Do momentu gdy pani oficer lotnictwa siedziała w dolnej wieżyce i nie wiedziała co dzieje się na pokładzie było spoko. Gdy próbowała zaklinować ciężki właz od wieżyczki własnym palcem, zacząłem podejrzewać że chyba będzie bardzo źle jeżeli chodzi o podstawową logikę. No i zaczęło się od momentu wyjścia na zewnątrz samolotu. Dostajemy petardę absurdu w twarz niczym z Szybkich i wściekłych. Zaczęło się dobrze, a wyszło jak zwykle.