Zachęcony poprzednim filmem Disney's Nature "Earth" długo czekałem na ten film.. Jednak niestety bardzo się zawiodłem. Film jako przyrodniczy czy dokumentalny kompletnie niczego nie wnosi. Nie można się z niego właściwie niczego dowiedzieć.
CHAOTYCZNY to najlepszy przymiotnik jaki opisuje ten film.
Jedyne co go ratuje to dobra puenta i piękne zdjęcia - szczególnie w wysokiej jakości (np HD). Jednak piękne zdjęcia w filmie przyrodniczym to nie wszystko więc nie mogę dać więcej niż 5/10.
Generalnie nie polecam - chyba, że ktoś jest fanem oceanu i chce pooglądać "fajne zdjęcia" :]
Tam nie było nic "dodatkowego". Wręcz przeciwnie. Chodzi mi o to, że w filmie "Oceans" chcieli na siłę pokazać jak najwięcej gatunków i zwierząt - co niestety doprowadziło do tego, że właściwie nie byli w stanie przekazać żadnych wartościowych informacji na temat żadnego z nich. Z prostej przyczyny - braku czasu.
Natomiast w filmie "Earth" obserwowaliśmy życie tylko 4 zwierząt i mogliśmy zobaczyć i dowiedzieć się więcej o życiu tych zwierząt. Jako, że były tylko 4 zwierzaki to mogli na każde z nich poświęcić dużo czasu. Proste.
Zauważ, że powiedziałem że film był "ładny". Krytykuję tylko to, że nie wnosi za dużo treści - które film przyrodniczy (jakim Oceans niewątpliwie jest) powinien wnosić. A jako, że oceniam go pod kątem kategorii film przyrodniczy własnie - stąd ocena 5/10.
Troszkę sam sobie zaprzeczyłem tymi pierwszymi 2 zdaniami ;] - ale mam nadzieję, że rozumiesz ogólny przekaz ;)
nie zgadzam się. widziałem film w kinie na camerimage w bydgoszczy i było to niezapomniane przeżycie. spodziewam się, że oglądany na komputerze traci sporo. ale w kinie jest po prostu magiczny. ale to na pewno nie jest dokumentalny film przyrodniczy w ścisłym tego słowa znaczeniu. to nie jest film edukacyjny, który ma za zadanie sprzedać trochę informacji. jak dla mnie to hołd złożony oceanom. stworzenie z dokumentu opery to raz, a dwa: nieofensywna dydaktyka z pierwszej godziny projekcji, gdy autorzy po prostu sprzedają widzom poczucie, że zwierzęta, natura, oceany są piękne i widz to kupuje, bo nikt nie sprzedaje mu społecznej historyjki, tylko estetykę w stanie czystym - to dla mnie główne atuty tego filmu wyróżniające go właśnie od innych produkcji dokumentalnych, których są tysiące. I jak dla mnie w całym filmie mogłoby nie paść ani jedno słowo i byłoby jeszcze lepiej. pozdrawiam
Dokładnie! Ja film miałem okazję obejrzeć na dużym ekranie tv i wywarł na mnie piorunujące wrażenie, więc w kinie byłoby jeszcze lepiej. Rozumiem, że wiele osób będzie oczekiwało po nim klasycznego dokumentu, natomiast sam styl, jakość i dokładność zdjęć i dźwięku "mówi" nam o tych zwierzętach i o pięknie oceanicznego życia równie wiele co narrator. Cel był tutaj trochę inny. Ten film to taki rodzaj hymnu, jak i ostatecznego ostrzeżenia / upomnienia, że możemy utracić to wszystko, jeśli się nie opamiętamy. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć więcej to niech sięgnie po jakiś artykuł, czy książkę. Film jest surowy i momentami wręcz mistyczny! Również wolałbym, by nie padło w nim ani jedno słowo :) Końcówka trochę zepsuła mi ogólny odbiór ale i tak film inny niż wszystkie p.s. Cieszę się, że również miałem podobne skojarzenia co do hymnu, bo przyznam, że początkowo przeczytałem tylko cztery pierwsze zdania Twojej wypowiedzi :P
Piękne zdjęcia nic poza tym?
Właśnie zdjęcia i piękna muzyka oddziałują na widza - zwierzęta się nie wypowiedzą, to Ty masz jako widz sam wysnuć wnioski i dziwię się, że do takich płytkich doszedłeś.
Zgadzam się z Piecyk w każdym użytym przez niego słowie. Wzruszyłam się na tym filmie, a jeśli Ty nic nie poczułeś, to chyba nie ma sensu przekonywać Ciebie i osób, które podobnie odebrały ten film, bo większą rolę miały odgrywać "czucie i wiara (...) niż mędrca szkiełko". Ale tak poza tym film niósł bardzo wiele infomacji, trzeba było tylko uważnie oglądać :)
"hołd złożony oceanom" piękne podsumowanie!