WIELKIE DZIEŁO BO WYPRZEDZIŁO EPOKĘ SWOJEGO POWSTANIA CZY TEŻ DLATEGO ŻE JEST DZIEŁEM PONAD CZASOWYM? TO JEST KLUCZOWE PYTANIE JAKIE TRZEBA POSTAWIĆ SZCZEGÓLNIE W MOMENCIE GDY PADAJĄ SUGESTIĘ O TYM ŻE JEST TO ARCYDZIEŁO.
Moim zdaniem nie jest to dzieło doskonałe, Oczywiście żadne takim nie jest. Jednak w tym filmie nie Boga. Jest zniewolenie. Nieustające, dojrzewające, nieuniknione. Pieniądz jest użyty tutaj jako czynnik decydujący o narastającym upadku bohatera. To co prawda mogło by sprawić, że ten obraz chce uzmysłowić nam o tym beznadziejnym uwięzieniu "Obywatela" i sprawić o tym, że chcemy się solidaryzować z nim jednak nic z takiego się nie dzieje. Nasza postać co najwyżej solidaryzuje się z ideałami epoki oświecenia... po czym je zdradza. Zatraca się w tym niemoralnym upadku i nic poza tym.
Film przedstawia kult jednostki, która obarczona nadanym jej poczuciem wielkości zatraca się w niej a karmiona pychą ulega wewnętrznemu rozkładowi nie pozostawiając odbiorcy żadnych złudzeń co do wewnętrznej siły bohatera. Psyche tej postaci musimy odnajdować w postaciach drugoplanowych które kreują nie tyle człowieka co wizję jego osobowości. Co z tego, że warsztatowo zdjęcia, gra aktorska (wszystkich bohaterów) i scenariusz robią to genialnie? Aksjologia jest pozostawiona sama sobie, a raczej jest ukryta gdzieś na cmentarzu arystokratycznych sfer na który cały czas jesteśmy zabierani. Oczywiście trzeba podkreślić mimo wszystko że ten pejoratywny obraz takim być może miał być. Może o to chodziło. Jednak dla mnie jest to niedosyt. Pustka. Mi osobiście chodzi o coś innego. Proszę więc o wyrozumiałość.