'Posrałem' się ze wzruszenia. Ten film to mistrzostwo świata, niesamowita produkcja i światowej klasy gra aktorów. To będzie jeden z niewielu filmów jaki kupię i będę oglądać przez wieki :)
Sam nie wiem w czym się bardziej zakochałem. Czy w Keirze Knightley, czy samym filmie :)
ja lubię krwawe filmy ale to nie przeszkadza mi stwierdzić, że ten film był świetny. zupełnie mnie zaskoczył. nie spodziewałam się takiego rozwinięcia. zakończenia nawet nie próbowałam zgadywać. rzadko się teraz zdarza żeby film zaskakiwał a "Obłęd" właśnie mnie zaskoczył i to pozytywnie. naprawdę polecam i też pozdrawiam wszystkich komentujących(a trochę ich jest) ;)
czy wydarzyło się coś istotnego w czasie rozmowy glównego bohatera, jackie i doktora przy kościele? Straciłem wątek :P
I czy ktoś może rokminić na forum końcówkę? :)
Mi się wydaje, że jak jeszcze umierał, włożyli go ostatni raz do szafki i ostatni raz przeniósł się do Jackie. Tak już na zawsze
"Drabina Jakubowa". Kilka razy lepszy. A z Brodym ? Choćby "Eksperyment" (choć to inny rodzaj kina)
shamar. jesteś git, bo masz swoje zdanie w wątku gdzie w większości się podoba, a przecież niekażdemu musi. Choć mi się film podobał.
No bo k...wa mać. Po opiniach jakie wyczytałem wcześniej nastawiłem się na jakiś mózgojebny świetny film pokroju Drabiny Jakubowej czy choćby Existenz czy 13 Piętra... Jakiegos klimatycznego, mrocznego filmu do "rozkminiania". A tu co?
Jakiś ckliwy melodramacik z kilkoma scenami, które mają mówić : patrz, oglądasz zawikłany, mroczny thriller.
Widocznie nie powinienem czytać tych pochlebnych recenzji, wtedy pewnie lepiej bym go odebrał. Ale z drugiej strony, gdybym ich nie czytał to nawet bym tego nie oglądał....
To nie film był zły lecz twoje nastawienie. Wymienione przez Ciebie filmy to zupełnie inna bajka więc po prostu wlazłeś do cukierni kupić gwoździe i się dziwisz, że ich nie kupiłeś :)
Czyżby? Widziałeś "Drabinę" ? Chyba nie. Trza było pisać od razu, że to jest film pokroju "zostawiam list w skrzynce a pani odbierze go w przyszłosci... a na koncu sie zakochamy i bedziemy żyć szzcesliwie"
Ten film to jakieś pop...lenie z jeleniami. Z 1 strony kiczowaty romansik, z 2 - film, który udaje thriller SF.
Porazka mosci Panowie... i Panie.
To jest film pokroju "zostawiam list w skrzynce a pani odbierze go w przyszłosci... a na koncu sie zakochamy i bedziemy żyć szzcesliwie".
A "Lot nad kukułczym gniazdem" to jest film pokroju "jestem w wariatkowie, robię wycieczkę promu i umieram w wariatkowie". Jeśli w ten sposób PRZECZYTAŁEŚ ten film to Ci gratuluję. Pewnie w Operze wypatrujesz nieczystych dźwięków, a w teatrze szukasz pomyłki w tekście. Tu chodzi o emocje, wnioski, zastanowienie. Racjonalista powinien wiedzieć, że zimne czytanie filmu o emocjach nie może się udać.
Co mają potknięcia śpiewaka na żywo do nagranego i przefiltrowanego materiału? Ty tak na serio ten "Lot..." tu przywołujesz? Żartujesz sobie?
Próbowałem Ci pokazać w jak prosty sposób (żeby nie powiedzieć prostacki) odbierasz ten film. "Lot..." to nie jest film pokroju (wróć do mojej wcześniejszej wypowiedzi) tak samo, jak "Obłęd" nie jest filmem "zostawiam ... bla bla".
Przykład ze śpiewakiem miał pokazać, że doszukujesz się nieistotnych uchybień i nieścisłości w tym filmie, które być mogą, bo nie zasłaniają głównego przesłania. Jakby to napisał Mickiewicz "miej serce i patrzaj w serce".
Równie dobrze można by oglądać film z Bollywood, bajki dla dzieci do lat 5 itp. No bo po co "doszukiwać się uchybień i nieścisłosci"? Po co zwracać uwagę na szczegóły, które tworzą całosc? Po co w ogole scenariusz. Pieprzyć to. Wypuscic aktorów na plan i niech improwizują.
Bardziej się skupiłaś na "uchybieniach i nieścisłości" niż na "miej serce i patrzaj w serce". To jednoznacznie potwierdza moją tezę, że oglądasz filmy z pozycji krytyka, który swojemu ulubionemu filmowi nie dałby maksymalnej noty.
Po tym tekście spojrzałem na twoje oceny i twarz zaświeciła mi się od uśmiechu :D No cóż ... wypada tylko współczuć i to nie jest przytyk. To po prostu szczere współczucie, bo po prostu nie doświadczasz tego, czego ja oglądając filmy. Jedziemy razem rollercoasterem i to ja bawię się o wiele lepiej. Szkoda.
A - Nie jestem kobietą.
B - zaraz... oceniłes Zmierzch 10/10? i wiele innych 10/10 ? I Ty masz czelnosc pouczać o odbieraniu filmów? Chłopie 10/10 to absolut, rzecz bez skazy a Ty walisz tymi dychami na prawo i lewo... Obejrzałem kilka tysięcy filmów i nie "spuszczam" się z wrazenia nad byle badziewiami.
I tak. Nawet moje ulubione filmy nie dostały maksymalnej oceny bo jestem trzeźwo myślący. To, że coś bardzo lubie nie oznacza, że muszę przymykać oczy na to, że nie jest doskonałe. Ludzie mylą "ulubiony" z 10/10 i dlatego rankingi są zafałszowane.
A kim ty jesteś ? Krytykiem z New York Times ?
Ja jestem po prostu fanem filmów. "Zmierzch" oceniłem na 10 z przekory, bo tacy jak ty zaczęli atakować te biedne dzieciaki, które w tym filmie się zakochały. Zaręczam Ci, że za 20 lat te wszystkie swoje 9/10 ściągniesz o kilka ocen niżej. Po za tym to ty dalej nie rozumiesz po prostu na czym polega wprowadzone przeze mnie do tej rozmowy pojęcie "odbioru filmów".
Jeśli pójdziesz sobie na "Lot nad kukułczym gniazdem" z nastawieniem oglądania komedii to twój odbiór tego filmu będzie zły. W przypadku "Obłędu" po prostu nie wiadomo dlaczego źle się nastawiłeś skoro oczekiwałeś filmu podobnego do przytoczonych przez Ciebie wcześniej tytułów.
Ja z początku założyłem sobie ocenianie filmów na tej zasadzie co ty. Ale zrozum, że nie ma sensu. Po obejrzeniu kilkuset filmów wracasz do tego pierwszego i okazuje się, że obiektywnie rzecz biorąc zawyżyłeś.
Widziałem ten film juz dawno temu i to 3 razy dziś był 4 , przełączając kanały wpadłem na niego i juz nie przełączałem ... Tak juz mam jak widzę film który wcześniej wywarł na mnie duże wrażenie .. Jak dla mnie fabula tego filmu to najwyższa pólka światowa ,dobrze że od dziś wiele osób dowiedziało sie ,że taki film istnieje :) Dla mnie bajka :) uwielbiam jeżące sie włoski na moim ciele :) i to kolejny raz hehehe rewelacja nie to co oszukac przeznaczenie 5 :)
gdyby nie super słodkie amerykańskie zakończenie to byłby zdecydowanie lepszy. ale oczywiście musiało być różowo i pięknie, bo przecież nie można zrobić filmu z niedokończonym wątkiem, czymś dziwnym lub brzydkim. musi być idealnie. i co za tym idzie nudno.
zycie dostarcza nam wystarczajaco duzo niedokonczonych albo zle konczacych sie historii :)
generalnie mnie też drażni to w amrykańskich filmach, ale nie uważam, że ten film stał się przez to banalny, bo jak wiele osób zauważyło, pytanie, które padło na koniec, robi go jeszcze siekawszym. :)
Właśnie. A jak ktoś ma stany depresyjne to nawet pomaga. Dodaje nadziei i motywacji. Dobry jest też motyw, że " jak już umrzesz to chcesz tylko wrócić"
Też nie przepadam za happy endami, ale ten tutaj nie był banalny jak w większości filmów. Jakbyś chciał to byś dopatrzył się czegoś jeszcze niż miłego końca. Ostatnie kwestie sprawiają, że film nie jest do końca tak naprawdę zamknięty.
Po oglądnięci tego filmu czuje że to życie ma jakiś sens,aż życ sie chce,na mnie zrobił genialne wrażenie,a w Jackie też sie zakochałem
Film bardzo dobry, świetny klimat, zdjęcia, montaż, gra aktorska też niczego sobie. Mnie najbardziej zaciekawił wątek psychologiczny bohatera, sceny w szpitalu świetne, przypominało mi to trochę "Lot nad kukułczym...". Kino, które mi, delikatnie mówiąc, odpowiada :)
podtrzymuję zdanie na temat filmu :) tylko tutaj takie małe sprostowanie poza tą produkcją w większości filmów moim zdaniem Knightley nie jest piękna, ładna to też nie jest. To tyle dziękuję.
P.S. filmweb mógłby zrobić coś z tym żeby można było edytować swoje wypowiedzi na forum, po dłuższym czasie niż pięć minut po publikacji.