PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10010007}

Obcy: Romulus

Alien: Romulus
2024
6,4 43 tys. ocen
6,4 10 1 43448
6,3 56 krytyków
Obcy: Romulus
powrót do forum filmu Obcy: Romulus

Jako wieloletni fan Obcego, który jak chyba każdy, stracił już nadzieję na dobry film w uniwersum, do tego filmu podszedłem z czystą kartą. Pomyślałem, że po Prometeuszu i Covenant, tym razem poczuję ducha filmowego Obcego.
Film na początku zapowiadał się bardzo dobrze. Świetnie odwzorowane lokacje, duże przywiązanie do detali i technologii z tamtego okresu oryginalnej kwadrylogii. W krótkim czasie okazało się, że to tylko pusta wydmuszka i po chwili nastąpił totalny spam zrecyclingowanych scen z poprzednich filmów i festiwal idiotyzmów, którego pozazdrościłby nawet sam Rings of Power. Postaram się wymienić z pamięci jak najwięcej:

Okazuje się, że orbitujący wokół planety Wayland-Yutani opuszczony statek Wayland-Yutani jest niestrzeżony i generalnie brak wokół niego zainteresowania ze strony firmy mimo wyparowania kilkutysięcznej załogi wraz z wysoko postawionymi oficerami i naukowcami.

Pracownicy WU w postaci naszej wesołej ekipy, mogą sobie dysponować firmowym statkiem do woli i latać gdzie chcą i z kim chcą bez żadnego nadzoru placówki na ziemi.

Nasza wesoła ekipa, to oczywiście duchowa kopia wojskowej kompanii z filmu Camerona, gdzie mamy twardzielkę, wyszczekanego psychola i gościa, który z jakiegoś powodu nie lubi sztucznych ludzi. Może nie jest to wierna kopia, ale dynamika w grupie i relacje między ekipą jest identyczna.

Gdy ekipa dokuje na Remusie, to zostaje poinformowana, że grawitacja się włącza i wyłącza w krótkim cyklu. Nie przeszkadza to ekipie beztrosko sobie latać w stanie nieważkości, nie zwracając uwagę na to, że przecież zaraz mogą gruchnąć dwa piętra w dół. Ponadto sprzęt, który godzinami, tygodniami i miesiącami jest narażony na takie warunki, powinien wyglądać jak kupa złomu, tymczasem w filmie jest nietknięty.

Znaleziony android, którym okazuje się Ash z jedynki, wykonany był tak fatalnym CGI, że miałem wrażenie, że oglądam jakąś wykradzioną kopię bez finalnych efektów specjalnych. Już pomijam to, że ponownie widzimy tę samą postać dla fanserwisu.

Postać Andyego to najlepsze co ten film ma do zaoferowania. Aktor świetnie spisał się w swoich dwóch obliczach i tylko debilny scenariusz nie pozwalał mu silniej zabłysnąć. Scena, gdy budzi się z nową bazą danych, łapiąc facehuggera, sprawiła, że miałem jeszcze nadzieję na choćby średni film.

Jak dobrze wiemy z dalszej części filmu, nasze androidy posiadają moce terminatora, dlatego dziwię się, że Andy będąc jeszcze starym Andym, nie rozsunął po prostu drzwi dzięki swojej ultra sile. W dodatku tych samych drzwi nie była w stanie spenetrować ciężka metalowa gaśnica, ale skaczące facehuggery o wadze może 1kg rozbiły ją w drobny mak.

Zaczynamy z mięskiem. Facehugger zapładniając swoją ofiarę, muszą podtrzymywać ich przy życiu i dostarczać niezbędne wartości odżywcze aż sam usycha z ich braku. To, co zaserwowano nam w filmie to gwałt na wszystkich możliwych, wcześniej ustalonych zasadach cyklu rozwoju ksenomorfa dla dobra scenariusza. Obcy do pełnej postaci rozwinął się w niecałą filmową godzinę. W dodatku zrobił to z jakiegoś kokonu na ścianie, który wyklucza linienie jako objaw wzrostu potwora.
Gdy resztka ekipy stara się dostać do Romulusa, musiała przejść przez pokój z facehuggerami. Nagrzali pokój do temperatury ludzkiego ciała i Andy stwierdził, że poziom stresu, a nawet krople potu mogą sprawić, że zostaną zauważeni. Po czym otwierają na oścież ogromne drzwi i rozpieprzają cały nagrzany klimat pokoju. Śmiechu warte. Pomijam, żenujące jump scare’y i kliszową scenę z absurdalnie głośnym radiem na słuchawce.
Kolejną fatalną sceną była ta, w której Andy rozsądnie odmawia otwarcia drzwi, by obcy nie zabił wszystkich. Ekipa w żałosny sposób próbowała go przekonać, stosując argumenty typu klęczenie, błaganie czy: „ona jest w ciąży” jakby to cokolwiek miało zmienić. Niestety postaci są na tyle błyskotliwe co osoby piszące scenariusz.
Scena gdzie Tyler uczy Rain strzelać z pulse rifle, była tak obrzydliwą kopią z dwójki, że na tym etapie już byłem pewny z jak wielkim gniotem mam do czynienia. Oczywiście, śladów tej broni na całej stacji zabrakło, ekipa broniła się najwidoczniej miotłami.
Gdy ekipa ruszyła po przytwierdzoną na ścianie koleżankę, nie została ona zapłodniona przez upływ krwi. Jest to o tyle głupie, że jak już pokazano na początku filmu, przecież wystarczy, że przeżyje kilkanaście minut i zaraz wykluje się z niej śliczny obcy. Ksenomorfy nie myślą tutaj w ludzkich kategoriach jak: „kurczę nie ryzykujmy, życia facehuggera, bo host może nie przeżyć”. Te istoty nie myślą takimi kategoriami, one są jak pszczoły czy mrówki, liczy się cel, a nie życie pojedynczej jednostki.

To samo z trzymaniem obcego na muszce, przez co się wycofały w jednej ze scen. Tresura obcych trwała miesiące, a film opowiada o pierwszych kontaktach tego gatunku z człowiekiem, nie ma szans na tak szybkie pojmowanie.

Nasz Andy nie miał wystarczających praw, by otworzyć kratkę w nieistotnych odmętach Romulusa, ale za to bez żadnych zezwoleń mogli wyłączyć grawitację na całej stacji. Scena po wyłączeniu grawitacji to jedna z najgłupszych rzeczy w tym filmie. Kwas bryzgał, by praktycznie we wszystkie strony, ale scenariusz zakładał, że poleci wszędzie, tylko nie w naszych bohaterów.
Sama scena była kopią sceny z wartownikami, gdzie do ostatniej sekundy trzymaliśmy kciuki, by starczyło nabojów.

Sceny na najniższych pokładach Romulusa są obrazą dla fanów Obcego. Począwszy od bezsensownie użytej niebieskiej łuny z I części na podłodze (PAMIĘTASZ?!!!!!) po motyw z siatkowaną windą. Scena z powrotu Rain po Andyego, w której przy wychodzeniu z windy ze spluwą w ręku, przeciąg rozwiewa jej włosy przy mrugającym świetle awaryjnym, był już ciosem poniżej pasa.

Zabawna była ucieczka do windy przez facehuggerami gdzie na środku siatkowanych drzwi jest dziura, przez którą może wskoczyć ich tuzin.

Kto kamerował Asha, by mógł wyświetlać swoją facjatę w różnych lokacjach statku?

Sama scena w szybkie to totalna clownfiesta. Pokaz fizycznej siły Andyego trzymającego windę. Obcy ratujący Rain przed upadkiem oraz kilometrowa drabinka, którą nasi bohaterowie w zależności od potrzeb scenariusza, potrafią przemierzać nawet w 10 sekund przed destrukcją statku.

Kolejna kopia sceny z oryginalnego filmu to scena, w której Rain ucieka do „szafy” i w podobny sposób do Ripley zakłada skafander w ciasnym pomieszczeniu.

Narodziny hybrydy zrodzonej z na siłę wciśniętego gówna z Prometeusza przyniosły koleją masę kopii scen, tym razem z Resurrection. Przeseksualizowane ujęcia matki z synem, próba wyssania go przez dziurę. Dziwne, że na młodego działał kwas, a przecież łono miał nim wypełnione.
Oczywiście do zwolnienia ładunku trzeba było przestawić ręcznie 4 dźwignie, dokładnie tak jak 4 ręcznie wysuwane tuby do autodestrukcji Nostromo.

Wyszła ściana tekstu, a jestem pewien, że nie wymieniłem nawet połowy tego, co w tym filmie uwłaczało inteligencji widza i fana Obcego. To też nie jest tak, że film całkowicie jest gniotem totalnym. Wizualnie prezentuje się naprawdę dobrze i cieszę się, że chociaż próbowano przywrócić klimat starych części. Zabrakło jednak tego wizualnego brudu tamtych odsłon. Poza tym film jest dla mnie absolutnym gniotem, który powinien popaść w zapomnienie. Brakuje tu kreatywności, oryginalności, brakuje jakiejkolwiek wyobraźni i elementarnego szacunku dla zasad stworzonego wcześniej uniwersum.

2/10

ocenił(a) film na 2
Tomasz_Rogus

Promocja filmu musi być, jeszcze by tego brakowało, żeby skrytykował film przy którym maczał trochę palce. Swoją drogą, Cameron jak i Scott, mają swoje lata i to widać po tym co kręcą.

użytkownik usunięty
Tomasz_Rogus

Cameron i Scott mogą mieć ten sam uwiąd. Jeśli po cudownym "Avatarze" po 15 latach! Robi się taki rzyg jak "Avatar 2" to musi być coś nie halo.

użytkownik usunięty
Tomasz_Rogus

Tak, tylko ten artykuł dotyczył reakcji Scotta, a nie Camerona ;)

ocenił(a) film na 7
chazy_chez

Głupoty piszesz...je też jestm fanem Obcego... Jak by tak miał te wszystkie filmy z uniwersum Obcego rozdrapywać jak ty to robisz, że to tyle samo absurdów znalazł bym i w Nostromo i Decydującym starciu... Napewno je obejrzałeś i jakoś absurdów nie widzisz bo jesteś jednak fanem... To nie rób tego w ten sposób to bo to właśnie jest absurd...

ocenił(a) film na 2
Owenyeates

Przecież ja nie bronię Ci mieć innego zdania, innej opinii. Na pewno nie jesteś jedyny fanem obcego któremu ten film się podobał. Nie mam z tym problemu. W każdym filmie zdarzają się wpadki ale Obcego I i II nie rozdrapiesz tak nawet w 2% jak Romulusa. Tym bardziej, że mój tekst nie jest rozdrapywaniem a pierwszymi wrażeniami na gorąco czyli ledwo skrobię po powierzchni. Dzisiaj ten tekst byłby 4 razy dłuższy bo stężenie debilizmu w Romulusie przekracza wszelkie normy. To jest moje zdanie i można się z nim nie zgadzać.

użytkownik usunięty
Owenyeates

Ty sobie robisz jaja, bawisz się w królową obcych czy jak

użytkownik usunięty
Owenyeates

Ty piszesz głupoty! Tu nie chodzi o ilość absurdów tylko o to, że "jedynka" i "dwójka" miały swoją tożsamość! Są ikonami. A to gówno jedyne co robi to rżnie z obu tych wielkich filmów nie dając nic od siebie.

ocenił(a) film na 5

Nawet kolejne części miały swoloja tożsamość ale ta nowa czesc pod względem fabuły to zlepek wszystkich części i do tego slabo wykonanych.

chazy_chez

kalki z poprzednich części to nic zlego jeśli się z nimi nie przesadza,co innego rebel moon,ten film to jedna,wielka kalka XD

ocenił(a) film na 6
chazy_chez

Ależ przesada - rozumiem, że dla ultrasa Alien szczegóły mogą być niewygodne ale ocenę 2 mozna dać nieudanej etiudzie studenckiej a nie takiemu filmowi - emocjonalny bełkot i niesprawiedliwa ocena.

użytkownik usunięty
ultimathule

Etiud studenckich nie obrażaj!

chazy_chez



" Okazuje się, że orbitujący wokół planety Wayland-Yutani opuszczony statek Wayland-Yutani jest niestrzeżony i generalnie brak wokół niego zainteresowania ze strony firmy mimo wyparowania kilkutysięcznej załogi wraz z wysoko postawionymi oficerami i naukowcami. "

Pracownicy WU w postaci naszej wesołej ekipy, mogą sobie dysponować firmowym statkiem do woli i latać gdzie chcą i z kim chcą bez żadnego nadzoru placówki na ziemi.

Nasza wesoła ekipa, to oczywiście duchowa kopia wojskowej kompanii z filmu Camerona, gdzie mamy twardzielkę, wyszczekanego psychola i gościa, który z jakiegoś powodu nie lubi sztucznych ludzi. Może nie jest to wierna kopia, ale dynamika w grupie i relacje między ekipą jest identyczna.

Gdy ekipa dokuje na Remusie, to zostaje poinformowana, że grawitacja się włącza i wyłącza w krótkim cyklu. Nie przeszkadza to ekipie beztrosko sobie latać w stanie nieważkości, nie zwracając uwagę na to, że przecież zaraz mogą gruchnąć dwa piętra w dół. Ponadto sprzęt, który godzinami, tygodniami i miesiącami jest narażony na takie warunki, powinien wyglądać jak kupa złomu, tymczasem w filmie jest nietknięty.

Znaleziony android, którym okazuje się Ash z jedynki, wykonany był tak fatalnym CGI, że miałem wrażenie, że oglądam jakąś wykradzioną kopię bez finalnych efektów specjalnych. Już pomijam to, że ponownie widzimy tę samą postać dla fanserwisu.

Postać Andyego to najlepsze co ten film ma do zaoferowania. Aktor świetnie spisał się w swoich dwóch obliczach i tylko debilny scenariusz nie pozwalał mu silniej zabłysnąć. Scena, gdy budzi się z nową bazą danych, łapiąc facehuggera, sprawiła, że miałem jeszcze nadzieję na choćby średni film.

Jak dobrze wiemy z dalszej części filmu, nasze androidy posiadają moce terminatora, dlatego dziwię się, że Andy będąc jeszcze starym Andym, nie rozsunął po prostu drzwi dzięki swojej ultra sile. W dodatku tych samych drzwi nie była w stanie spenetrować ciężka metalowa gaśnica, ale skaczące facehuggery o wadze może 1kg rozbiły ją w drobny mak.

Zaczynamy z mięskiem. Facehugger zapładniając swoją ofiarę, muszą podtrzymywać ich przy życiu i dostarczać niezbędne wartości odżywcze aż sam usycha z ich braku. To, co zaserwowano nam w filmie to gwałt na wszystkich możliwych, wcześniej ustalonych zasadach cyklu rozwoju ksenomorfa dla dobra scenariusza. Obcy do pełnej postaci rozwinął się w niecałą filmową godzinę. W dodatku zrobił to z jakiegoś kokonu na ścianie, który wyklucza linienie jako objaw wzrostu potwora.
Gdy resztka ekipy stara się dostać do Romulusa, musiała przejść przez pokój z facehuggerami. Nagrzali pokój do temperatury ludzkiego ciała i Andy stwierdził, że poziom stresu, a nawet krople potu mogą sprawić, że zostaną zauważeni. Po czym otwierają na oścież ogromne drzwi i rozpieprzają cały nagrzany klimat pokoju. Śmiechu warte. Pomijam, żenujące jump scare’y i kliszową scenę z absurdalnie głośnym radiem na słuchawce.
Kolejną fatalną sceną była ta, w której Andy rozsądnie odmawia otwarcia drzwi, by obcy nie zabił wszystkich. Ekipa w żałosny sposób próbowała go przekonać, stosując argumenty typu klęczenie, błaganie czy: „ona jest w ciąży” jakby to cokolwiek miało zmienić. Niestety postaci są na tyle błyskotliwe co osoby piszące scenariusz.
Scena gdzie Tyler uczy Rain strzelać z pulse rifle, była tak obrzydliwą kopią z dwójki, że na tym etapie już byłem pewny z jak wielkim gniotem mam do czynienia. Oczywiście, śladów tej broni na całej stacji zabrakło, ekipa broniła się najwidoczniej miotłami.
Gdy ekipa ruszyła po przytwierdzoną na ścianie koleżankę, nie została ona zapłodniona przez upływ krwi. Jest to o tyle głupie, że jak już pokazano na początku filmu, przecież wystarczy, że przeżyje kilkanaście minut i zaraz wykluje się z niej śliczny obcy. Ksenomorfy nie myślą tutaj w ludzkich kategoriach jak: „kurczę nie ryzykujmy, życia facehuggera, bo host może nie przeżyć”. Te istoty nie myślą takimi kategoriami, one są jak pszczoły czy mrówki, liczy się cel, a nie życie pojedynczej jednostki.

To samo z trzymaniem obcego na muszce, przez co się wycofały w jednej ze scen. Tresura obcych trwała miesiące, a film opowiada o pierwszych kontaktach tego gatunku z człowiekiem, nie ma szans na tak szybkie pojmowanie.

Nasz Andy nie miał wystarczających praw, by otworzyć kratkę w nieistotnych odmętach Romulusa, ale za to bez żadnych zezwoleń mogli wyłączyć grawitację na całej stacji. Scena po wyłączeniu grawitacji to jedna z najgłupszych rzeczy w tym filmie. Kwas bryzgał, by praktycznie we wszystkie strony, ale scenariusz zakładał, że poleci wszędzie, tylko nie w naszych bohaterów.
Sama scena była kopią sceny z wartownikami, gdzie do ostatniej sekundy trzymaliśmy kciuki, by starczyło nabojów.

Sceny na najniższych pokładach Romulusa są obrazą dla fanów Obcego. Począwszy od bezsensownie użytej niebieskiej łuny z I części na podłodze (PAMIĘTASZ?!!!!!) po motyw z siatkowaną windą. Scena z powrotu Rain po Andyego, w której przy wychodzeniu z windy ze spluwą w ręku, przeciąg rozwiewa jej włosy przy mrugającym świetle awaryjnym, był już ciosem poniżej pasa.

Zabawna była ucieczka do windy przez facehuggerami gdzie na środku siatkowanych drzwi jest dziura, przez którą może wskoczyć ich tuzin.

Kto kamerował Asha, by mógł wyświetlać swoją facjatę w różnych lokacjach statku?

Sama scena w szybkie to totalna clownfiesta. Pokaz fizycznej siły Andyego trzymającego windę. Obcy ratujący Rain przed upadkiem oraz kilometrowa drabinka, którą nasi bohaterowie w zależności od potrzeb scenariusza, potrafią przemierzać nawet w 10 sekund przed destrukcją statku.

Kolejna kopia sceny z oryginalnego filmu to scena, w której Rain ucieka do „szafy” i w podobny sposób do Ripley zakłada skafander w ciasnym pomieszczeniu.

Narodziny hybrydy zrodzonej z na siłę wciśniętego gówna z Prometeusza przyniosły koleją masę kopii scen, tym razem z Resurrection. Przeseksualizowane ujęcia matki z synem, próba wyssania go przez dziurę. Dziwne, że na młodego działał kwas, a przecież łono miał nim wypełnione.
Oczywiście do zwolnienia ładunku trzeba było przestawić ręcznie 4 dźwignie, dokładnie tak jak 4 ręcznie wysuwane tuby do autodestrukcji Nostromo.

Wyszła ściana tekstu, a jestem pewien, że nie wymieniłem nawet połowy tego, co w tym filmie uwłaczało inteligencji widza i fana Obcego. To też nie jest tak, że film całkowicie jest gniotem totalnym. Wizualnie prezentuje się naprawdę dobrze i cieszę się, że chociaż próbowano przywrócić klimat starych części. Zabrakło jednak tego wizualnego brudu tamtych odsłon. Poza tym film jest dla mnie absolutnym gniotem, który powinien popaść w zapomnienie. Brakuje tu kreatywności, oryginalności, brakuje jakiejkolwiek wyobraźni i elementarnego szacunku dla zasad stworzonego wcześniej uniwersum.

speeduck

Ehhh te forum chciałem enterem zejsc nizej to wysłałem komentarz ....
Okazuje się, że orbitujący wokół planety Wayland-Yutani opuszczony statek Wayland-Yutani jest niestrzeżony i generalnie brak wokół niego zainteresowania ze strony firmy mimo wyparowania kilkutysięcznej załogi wraz z wysoko postawionymi oficerami i naukowcami.

Pracownicy WU w postaci naszej wesołej ekipy, mogą sobie dysponować firmowym statkiem do woli i latać gdzie chcą i z kim chcą bez żadnego nadzoru placówki na ziemi.

Nasza wesoła ekipa, to oczywiście duchowa kopia wojskowej kompanii z filmu Camerona, gdzie mamy twardzielkę, wyszczekanego psychola i gościa, który z jakiegoś powodu nie lubi sztucznych ludzi. Może nie jest to wierna kopia, ale dynamika w grupie i relacje między ekipą jest identyczna.

Gdy ekipa dokuje na Remusie, to zostaje poinformowana, że grawitacja się włącza i wyłącza w krótkim cyklu. Nie przeszkadza to ekipie beztrosko sobie latać w stanie nieważkości, nie zwracając uwagę na to, że przecież zaraz mogą gruchnąć dwa piętra w dół. Ponadto sprzęt, który godzinami, tygodniami i miesiącami jest narażony na takie warunki, powinien wyglądać jak kupa złomu, tymczasem w filmie jest nietknięty.

Znaleziony android, którym okazuje się Ash z jedynki, wykonany był tak fatalnym CGI, że miałem wrażenie, że oglądam jakąś wykradzioną kopię bez finalnych efektów specjalnych. Już pomijam to, że ponownie widzimy tę samą postać dla fanserwisu.

Postać Andyego to najlepsze co ten film ma do zaoferowania. Aktor świetnie spisał się w swoich dwóch obliczach i tylko debilny scenariusz nie pozwalał mu silniej zabłysnąć. Scena, gdy budzi się z nową bazą danych, łapiąc facehuggera, sprawiła, że miałem jeszcze nadzieję na choćby średni film.

Jak dobrze wiemy z dalszej części filmu, nasze androidy posiadają moce terminatora, dlatego dziwię się, że Andy będąc jeszcze starym Andym, nie rozsunął po prostu drzwi dzięki swojej ultra sile. W dodatku tych samych drzwi nie była w stanie spenetrować ciężka metalowa gaśnica, ale skaczące facehuggery o wadze może 1kg rozbiły ją w drobny mak.

Zaczynamy z mięskiem. Facehugger zapładniając swoją ofiarę, muszą podtrzymywać ich przy życiu i dostarczać niezbędne wartości odżywcze aż sam usycha z ich braku. To, co zaserwowano nam w filmie to gwałt na wszystkich możliwych, wcześniej ustalonych zasadach cyklu rozwoju ksenomorfa dla dobra scenariusza. Obcy do pełnej postaci rozwinął się w niecałą filmową godzinę. W dodatku zrobił to z jakiegoś kokonu na ścianie, który wyklucza linienie jako objaw wzrostu potwora.
Gdy resztka ekipy stara się dostać do Romulusa, musiała przejść przez pokój z facehuggerami. Nagrzali pokój do temperatury ludzkiego ciała i Andy stwierdził, że poziom stresu, a nawet krople potu mogą sprawić, że zostaną zauważeni. Po czym otwierają na oścież ogromne drzwi i rozpieprzają cały nagrzany klimat pokoju. Śmiechu warte. Pomijam, żenujące jump scare’y i kliszową scenę z absurdalnie głośnym radiem na słuchawce.
Kolejną fatalną sceną była ta, w której Andy rozsądnie odmawia otwarcia drzwi, by obcy nie zabił wszystkich. Ekipa w żałosny sposób próbowała go przekonać, stosując argumenty typu klęczenie, błaganie czy: „ona jest w ciąży” jakby to cokolwiek miało zmienić. Niestety postaci są na tyle błyskotliwe co osoby piszące scenariusz.
Scena gdzie Tyler uczy Rain strzelać z pulse rifle, była tak obrzydliwą kopią z dwójki, że na tym etapie już byłem pewny z jak wielkim gniotem mam do czynienia. Oczywiście, śladów tej broni na całej stacji zabrakło, ekipa broniła się najwidoczniej miotłami.
Gdy ekipa ruszyła po przytwierdzoną na ścianie koleżankę, nie została ona zapłodniona przez upływ krwi. Jest to o tyle głupie, że jak już pokazano na początku filmu, przecież wystarczy, że przeżyje kilkanaście minut i zaraz wykluje się z niej śliczny obcy. Ksenomorfy nie myślą tutaj w ludzkich kategoriach jak: „kurczę nie ryzykujmy, życia facehuggera, bo host może nie przeżyć”. Te istoty nie myślą takimi kategoriami, one są jak pszczoły czy mrówki, liczy się cel, a nie życie pojedynczej jednostki.

To samo z trzymaniem obcego na muszce, przez co się wycofały w jednej ze scen. Tresura obcych trwała miesiące, a film opowiada o pierwszych kontaktach tego gatunku z człowiekiem, nie ma szans na tak szybkie pojmowanie.

Nasz Andy nie miał wystarczających praw, by otworzyć kratkę w nieistotnych odmętach Romulusa, ale za to bez żadnych zezwoleń mogli wyłączyć grawitację na całej stacji. Scena po wyłączeniu grawitacji to jedna z najgłupszych rzeczy w tym filmie. Kwas bryzgał, by praktycznie we wszystkie strony, ale scenariusz zakładał, że poleci wszędzie, tylko nie w naszych bohaterów.
Sama scena była kopią sceny z wartownikami, gdzie do ostatniej sekundy trzymaliśmy kciuki, by starczyło nabojów.

Sceny na najniższych pokładach Romulusa są obrazą dla fanów Obcego. Począwszy od bezsensownie użytej niebieskiej łuny z I części na podłodze (PAMIĘTASZ?!!!!!) po motyw z siatkowaną windą. Scena z powrotu Rain po Andyego, w której przy wychodzeniu z windy ze spluwą w ręku, przeciąg rozwiewa jej włosy przy mrugającym świetle awaryjnym, był już ciosem poniżej pasa.

Zabawna była ucieczka do windy przez facehuggerami gdzie na środku siatkowanych drzwi jest dziura, przez którą może wskoczyć ich tuzin.

Kto kamerował Asha, by mógł wyświetlać swoją facjatę w różnych lokacjach statku?

Sama scena w szybkie to totalna clownfiesta. Pokaz fizycznej siły Andyego trzymającego windę. Obcy ratujący Rain przed upadkiem oraz kilometrowa drabinka, którą nasi bohaterowie w zależności od potrzeb scenariusza, potrafią przemierzać nawet w 10 sekund przed destrukcją statku.

Kolejna kopia sceny z oryginalnego filmu to scena, w której Rain ucieka do „szafy” i w podobny sposób do Ripley zakłada skafander w ciasnym pomieszczeniu.

Narodziny hybrydy zrodzonej z na siłę wciśniętego gówna z Prometeusza przyniosły koleją masę kopii scen, tym razem z Resurrection. Przeseksualizowane ujęcia matki z synem, próba wyssania go przez dziurę. Dziwne, że na młodego działał kwas, a przecież łono miał nim wypełnione.
Oczywiście do zwolnienia ładunku trzeba było przestawić ręcznie 4 dźwignie, dokładnie tak jak 4 ręcznie wysuwane tuby do autodestrukcji Nostromo.

Wyszła ściana tekstu, a jestem pewien, że nie wymieniłem nawet połowy tego, co w tym filmie uwłaczało inteligencji widza i fana Obcego. To też nie jest tak, że film całkowicie jest gniotem totalnym. Wizualnie prezentuje się naprawdę dobrze i cieszę się, że chociaż próbowano przywrócić klimat starych części. Zabrakło jednak tego wizualnego brudu tamtych odsłon. Poza tym film jest dla mnie absolutnym gniotem, który powinien popaść w zapomnienie. Brakuje tu kreatywności, oryginalności, brakuje jakiejkolwiek wyobraźni i elementarnego szacunku dla zasad stworzonego wcześniej uniwersum.

chazy_chez

Z shiftem przechodze do nastepnej linijki ....

"Okazuje się, że orbitujący wokół planety Wayland-Yutani opuszczony statek Wayland-Yutani jest niestrzeżony i generalnie brak wokół niego zainteresowania ze strony firmy mimo wyparowania kilkutysięcznej załogi wraz z wysoko postawionymi oficerami i naukowcami."

Bohatorowie chcieli poleciec do Iwagi trwało by to 9 lat w kriosnie a to najblizszy system, trzeba wyjsc z założenia ze WU leciałoby by dluzej z innych systemow planetarnych

"Pracownicy WU w postaci naszej wesołej ekipy, mogą sobie dysponować firmowym statkiem do woli i latać gdzie chcą i z kim chcą bez żadnego nadzoru placówki na ziemi."

Nasza wesoła ekipa, to oczywiście duchowa kopia wojskowej kompanii z filmu Camerona, gdzie mamy twardzielkę, wyszczekanego psychola i gościa, który z jakiegoś powodu nie lubi sztucznych ludzi. Może nie jest to wierna kopia, ale dynamika w grupie i relacje między ekipą jest identyczna.

Gdy ekipa dokuje na Remusie, to zostaje poinformowana, że grawitacja się włącza i wyłącza w krótkim cyklu. Nie przeszkadza to ekipie beztrosko sobie latać w stanie nieważkości, nie zwracając uwagę na to, że przecież zaraz mogą gruchnąć dwa piętra w dół. Ponadto sprzęt, który godzinami, tygodniami i miesiącami jest narażony na takie warunki, powinien wyglądać jak kupa złomu, tymczasem w filmie jest nietknięty.

Znaleziony android, którym okazuje się Ash z jedynki, wykonany był tak fatalnym CGI, że miałem wrażenie, że oglądam jakąś wykradzioną kopię bez finalnych efektów specjalnych. Już pomijam to, że ponownie widzimy tę samą postać dla fanserwisu.

Postać Andyego to najlepsze co ten film ma do zaoferowania. Aktor świetnie spisał się w swoich dwóch obliczach i tylko debilny scenariusz nie pozwalał mu silniej zabłysnąć. Scena, gdy budzi się z nową bazą danych, łapiąc facehuggera, sprawiła, że miałem jeszcze nadzieję na choćby średni film.

Jak dobrze wiemy z dalszej części filmu, nasze androidy posiadają moce terminatora, dlatego dziwię się, że Andy będąc jeszcze starym Andym, nie rozsunął po prostu drzwi dzięki swojej ultra sile. W dodatku tych samych drzwi nie była w stanie spenetrować ciężka metalowa gaśnica, ale skaczące facehuggery o wadze może 1kg rozbiły ją w drobny mak.

Zaczynamy z mięskiem. Facehugger zapładniając swoją ofiarę, muszą podtrzymywać ich przy życiu i dostarczać niezbędne wartości odżywcze aż sam usycha z ich braku. To, co zaserwowano nam w filmie to gwałt na wszystkich możliwych, wcześniej ustalonych zasadach cyklu rozwoju ksenomorfa dla dobra scenariusza. Obcy do pełnej postaci rozwinął się w niecałą filmową godzinę. W dodatku zrobił to z jakiegoś kokonu na ścianie, który wyklucza linienie jako objaw wzrostu potwora.
Gdy resztka ekipy stara się dostać do Romulusa, musiała przejść przez pokój z facehuggerami. Nagrzali pokój do temperatury ludzkiego ciała i Andy stwierdził, że poziom stresu, a nawet krople potu mogą sprawić, że zostaną zauważeni. Po czym otwierają na oścież ogromne drzwi i rozpieprzają cały nagrzany klimat pokoju. Śmiechu warte. Pomijam, żenujące jump scare’y i kliszową scenę z absurdalnie głośnym radiem na słuchawce.
Kolejną fatalną sceną była ta, w której Andy rozsądnie odmawia otwarcia drzwi, by obcy nie zabił wszystkich. Ekipa w żałosny sposób próbowała go przekonać, stosując argumenty typu klęczenie, błaganie czy: „ona jest w ciąży” jakby to cokolwiek miało zmienić. Niestety postaci są na tyle błyskotliwe co osoby piszące scenariusz.
Scena gdzie Tyler uczy Rain strzelać z pulse rifle, była tak obrzydliwą kopią z dwójki, że na tym etapie już byłem pewny z jak wielkim gniotem mam do czynienia. Oczywiście, śladów tej broni na całej stacji zabrakło, ekipa broniła się najwidoczniej miotłami.
Gdy ekipa ruszyła po przytwierdzoną na ścianie koleżankę, nie została ona zapłodniona przez upływ krwi. Jest to o tyle głupie, że jak już pokazano na początku filmu, przecież wystarczy, że przeżyje kilkanaście minut i zaraz wykluje się z niej śliczny obcy. Ksenomorfy nie myślą tutaj w ludzkich kategoriach jak: „kurczę nie ryzykujmy, życia facehuggera, bo host może nie przeżyć”. Te istoty nie myślą takimi kategoriami, one są jak pszczoły czy mrówki, liczy się cel, a nie życie pojedynczej jednostki.

To samo z trzymaniem obcego na muszce, przez co się wycofały w jednej ze scen. Tresura obcych trwała miesiące, a film opowiada o pierwszych kontaktach tego gatunku z człowiekiem, nie ma szans na tak szybkie pojmowanie.

Nasz Andy nie miał wystarczających praw, by otworzyć kratkę w nieistotnych odmętach Romulusa, ale za to bez żadnych zezwoleń mogli wyłączyć grawitację na całej stacji. Scena po wyłączeniu grawitacji to jedna z najgłupszych rzeczy w tym filmie. Kwas bryzgał, by praktycznie we wszystkie strony, ale scenariusz zakładał, że poleci wszędzie, tylko nie w naszych bohaterów.
Sama scena była kopią sceny z wartownikami, gdzie do ostatniej sekundy trzymaliśmy kciuki, by starczyło nabojów.

Sceny na najniższych pokładach Romulusa są obrazą dla fanów Obcego. Począwszy od bezsensownie użytej niebieskiej łuny z I części na podłodze (PAMIĘTASZ?!!!!!) po motyw z siatkowaną windą. Scena z powrotu Rain po Andyego, w której przy wychodzeniu z windy ze spluwą w ręku, przeciąg rozwiewa jej włosy przy mrugającym świetle awaryjnym, był już ciosem poniżej pasa.

Zabawna była ucieczka do windy przez facehuggerami gdzie na środku siatkowanych drzwi jest dziura, przez którą może wskoczyć ich tuzin.

Kto kamerował Asha, by mógł wyświetlać swoją facjatę w różnych lokacjach statku?

Sama scena w szybkie to totalna clownfiesta. Pokaz fizycznej siły Andyego trzymającego windę. Obcy ratujący Rain przed upadkiem oraz kilometrowa drabinka, którą nasi bohaterowie w zależności od potrzeb scenariusza, potrafią przemierzać nawet w 10 sekund przed destrukcją statku.

Kolejna kopia sceny z oryginalnego filmu to scena, w której Rain ucieka do „szafy” i w podobny sposób do Ripley zakłada skafander w ciasnym pomieszczeniu.

Narodziny hybrydy zrodzonej z na siłę wciśniętego gówna z Prometeusza przyniosły koleją masę kopii scen, tym razem z Resurrection. Przeseksualizowane ujęcia matki z synem, próba wyssania go przez dziurę. Dziwne, że na młodego działał kwas, a przecież łono miał nim wypełnione.
Oczywiście do zwolnienia ładunku trzeba było przestawić ręcznie 4 dźwignie, dokładnie tak jak 4 ręcznie wysuwane tuby do autodestrukcji Nostromo.

Wyszła ściana tekstu, a jestem pewien, że nie wymieniłem nawet połowy tego, co w tym filmie uwłaczało inteligencji widza i fana Obcego. To też nie jest tak, że film całkowicie jest gniotem totalnym. Wizualnie prezentuje się naprawdę dobrze i cieszę się, że chociaż próbowano przywrócić klimat starych części. Zabrakło jednak tego wizualnego brudu tamtych odsłon. Poza tym film jest dla mnie absolutnym gniotem, który powinien popaść w zapomnienie. Brakuje tu kreatywności, oryginalności, brakuje jakiejkolwiek wyobraźni i elementarnego szacunku dla zasad stworzonego wcześniej uniwersum.

ocenił(a) film na 3
chazy_chez

Po scenie "Get away frome her you.... bitch!" prawie wstałem i wyszedłem. Gorzej obrazić fanów się nie da.

chazy_chez

Dokładnie,to coś to totalny shiiit

wodniq

Pozwole sobie na kilka słów polemiki. Ale zaczne od tego, ze niestety najnowsze czesci uniwersum obcego z jakiegos powodu maja mase bledow logicznych. Troszke tego nie rozumiem bo budzety sa niemale, a naprawde nikomu tam nie chce sie chociaz podjac proby obnizenia ze tak kolokwialnie powiem "poziomu idiotyzmu"? Infantylnosc niektorych postaci z Prometeusza, Przymierza i teraz Romulusa jest miejscami tak porazajaca, ze zastanawiam sie czy z czystym sumieniem mozna by im zlecic odbior bilonu od klientow ktorzy na dworcu PKP chcieliby skorzystac z toalety. A co dopiero wysylac ich w kosmos by miezyli sie z "organizmem doskonalym". Strasznie boli mnie poziom niedbalstwa jezeli chodzi o przyczynowo-skutkowosc. Tak jakby te filmy byly krecone dla osmiolatkow podczas gdy glowna publika jest oczywiscie duzo starsza. Jest to dla mnie bolesne i smutne bo uwielbiam to uniwersum

Aczkolwiek w mojej opinii (i tylko mojej opinii, a kazdy ma prawo do swojej) wystawianie tym filmom 2jki jest reakcja emocjonalna i ocena nie wydaje mi sie w pelni sprawiedliwa. Czy wtornosc w polaczeniu z bardzo dobrymi efektami wizualnymi i audio oraz brakami w logice i konsekwencji = GNIOT? Byl przeciez i suspens i akcja, a takze krotkie rozszezenie uniwersum o zaprezentowanie kolonii gorniczych w ktorych wrecz niewolnicza prace wykonuja zwykli ludzie. Do tego jest postac Andy'ego ktora jest ogolnie chwalona. A przeciez jest to postac cetralna obok Rain ktora uwazam ze rowniez jako silna rola kobieca udzwinela postawione przed nia zadanie. Niestety reszta zalogi to raczej mieso armatnie ktore ma poprostu dac ekspozycje i czas antenowy obcemu.

Kilka obserwacji na temat 3 poprzednich filmow
- Prometeusz byl proba szerokiego otwarcia uniwersum. Ten zabieg uwazam ze byl potrzebny jezeli planowano krecic nastepne filmy bo ilosc kombinacji w ktorej cywile/marines zostaja zamknieci z obcym/obcymi jest naprawe ograniczona. Przykladem tego jest wlasnie Romulus ktorego glowna slaba strona (wg mnie oczywiscie) oprocz duzych bledow logicznych jest wlasnie wtornosc. Ja osobiscie uwazam ze pomysl wprowadzenia Inzynierow i rozszerzenia franczyzy byl strzalem w 10tke. Do tego wprowadzenie dwoch bardzo charyzmatycznych i ciekawych postaci jak Elizabeth Shaw i David dawalo nadzieje na ciekawa kontynuacje. Niestety po 1 spieprzono ten film i zaprzepaszczono odwazny pomysl. Publika nie przyjela cieplo tej czesci i zamiast planowanego Prometeusza 2 dostalismy Covenanta
- Przymierze - kolejna odwazna proba nakrecenia czegos nowego w tym uniwersum ktora zostala zaprzepaszczona przez kiepska realizacje i powiedzmy sobie szczerze - dewastacja calego lore. Neomorphy i postac oblakanego Davida byly swietne. Aczkolwiek relacja Davida z xenomorphami wola o poste do nieba! Z jednej z ciekawszych nowych postaci w tym swiecie jak dla mnie, ktora zostala kapitalnie odegrana przez Michaela Fassbendera pod koniec filmu mamy do czynienia z jednym z najbardziej przesadzonych i znienawidzonych przynajmniej przeze mnie antybohaterow.
- Romulus - jako ze dwie poprzednie czesci nie przypadly do gustu publice to trzeba bylo powrocic do korzeni. Dlatego przymykam oko na powtarzalosc. Konieczne bylo zakonczenie eksperymentow i danie ludziom tego co jest clue serii czyli polujacego idealnego organizmu. Fede zdecydowal sie czerpac z Aliena 1, 2 i nawet 4. Efekt oceniam pozytywnie jezeli przymniemy oko na ogolny idiotyzm bohaterow do ktorego juz przyzwyczaily nas ostanie czesci i komletne nie przeszczeganie zasad uniwersum (juz nawyrywalem sobie wlosow przy Prometeuszu wiec moze sie uodparniam). Czesc ta ma wazna funkcje resuscytacji umierajacej franczyzy. Ma ozywic serie w oczach przecietnego widza a nie konesera. I patrzac na recenzje za granica wyglada na to ze sie udalo.

Problem niestety tkwi teraz w tym co dalej. Dalsze odgrzewanie kotletow bedzie "trashowane" przez hardcorowych fanow i zostanie coraz chlodniej przyjete przez "casuali". Zapewne wiec nastepna odslona bedzie troche odwazniejsza ale i krecaca sie wokol modus operandii 1 i 2 czesci.

AbraKadabr4

Komentarz skierowany przede wszystkim do autora watku - @chazy_chez

ocenił(a) film na 2
AbraKadabr4

W końcu wyważony i jakościowy komentarz w tej dyskusji. Wytłumaczę się w takim razie ze swojej "dwójki". Sam film może i zasługuje na 3-4 ale uważam, że porażki Prometeusza i Covenanta niczego Scotta nauczyły a 3ci oblany egzamin zasługuje na moją surowość. Uważam też, że Romulusa można było stworzyć bez konieczności wyrywania żywcem scen z oryginalnej kwadrylogii. Mało tego, można było opowiedzieć dosłownie tę samą historię bez tych zabiegów, ponieważ w mojej ocenie nie były to nawiązania. Można było dać publice to czego najwidoczniej chcą tworząc jakąś oryginalną historię. Niekoniecznie dobrą, po prostu oryginalną. Jestem pewien że wtedy dyskutowalibyśmy w przedziale około 5-6/10

Same efekty i dźwięk nie mają dla mnie znaczenia jeśli film leży u swych podstaw. Nie ratuje go również całkiem ciekawy pomysł na postać Andyego. Nawet dobry pomysł może zaprzepaścić idiotyczny scenariusz. W przypadku Andyego przeważają moje wyobrażenia o tym jak świetnie można by go wykorzystać, lecz moje wyobrażenia to za mało by podnieść ocenę.

ocenił(a) film na 8
chazy_chez

'Można było dać publice to czego najwidoczniej chcą tworząc jakąś oryginalną historię. Niekoniecznie dobrą, po prostu oryginalną.' - Próbowano iść tą drogą w Prometeuszu i Covenant. Nie wyszło, ludzie wolą rzeczy sprawdzone, bazujące na nostalgii.

Pan Scott oblał egzamin po raz trzeci? Ależ film to dzieło Pana Fede Álvareza, Pan Scott nie ma tu nic do rzeczy.

ocenił(a) film na 8
chazy_chez

Widzę sporo niepotrzebnego czepiania się dla czystej zasady czepialstwa. Zatem po kolei:

Opuszczona to jest stacja badawcza Weyland-Yutani, nie jest to żaden statek. Zresztą, nie wiemy jak długo dryfuje on w kosmosie. Firma utraciła z nią kontakt, a to nie Gwiezdne Wojny, gdzie każdy śmiga sobie gwiezdnymi myśliwcami. Stacja zbliżyła się do orbity jakieś ledwie zamieszkałem górniczej kolonii. nikt tam nie monitoruje przestrzeni kosmicznej 24/7.

To, że mogli ot tak wystartować statkiem, to naciągane, prawda. Co prawda nie było tam komór hibernacyjnych, więc daleko by nie polecieli, ale mogli dorzucić jakąś scenę gdzie wyjaśniają kontroli jakiś banalny powód dla którego lecą.

Nasza duchowa ekipa, to standard wszelkich amerykańskich filmów. Bohaterowie muszą być wyraziści, i się od siebie różnić charakterem, nihil novi.

Grawitacja. Sprzęt przymocowany jest nietknięty. Nasza ekipa to debile, ale koniec końców to nie zawodowcy. Już profesjonaliści z Prometeusza pokazali, że logika, logiką, ale głupie zachowania to coś co występuje w filmach aż za często.

Znaleziony android to nie żaden Ash. Ktoś tu nie oglądał uważnie. To android naukowy Rook. Po prostu ten model tak wyglądał. Tak samo ja było wiele modeli wyglądających jak Bishop, wiele wyglądających jak David (Covenant się kłania), tak samo w przypadku Asha. Android naukowy produkowany w tym czasie widocznie tak wyglądał, ale z Ashem z Nostromo nie ma on nic wspólnego.

Andy na plus, to fakt. Ale siły facehuggerów to nie lekceważ. Mogą mało ważyć, ale siłę skoku mają konkretną. Niepotrzebnie tylko tyle ich tam dali. Większą grozę zbudowali by gdyby jeden się tam czaił tylko w cieniu. Ale dali stado po to by usprawiedliwić później hordę obcych. Niemniej, mogli tylu pójść w jakość, nie ilość.

Tempo 'narodzin' i wzrostu Obcych to spory minus i niekonsekwencja twórców. Ale to już widoczne było od czasu Prometeusza, gdzie wzrost ten następuje błyskawicznie, zamiast trzymać się logiki ustanowionej w częściach 1-4 (a także zwykłego, zdrowego rozsądku). Także tu spory minus, zgadzam się.

Andy odmawia otwarcia drzwi, reakcja ludzi jak najbardziej zrozumiała. Ludzie reagują inaczej na emocje, które ich bezpośrednio dotykają, niż gdy się siedzi wygodnie na fotelu czy kanapie i ogląda film.

Przejście przez pokój pełen facehuggerów, to faktycznie słabo wyszło, tak samo jak 'tresura' Obcych na widok broni.

Scena z kwasem miała być widowiskowa, ale powiedzmy że realna, więc niech im będzie. Nie wiem czemu Andy nie leciał tam pierwszy w roli 'tarczy', no ale film rządzi się swoimi prawami, musi być widowiskowo.

Kto trzymał kciuki, to trzymał. Ja miałem nadzieję, że im naboi zabraknie. Ale gdy już mieli minimum dziwnym trafem przestano pokazywać ich ilość, i strzelali sobie do woli, cóż.

Scena z powrotu Rain po Andy'ego to nawiązanie to powrotu Ripley po Newt. A że nawiązania są tam do wszystkich poprzednich części (co jest sporym plusem), to i taka scena nie dziwi.

Ucieczka do windy, gdzie ewidentnie jest takie okienko, to faktycznie spore niedopatrzenie.

Jeszcze raz, nie ma tam żadnego Asha, jest Rook. Czepianie się, że go pokazywali na ekranie to bardzo słaby argument. Wykorzystywał poprzednio nagrany wizerunek? Stanął sobie przy monitorze z jakąś kamerką? Co za różnica. Gdy się odzywał, dużo lepiej że było go widać, niż gdyby miał być obecny tylko jego głos.

'Przeseksualizowane ujęcia matki z synem' - gdzie Ty tam widziałeś jakiekolwiek seksualne odniesienia? Ot, syn garnął się do matki, jak najbardziej naturalna reakcja. Ale jej reakcja, strach i odrzucenie sprawiły, że jej potomek potraktował ją jak potraktował. Sama jest sobie winna.

I nie, nie działał na niego kwas. Wyssało go do próżni, stąd zaczął się rozpadać. Bardziej dziwi, że Rain nie wyssało, lub że pęknięcie szybki jej hełmu nie sprawiło że i ją zacznie wysysać, niczym Nowego Obcego z Alien 4. Niestety, główni bohaterowie często mają plot armor tak gruby, że nie sposób go przebić.

Podsumowując, kiepski z Ciebie fan obcego, jeśli tak krytycznie oceniasz film, który naprawdę starał się logicznie pociągnąć fabułę poprzednich części, i nie był przepełniony nachalną propagandą dzisiejszych czasów.

ocenił(a) film na 2
truegod

Jak już wiele razy pisałałem, tekst pisany był na gorąco i ma w sobie sporo uproszczeń. Nie czepiałem się w nim tego filmu bo tekst byłby za długi :)

"[...] nie jest to żaden statek. Zresztą, nie wiemy jak długo dryfuje on w kosmosie. Firma utraciła z nią kontakt, a to nie Gwiezdne Wojny, gdzie każdy śmiga sobie gwiezdnymi myśliwcami. Stacja zbliżyła się do orbity jakieś ledwie zamieszkałem górniczej kolonii. nikt tam nie monitoruje przestrzeni kosmicznej 24/7."

Tak, to nie statek, to stacja kosmiczna. To ile on dryfuje nie ma żadnego znaczenia. Kontrola lotów, która na tej jak i każdej skolonializowanej planecie musi być obecna, już dawno by go wykryła. To oczywiste że kontakt z centralą nie jest taki prosty jak w gwiezdnych wojnach ale mówienie że nikt tam nie monitoruje przestrzeni jest zwyczajnie głupie. To tak samo jak powiedzieć "Lotnisko w radomiu jest małe wiec nie ma kontroli lotów i wszyscy latają jak chcą". Wszędzie gdzie jest ruch kosmiczny, musi być kontrola lotów wraz z kompletem radarów i innego osprzętu. To jest głupota scenarzystów i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej.

"...ale mogli dorzucić jakąś scenę gdzie wyjaśniają kontroli jakiś banalny powód dla którego lecą."

Nawet sam wspominasz o kontroli lotów. Co do swobodnego latania, brak komór jest niezbyt przekonujący bo samo zużywanie cennego paliwa jest chyba ważniejsze dla egzystencji kolonii, która prawdopodobnie jest uzależniona od rzadkich dostaw paliwa.

"Nasza duchowa ekipa, to standard wszelkich amerykańskich filmów. Bohaterowie muszą być wyraziści, i się od siebie różnić charakterem, nihil novi."

Absolutnie się nie zgadzam a ekipa nawiązuje do TEJ konkretnej ekipy i to czuć w dynamice rozmów między nimi oraz w profilach postaci. To że w wielu filmach są drużyny z poważnymi jagomościami, śmieszkami, osiłkami i geniuszami to wiemy doskonale. Jednak ta ekipa nawiązuje bezpośrednio do dwójki więc nie ma tu co mydlić oczu.

"Nasza ekipa to debile, ale koniec końców to nie zawodowcy. Już profesjonaliści z Prometeusza pokazali, że logika, logiką, ale głupie zachowania to coś co występuje w filmach aż za często."

Prometeusz i Przymierze to festiwal głupoty scenarzystów więc wiek postaci nie ma znaczenia (wciąż gniję z głaskania czarnej kobry XD i zdejmowania kasku na nieznanej planecie XD). To że bronisz idiotyzmu ekipy z Romulusa to wynik zbiegu okoliczności, że akurat obsadzono w rolach gówniarzy gdzie będzie łatwo uzasadnić kretyńskie postępowanie. Zapewniam, Cię że gdyby obsadzono tu starszych aktorów, to bohaterowie byli by tak samo głupi, bo bohaterowie są tak inteligentni jak ich scenarzysta.

"Znaleziony android to nie żaden Ash [...]" "Czepianie się, że go pokazywali na ekranie to bardzo słaby argument."

Przecież to oczywiste, nie sądziłem, że ktoś zinterpretuje mój tekst myśląc, że mówię o Ashu z I części. Co do wizerunku na ekranie, prosze nie broń tego :P Czysty fanervice, nic więcej. "Ash" przecież i tak nigdzie by nie podszedł w tym stanie, a co do głosu, jak sami doskonale wiemy, robi on najlepszy możliwy klimat w obcym.
Bezduszne brzmienie matki, komputera z więzienia z 3 części czy ojca z Aurigi budowały atmosferę i napięcie w oryginalnych częściach.

"ale siłę skoku mają konkretną"
O czym Ty mówisz? Facehugger waży w porywach do 2kg, chcesz powiedzieć, że moc skoku musi mieć ogromną? Człowiek ok 80kg nie jest w stanie tych drzwi sforsować więc wszystko ostatecznie i tak rozbija się o prawa fizyki. Więc do jakiej prędkości musial by sie rozpedzic facehugger? 100kmh? Nie broń tego, nie da się.

Jest taka żenująca scena z facehuggerem rozsmarowującym się na drzwiach z drugiej strony i powoli opadający na szybie xD Zrobił to tylko raz na potrzeby jumpscare. Potem już nie chciał wywarzać drzwi w instyntkwnym pędzie ku zapłodnieniu. Okropna scena.

"Scena z kwasem miała być widowiskowa, ale powiedzmy że realna, więc niech im będzie."

Serio? Gdyby była realna to po kilku strzałach leciały by napisy końcowe z nekrologami całej wesołej kompanii. Nie broń tego, nie da się.

"Ja miałem nadzieję, że im naboi zabraknie."

Bo nie znosiłeś tej skretyniałej ekipy? Wiele ludzi tak miało i kibicowało obcym ;)

"Scena z powrotu Rain po Andy'ego to nawiązanie to powrotu Ripley po Newt. A że nawiązania są tam do wszystkich poprzednich części (co jest sporym plusem)"

Nawiązanie? To była bezpardonowa i obrzydliwa zrzynka, nie tylko scen ale i tekstów - jeden do jeden. Jeżeli dla Ciebie to plus, to jst mi bardzo przykro, na prawdę. Dla mnie jako fana Obcego to była obraza.

"gdzie Ty tam widziałeś jakiekolwiek seksualne odniesienia?"

Obejrz sobie jeszcze raz Resurrection a potem Romulusa. Takie same sceny miziania po twarzy i spojrzenia pełne milosci (stworka) by potem upier.. łeb ;) Przepraszam, ale ja się na ten recycling scen nie nabiorę.

"Podsumowując, kiepski z Ciebie fan obcego, jeśli tak krytycznie oceniasz film, który naprawdę starał się logicznie pociągnąć fabułę poprzednich części, i nie był przepełniony nachalną propagandą dzisiejszych czasów."

Film był propagandą dzisiejszych czasów i jest tego na prawdę sporo, jednak TO JEGO NAJMNIEJSZY PROBLEM i dlatego kompletnie pomijam ten aspekt w mojej recenzji.

Jeśli jestem kiepskim fanem, to trudno wolę takim być niż łykać wyprodukowany fast food z recyclingu dla popcorniaków jakim jest ten film.
Jedyne co ten film starał się zrobić, to upakować jak najwięcej oryginalnej kwadrylogii w 120minutach taśmy.


"starał się logicznie pociągnąć fabułę poprzednich części, "

Firma namierza i wydobywa zwłoki obcego dryfujące w przestrzeni po zniszczeniu go przez SILNIK ODRZUTOWY wahadłowca ze statku Nostromo? serio? To jest to logiczne łączenie wątków według fana obcego?

ocenił(a) film na 8
chazy_chez

Czy kontrola wykryła tą stację, czy też nie, trudno powiedzieć, dryfowała ona ponad pierścieniem/pasem asteroid, więc nie tak znów blisko, a i jak wspomniano w poprzednich komentarzach, to nie GW, nie ma hiper napędu, więc dotarcie sił Weyland-Yutani mogło zająć sporo czasu, a jeśli znali orbitę lotu, mogli nawet nie próbować tam dotrzeć, wiedząc że stacja niebawem i tak się rozbije.
Trzeba pamiętać, że to Korporacja, ot, galaktyczne Google czy Apple, nie posiadali własnych sił zbrojnych, a większość eksperymentów tuszowali, wiedząc zatem, że nie dadzą rady tam dotrzeć, mogli uznać, że lepiej pozwolić by się to rozpadło, niż wyszło na jaw czym się tam zajmowali.

Co do ekipy, to Twe subiektywne odczucia. Ja tam nie widziałem w nich aż takiego podobieństwa. Zresztą, rozwinięcie pobocznych postaci i tak było bardzo pobieżne, bo szybko większość usunięto. Dziwiło mnie tylko, że na skrajnie anty-androidowe zachowanie jednego z nich, był zupełny brak reakcji reszty.

Głos Rooka sam nie dałby tego samego efektu co jego wizerunek. Głos Matki czy Ojca to głos bezosobowego systemu, który nie posiada ciała. Twarz Rooka wyraża konkretną postać / antagonistę, który działa tylko dla dobra Firmy, ludzi mając za nic.

Tych Facehuggerów rozbijających szybę było z kilkadziesiąt, o ile pamiętam.
Czy ogon Obcego dużo waży? Myślę, że nie aż tyle. A siła jego ciosu może przebić człowieka, a pewnie te drzwi również. Siła wybicia Twarzołapów jest dużo większa niż ich faktyczna masa, więc to że przebiły one te drzwi, to nie jest wielki minus. Wielkim minusem jest raczej to, że tak kiepsko im szło wskakiwanie na twarze naszej wesołej załogi (o spacerze w pokoju z nimi nawet nie wspomnę)

Scena z kwasem jest naciągana, ale realna. Jeśli mamy ten stan nieważkości, i ciecz (krew) sobie lata, to nie jest ona wszędzie, a że te miejsca gdzie jej nie ma są na tyle duże, że Rain sobie między nimi lawiruje, cóż.. to film, nie bądźmy tak drobiazgowi. Miało być coś nowego? To było.

Mizianie po twarzy i matczyna miłość, to jednak zupełnie co innego niż 'seksualne odniesienia', ale co ja tam wiem... To już element zapłodnienia ofiar przez facehuggery ma więcej seksualnych odnośników, jeśli ktoś chce patrzeć na to w ten sposób.

A co do filmu dla popcorniaków, toż już Alien 2 był tego typu filmem. Świetnie zrealizowanym, ale czysto rozrywkowym filmem akcji. Więc wiesz... niszowe to były tylko części 1 i 3 patrząc na to w te sposób.

I tak,, skoro dało radę sklonować Ripley (z zarodkiem w Królowej w sobie!) z obciętych włosów , to i wyłowienie Obcego z przestrzeni da się wykonać (a kto widział, że był on doszczętnie ziszczony? Jak widać, doskonały organizm przetrwał i to).

ocenił(a) film na 2
truegod

-„Czy kontrola wykryła tą stację, czy też nie, trudno powiedzieć, […]”
Mniejsza o to. Sam fakt, że musimy dopisywać sobie wydarzenia „off screen”, żeby ta część filmu miała ręce i nogi, tylko udowadnia jak dziurawy jest ten film.

- „Głos Rooka sam nie dałby tego samego efektu”
Może, ale przynajmniej byłby jakiś „głos” bo matki tu było jak na lekarstwo.


-Tych Facehuggerów rozbijających szybę było z kilkadziesiąt[…]
Jakie to ma znaczenie? Może być ich nawet milion (wiem przesadzam) ale póki nie złączą się w jakąś konkretną masę to nie wyważą drzwi.

-Scena z kwasem jest naciągana, ale realna. […]
Nie jest realna bo to niemożliwe, że nawet kropka kwasu nie poleciała w stronę bohaterów. Tym bardziej, że obcy zmierzali w ich stronę.

-„Mizianie po twarzy i matczyna miłość, to jednak zupełnie co innego niż 'seksualne odniesienia', ale co ja tam wiem... To już element zapłodnienia ofiar przez facehuggery ma więcej seksualnych odnośników, jeśli ktoś chce patrzeć na to w ten sposób.”
Mi to przypominało sceny czułości z Resurrection i to wystarczyło by się skrzywić. Nie dlatego że takie coś mnie brzydzi, tylko dlatego, że ja już to widziałem w innym filmie.

-„A co do filmu dla popcorniaków, toż już Alien 2 był tego typu filmem. Świetnie zrealizowanym, ale czysto rozrywkowym filmem akcji. Więc wiesz... niszowe to były tylko części 1 i 3 patrząc na to w te sposób.”
Pewnie znowu się źle wyraziłem i naraziłem na złapanie za słówko. Popcorniak nie odnosił się do typowych blockbusterów a do stosunkowo nowego trendu tworzenia zmielonej i odgrzewanej papki jako nostalgicznej przynęty dla łatwej kasy.

-„I tak,, skoro dało radę sklonować Ripley (z zarodkiem w Królowej w sobie!) z obciętych włosów , to i wyłowienie Obcego z przestrzeni da się wykonać (a kto widział, że był on doszczętnie ziszczony? Jak widać, doskonały organizm przetrwał i to).”

Obcy wlazł do wnętrza dzwona silnika odrzutowego. Nic nie jest w stanie tego przetrwać, tym bardziej jeśli miotacz ognia zmienia ksenomorfa w papkę. Tylko i wyłącznie ułomność efektów lat 70 nie pozwoliła na detonacje kostiumu obcego w widowiskowy dla widza sposób.

I tak, uważam, że wskrzeszenie Ripley w 4tej części jest mniejszą bzdurą niż odnalezienie w przestrzeni oryginalnego ksenomorfa. A nawet jeśli wskrzeszenie było by większą bzdurą, to i tak nie ma to takiego znaczenia bo Resurrection w przeciwieństwie do Romulusa,

ocenił(a) film na 8
chazy_chez

Patrząc na 5 stron komentarzy wydaję mi się że jest to udany i wzbudzający silne emocje film. Dla mnie był klimat były fajne lokacje, dobre udźwiękowienie, były fajne efekty i obejrzę go jeszcze raz. Seria żyje i ma się dobrze kasę zarobili będą kolejne części dla mnie jako fana serii który czerpie z tego radość to dobra wiadomość. A co do malkontentów idiotyzmów w filmach na 20 obejrzanych produkcji scifi 19 będzie na ocenę 1 do5 ten na tyle nie zasługuje...

chazy_chez

W filmie sf szukasz realizmu? Tylko po co? Może wystarczy chcieć się na nim dobrze bawić. Oczywiście zgadzam się z tym co napisałeś ale w taki sposób można analizować biografie i wytykac błędy. Dla mnie Obcy decydujące starcie to film genialny, jak pomyślę że ma ponad 30 lat to mam ciary. To źle że inspirowali się garściami na geniuszu poprzednika? Mnie osobiście przeszkadzalo to, że to była zgraja dzieciaków, już w domyśle przez to było trochę śmieszne i skazane na niepowodzenie i wyglądało infantylnie.

ocenił(a) film na 5
Kinomaniakwarszawski

Realizmu nie wiem ale na pewno LOGIKI!Bo jeśli jej nie ma to nasza uwaga zaczyna z kazda minuta ulatywać,zaraz,napisałem logika?Bardziej by pasowało jakie idiotyzmy dostajemy i to pisal scenarzysta?Hmm bardziej AI.3 największe idiotyzmy tak na szybko Obcy ratuje nasza dziecinę ktora spada ale po co?Obcy jakoby maja.sie bać że ludzie trzymają w rękach broń i to ma.wystarczyc no i one rzeczywiście się czają i boją zaatakować przynajmniej przez większość czasu,no i te fatalne unikanie kwasu w nieważkości ani kropelka nie drasnęła dziecinę no jakby to mogło wyglądać,to nie.przystoi,no!

ocenił(a) film na 8
chazy_chez

Z częścią zarzutów można się zgodzić ale zdecydowana większość jest "na siłę". Idąc tym tropem to również Aliens Decydujące starcie jest gniotem bo bohaterom można przypisać wiele nielogicznych decyzji.

ocenił(a) film na 5
shargat86

Jakoś oglądałem z trzy razy i nic mi się nie rzuciło w oczy typowo idiotycznego.

ocenił(a) film na 8
aronn

Ja decydujące starcie oceniam na 10/10. Ale kierując się logiką z postu można się przyczepić np. : dlaczego marinsi tak mało liczni, dlaczego dowództwo zostało powierzone tak mało kompetentnemu dowódcy; jak to możlwie, że nikt nie zauważył królowej obcych na tym promie; i jak w ogóle się ona tam zmieściła, a wcześniej jak uruchomiła windę, a o scenie z Ripley wiszącą na łokciu przy otwartej śluzie nie wspomnę itd.

Oczywiście nie zmienia to faktu, że film jest genialny, ale chodzi mi o to, że na siłę nawet do niego można się przyczepić. Romulus natomiast idealny nie jest ale przy Prometeuszu i Przymierzu wygląda bardzo dobrzej nie rozumiem, ąż tak skrajnej krytyki.

ocenił(a) film na 2
shargat86

Marines byli grupą rekonesansową, nikt na takie misje całego batalionu nie wysyła. Mało tego byli swego rodzaju najemnikami. Generalnie cała akcja była misją nieoficjalną dlatego wszystko było szyte grubymi nićmi. Królowa dostała się na Sulaco siedząc na kadłubie wahadłowca. Można by się tego czepiać, ale reszta grałą tak fenomenalnie, że przymyka się tu oko na ten detal.

Jedyna słabość to scena wiszenia na drabinie. Fakt, nawet w wieku nastu lat oglądając dwójkę, zwróciłem na to uwagę.

Nie zmienia to faktu, że to są drobnostki przy tak solidnym scenariuszu, postaciach i realizacji. Romulus nie może się tym poszczycić, dlatego przy takim stężeniu idiotyzmów, działają one w efekcie kuli śniegowej.

Skrajna krytyka w moim wypadku wynika z tego, że Alien Romulus obraża mnie jako fana obcego. Wyobraź sobie nowy film Wladca Pierscieni, gdzie jakis czarodziej ma przydomek "szary" by potem stać się "białym", pada tekst "You bow to no one", "One Does Not Simply Walk Into *jakas randowmowa lokacja*" itp itd. Czy w takim wypadku fan oryginalnych filmów czułby się obrażony? oczywiście że tak. Stąd moje rozgoryczenie.

ocenił(a) film na 5
shargat86

Prometeusz i Przymierze starają.sie coś.wniesc nowego.oprocz tego postacie są lepsze,wizualnie tez jest lepiej zaś w Romulusie duzo scen ciemnych,gowno widać za przeproszeniem.

ocenił(a) film na 4
chazy_chez

I są to

ocenił(a) film na 4
chazy_chez

Generalnie masz rację. Spodziewałem się czegoś nowego, kroku na przód. A tak seria ciągle pożera własny ogon. Słabo.

chazy_chez

Dzięki chłopie. Domyślałem się, że ten film to po prostu skok na kasę (takich wiele ostatnimi czasy).

ocenił(a) film na 5
chazy_chez

Ujdzie ale i tak najsłabszy ze wszystkich części Obcego przy czy nie wliczam tych dwóch wysrywów o szalonym syntetyku robionych przez wypalonego już reżysersko Scotta a mianowicie: "Prometeusza" i "Przymierza"
SPOILERY
1. Wiele powielonych pomysłów z poprzednich części tylko w gorszym wykonaniu począwszy od całych scen jak np. te z uwięzioną osobą w kokonie, a skończywszy na kultowych tekstach rzucanych przez bohaterów. Nawet sam finał z tym jakby to nazwać finałowym BOSSEM to jakby skopiowany z Przebudzenia z 1997 [poród monstrum, mieszanka DNA itp] Mogli se to darować i zafundować lepszą rozwałkę z klasycznym Obcym, a tak mamy cały czas kopie i klisze poprzednich części...

2. Nie trzyma się logiki gdyż wszystko tam zbyt szybko się dzieje np. proces wszczepienia embrionu przez facehugera trwa zaledwie kilka minut, a nie wiele godzin jak to miało miejsce w poprzednich częściach 1-4. Co jest totalną bzdurą i sprawia wrażenie jakby zabrakło jeszcze jednego aktu w tym filmie tego który buduje napięcie.

3. Bohaterowie kompletnie bez osobowości, których los jest widzowi obojętny, po prostu zwykłe mięso armatnie które szybko ginie więc można zapomnieć o takich postaciach jak np Hudson, Vasquez, Burke, Hicks czy innych z których każda miała swój indywidualny charakter oraz cechy, dzięki czemu wykorzystano ich potencjał w 100% Tu mamy po prostu ludzi bez historii, grupkę statystów która to po kolei i dość szybko ginie, a jedyne postacie które coś wnoszą to para głównych bohaterów murzyn adnroid i ta podróbka Ripley [reszta to tylko tło]

4. Sceny samej akcji z Obcymi też jakieś takie słabe to to było w porównaniu choćby z Obcym 2 i 4 gdzie jak już była akcja to konkretna na którą wpływ miało wiele znajdujących się tam postaci. Tu jak zwykle tylko Bohaterka jest mega hiper super i jej android reszta to nic nie wnoszące ofiary losu BTW. Strzelaniny z Aliens 1986 czy Aliens Przebudzenia 1997 miały ten "pazur" w sobie, do dziś lubię sobie obejrzeć te sekwencje akcji, za to w Romulusie były bo były...

Na Plus: Pierwsze 45 minut filmu, scenografie i ogólnie wizualnie dość ładnie to wyglądało.

ocenił(a) film na 7
chazy_chez

Dodatkowo syntetyk idzie sobie z wolnymi rękami kiedy to człowiek niesie innego człowieka spowalniając ich, matka przyszłej poczwary tak po prostu wstrzykuje sobie obce dna, nawet nie wiedząc co to jest ( nie była przy rozmowie genezy powstania tych fiolek)

chazy_chez

W filmie nie ma Asha, to jest zupełnie inny statek i inny android niż w Alienie 1. Jak i ten android nazywa się inaczej. Jest jedynie z tej samej serii, co Ash.

chazy_chez

Wszystko, o czym po filmie rozmawialiśmy, poruszyłeś tu w tej opinii. Dla mnie logiki brak w tym też, że jacyś rolnicy/górnicy, żyjący w slamsach, jakichś norach, mają pojazd kosmiczny, bez żadnej ochrony wylatują z tej planety, znają się na nawigacji, na obsłudze urządzeń, na broni - tłumaczenie z filmu: bo grałem w gry?? Serio? W tych slamsach grał w gry? I te wszystkie technologie im wszystkim są znane, jakby byli austronautami. Skąd ta wiedza? Kupy (?!) się nie trzyma.

ocenił(a) film na 6
chazy_chez

A ja tylko dodam, że sam film jako zapchaj-dziura był dla mnie całkiem spoko. To co mi się nie podobało to parytety Netflixowe, czyli: na siłę wciskanie wszystkich ras do głównych bohaterów, brak znanych aktorów tylko jakieś miernoty, które słabo grają, logika przedszkolaka. Reszta spoko. Ujdzie.

ocenił(a) film na 7
chazy_chez

Ogólnie masz samą rację, tylko twoja ocena jest nieadekwatna. Ja dał bym mu 7 aaalbo nawet 8, a przez ciebie, żeby zrównoważyć twoją musiałem dać 10. Za sam fakt że ktoś robi film o obcym z góry 5 się należy.

ocenił(a) film na 2
xwaluk

To tylko udowadnia, że nie szanujesz tego, że ktoś może mieć inne zdanie i jesteś tylko trollem.

Samo mówienie, że film o obcym z automatu dostaje min. 5 pokazuje mi, że jesteś perfekcyjnie wytresowanym konsumentem, jak Ci którzy muszą kupić jakiś produkt "bo to przecież Apple". Smutne.

ocenił(a) film na 7
chazy_chez

Jak nie szanuję, jak się zgodziłem z twoimi argumentami? Ty zaniżyłeś ocenę a ja zawyżyłem.

ocenił(a) film na 2
xwaluk

Ja nie zaniżyłem oceny, ten film zasługuje w moich oczach na 2/10.

ocenił(a) film na 10
chazy_chez

-Mineło 170 dni w filmie od kapitulacji załogi
-Wayland zapewne dowiedziało się o przejeciu przez obcych i wiedzieli o kursie kolizyjnym wiec spisali na straty stację. Nie zdażyli by przygotować odbicia gotowego serum. Wayland posiada namiary na księżyć z LV426(Nostromo) oraz nową sygnaturę na LV223 (Prometeusz) przez co może pozyskać DNA w nowych misjach i może mają wyniki badań przesłane przez stację?
Co do przejmowania statku . To jest kolonia górnicza na dodatek nie było komór kriogenicznych w zapasach. Więc świadomie zostawili statek bo nikt nie ucieknie skoro do najbliższego mozliwego miejsca do zamieszkania jest 7 lat podrózy?
Klonowali nowych facehuggerów być może zmodyfikowali dna i szybciej następowały procesy jak i nowa forma? jestes tak negatywnie nastawiony a film jest dobrze zrobiony moze aktorsko nijako oprócz Andiego. Ale to film o obcym a nie o pozywieniu obcych.

ocenił(a) film na 10
my_sga

Waylanda ukrywali w Prometeuszu wiec tutaj nie mozna stricte ocenic czy juz nie zyje czy podali takie info a on nadal w swojej komorze starosci czekal na "esencje zycia"

ocenił(a) film na 2
my_sga

Odnosisz się do mało istotnych pierdół, które mają najmniejszy wpływ na jakość tego filmu. Nie jestem negatywnie nastawiony, poszedłem na ten film z dobrym nastawieniem, a że okazał się tanimi popłuczynami i skokiem na kasę, to już nie moja wina.

ocenił(a) film na 2
chazy_chez

Dokładnie moje odczucia po seansie, ten film jest jak splunięcie w twarz fanowi. Ale reżyser zapewne pomyślał, że użyje najlepszych kąsków z dawnych filmów i nabije budżet na nowym pokoleniu.

chazy_chez

film bardzo chcial na siebie zarobic wiec kierowany jest do lemingow, a nie do ludzi. cala reszta wynika z powyzszego. zero zaskoczenia