja, prawidłowa odpowiedź to nie wiadomo, nie wiadomo czy życie na ziemi to wyjątkowy przypadek czy powszechna konieczność :)
"prawidłowa odpowiedź" być może by padła, gdyby w ogóle zadano pytanie. Niestaty Ty lubisz dyskutować sam z sobą. :)
Czuwaj
Oj tam czepiasz się dla zasady żeby tylko postawić na swoim, jeżeli masz jakąś opcje poza przedstawionymi przeze mnie to ją przedstaw, zgadzasz się chyba z definicją przypadkowości że jak coś jest powszechne to przypadkowością już nie jest ?
kiedyś ludzie twierdzili ze Ziemie ktoś stwozyl a dzisiaj wiemy że jest to naturalny proces zachodzacy w przyrodzie bo prawa fizyki na to pozwalaj a nie bo ktos z zamyslem poslkejal ja z atomow. Po prostu w miare rozwoju technik obserwacyjnych rozumiemy coraz wiecej o naturze rzeczy bez przypisywania ich siła wyzszym. Co do ewolucji to problem polega na tym ze nie znamy mechanizmow sterujacych ewolucja na poziomie molekularnym. Nie wiemy np. dlaczego prosty gen kodujacy jeden ze skladnikow blony komorkowej, przez x pokolen , stal sie x razy bardziej skomplikowany mimo iz funkcja pozostala dokladnie ta sama.
Kreacjonalizm jest jak religja ciezko mowic tutaj o mechanizmach.
Co do ateimzu przynajmniej ateizm jest za free i nie buduje zlotych pawilonow
"Co do ateimzu przynajmniej ateizm jest za free i nie buduje zlotych pawilonow" - popieram krytykę, Też mi się to nie podoba. Niestety to jest sztandarowy przykład nierozumienia istoty rzeczy.
"Wiara jest be, bo kapłani ją wykorzystują".
Ale spoko, naprawdę nie piszę tego żeby kogoś przekonywać, nawracać. Po prostu uważam, że ludzie, ogólnie wszyscy, są zbyt łatwo manipulowalni.
Wydają sądy, zajmują stanowiska, na podstawie czasem szczątkowej wiedzy, niewiarygodnych teorii i to chyba szczególnie w obecnych czasach. Bo bardzo też staliśmy się aroganccy.
co jesli swiat istniał odwiecznie i na dokladke nie ma "pustki" tylko caly wypelniony jest tworzywem? tworzywa, ktorego nie wykrywamy w sposob bezposredni, tak jak niegdzys ludzie nie wykrywali elektronow, protonow, neutronow, a do niedawna takze sil kolorowych, czyli bozonow przenoszacych kolor i antykolor, kwarkow i antykwarkow.
co jesli nasz "swiat" jest tylko anomalia, cos jak fala stojaca, roznica naprezen w tworzywie wszechswiata? i nasze istnienie zawdzieczamy jedynie "mechanice" dzialania tego tworzywa?
zaraz uslysze, ze jest przeciez "proznia" i wszechswiat sie "rozszerza". coz, jest przeciez "powietrze" sprobuj wytlumaczyc 5-latkowi, ze nie jest "puste". przeciez jak macha reka, to nic go nie powstrzymuje. naprezenia natomiast takze sie rozchodza.
twoje zalozenia wiec moga byc bledne i nadwyrezac brzytwe Okhama, o ktorej sam piszesz.
Poczytaj o chromodynamice kwantowej i bardzo z nia zbieznej teorii Adama Wisniewskiego-Snerga. To wlasnie jest badane w wielkim zderzaczu Hadronow w CERN i za to byl nobel w 2004. A bzdury ktore pociskasz na temat "big-bang" to informacje od lat 70-tych przeterminowane.
To ja powiem tylko dwie rzeczy
1 - Nigdy nie będziemy wiedzieć wszystkiego, ani wszystkiego rozumieć
2 - Będziemy się dowiadywać coraz to nowszych rzeczy o otaczającym nas świecie i rozumieć coraz więcej
I tak będzie zawsze