Film z 1941 roku nie może ze względów technicznych być tak nagłośniony jak filmy
późniejsze- na co skarżą się niektórzy widzowie. Co do podnoszenia głosu- osoby które
znają kanony filmów noir bo do takich zalicza się Obywatel Kane wiedzą, że głos i
mimika były środkami ekspresji na tle ość statycznych obrazów- to jeszcze pozostałość
po niemych filmach.
Dla osób profesjonalnie zajmujących się tym gatunkiem filmu, to dodatkowo perełka na
której możemy się uczyć cech filmu noir- najazdów kamery, ujęć z określonych miejsc,
oświetlenia planu, eksponowania symboli.
Film bardzo ściśle wiąże się z historią potentata prasowego o nazwisku Hearst, który
płacił bajońskie sumy za zablokowanie emisji tego filmu. Zainteresowanych odkryciem
fenomenu filmu odsyłam najpierw do biografii wspomnianego miliardera. Historia jego
życia i techniki kreowania polityki i opinii publicznej to podwaliny pod wszystko co dziś
czytamy w prasie, oglądamy w telewizji i czym rządzi się największe medium naszych
czasów czyli Internet. Techniki (wyjątkowo brutalne i bezwzględne) manipulacyjne
pozwoliły Hearstowi wpływać na decyzje prezydentów USA, wspierały kolejno
rozwijające się ideologie komunizmu i faszyzmu, towarzyszyły wojnom i politycznym
burzom. To ten człowiek kształtował opinie społeczeństwa amerykańskiego przez ok 50
lat. Ten film pokazuje nie historię człowieka bogatego który nie wie co zrobić z
pieniędzmi, ale człowieka bezwzględnego, chciwego władzy i wpływów- nie pieniędzy.
Człowiek ten żyje do dziś w każdym szmatławcu pozwalającym sobie na opluwanie
dowolnie wybranej osoby po to by wykreować potrzebne w danej chwili zdanie
czytelnika.
Film został wybrany numerem jeden 100 najlepszych filmów ponieważ pokazuje smutną
prawdę która stworzona przez tego człowieka narasta w każdym z krajów świata wraz z
rosnącą liczbą środków masowego przekazu.
Dla mnie film ten nabiera ogromnej wartości właśnie po przeczytaniu biografii Hearsta-
polecam!
film został uznany za kultowy, przełomowy głównie przez Amerykańską Akademię Filmową..., wydaje mi się że ta ocena wydaje się być przewartościowaną...Realizacja filmu , operowanie kamerą, retrospektywność akcji ... było nowe, ale sam temat.., dramaturgia, gra aktorska, znaczenie symboli...nie poruszyły aż tak, abym mógł podpisać się pod w.w stwierdzeniem.. Jeżeli miałbym wyróżnić jakiś film z tego okresu to już bardziej "Casablanka" .
Bardzo trafna uwaga- przez Amerykańską Akademię Filmową i to amerykanie wywindowali go na 1/100 co tylko dowodzi jaki wpływ wywarł na ich kulturę.
Zgadzam się, że jest cała masa filmów z tego okresu o większych walorach artystycznych, wspomniana chociażby "Casablanka".
Lubię też" Bulwar zachodzącego słońca".
.."bulwaru" jeszcze nie oglądałem...zgadzam się że Hollywood i pieniądze jakimi ta branża w USA dysponowała i dysponuje wywarły największy wpływ na rozwój kina w XX wieku..tak jest do dzisiaj i chwała im za to..Szanuję opinię AAF , ale często jakość artystyczna filmów amer. jest zagłuszana przez wymogi komercyjne...., Oskary dzisiejsze też jakby już przybladły...
Trochę dziwię się ,że "Przeminęlo z wiatrem" (1939) , przegrało z "Obywatelem Kane" ( 1941)
I znów się zgadzam:-) Oskary coraz częściej rozczarowują a w zasadzie zaskakują... bo wielką zagadką dla mnie jako widza pozostają kryteria przyznawania nagród.
Nie chciałabym generalizować, ale komercja kultury (nie tylko kinematografii) amerykańskiej tak ogromna chyba przez zaangażowane w to środki finansowe, sprzyja temu, że kiedy pojawia się jakaś perełka- a jest ich wiele- to tym jaśniej lśni.
Jestem wielką fanką kultury amerykańskiej (fanką a nie fanatyczką), ale obiektywnie stwierdzam, że jest ona (kultura amerykańska) tylko młodszą siostrą europejskiej, a to i tak w dużej mierze zasługa ogromnej rzeszy utalentowanych ludzi, którym wolność i warunki finansowe pozwoliły w Stanach tworzyć ku chwale i uznaniu wspomnianego mocarstwa. Dlatego staram się nigdy nie kierować w ocenie i doborze filmów krajem ich pochodzenia. W zasadzie" artystyczna komercja" lub może "komercyjny artyzm" o ile mogę sobie pozwolić na takie szaleństwo lingwistyczne zaczyna być znakiem rozpoznawczym naszego stulecia.
.."komercyjny artyzm"....hmm,.przewrotny tytuł na szerszą publikację.Z pewnością są takie filmy , które pogodziły w sobie komercję i artyzm..., bez burzenia delikatnej granicy na rzecz tandety...Jednak typowy amerykański komercyjniak kojarzy mi się z dosyć prostym i mało odkrywczym schematem ; Ona - seksowna laska, szukająca "szczęścia" , on - macho,z kasą lub planujący skok na dużą kasę, trochę wolnego seksu, kłótnie z rzucaniem przedmiotów o ściany, pisk opon szybkiej bryki, sporo przemocy ze strzelaniną..,policja..,ulice NY...
Oryginalnym amerykańskim gatunkiem filmowym , trochę już zapomnianym są ..westerny i wydaje mi się że ich główny motyw tzn. : "oko za oko", dominuje do dzisiaj.., i nadaje tempo akcji ..
Ten film jest uznawany za najlepszy film Amerykański, ale pomyśl, gdzie temu filmowi do artystycznego kina europejskiego? To nie ta liga!!!! Dziesiątki filmów Europejskich a nawet Azjatyckich biją pod względem artystycznym wszystko co kiedykolwiek wyprodukowali rzemieślnicy amerykańscy w tym Obywatela Kane. Taka prawda.
Kino europejskie jest zdecydowanie bliższe mojemu sercu, ale w produkcjach zza oceanu są prawdziwe perły i jest ich całkiem sporo- oczywiście to ranking podyktowany moim prywatnym gustem. Nigdy nie zaryzykowałabym zwrotu "rzemieślnicy" w stosunku do filmowców jakiegokolwiek kraju bo chyba to trochę krzywdzące uogólnienie. Stary Kontynent to z całą pewnością miejsce gdzie tego wartościowego kina powstaje więcej, ale to wynik bardzo wielu złożonych czynników.
P.S. Bronię Obywatela bo to taki film który pokazuje pewien proces budowania zasad i mechanizmów społecznych które są symbolem naszego i poprzedniego stulecia a zwą się manipulacją- jest ona wszechobecna a twórcy Obywatela- może bez większych aspiracji artystycznych mieli wielką odwagę i potrzebę opowiedzenia o tym szerszym masom- niejako ku przestrodze. Walory artystyczne tego filmu nie wynoszą go na pierwszą pozycję, ale dlatego go tam umieszczono bo pokazuje zjawisko będące podwaliną wszystkiego co za oknem.