Szanowni Państwo, mam pytanie odnośnie muzyki, którą słyszeć jest dane widzowi w scenie, gdy Pan Dr Harford przekracza mury zamku. Melodia owa ciągnie się aż po kres masońskiego obrzędu z kadzidłem.
Jaki jest to gatunek muzyczny, wykonawca, tytuł utworu? Czy chodzi o jakiś nurt muzyki sakralnej?
Pozdrawiam serdecznie.
Jest to utwór brytyjskiej kompozytorki Jocelyn Pook - Masked Ball. Z tego co teraz wyczytałem źródło tego utworu wywodzi się z rumuńskiej liturgii prawosławnej.
Serdecznie dziękuję Szanownemu Panu za tę wyjątkowo rzetelną oraz kulturalną odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie.
Proszę uprzejmie. Przyzna Pan, że jest to szalenie enigmatyczny utwór, a co ważniejsze idealnie pasuje do rzeczy dziejących się na ekranie.
W rzeczy samej, proszę Pana, z pewnością wybór tegoż był nieprzypadkowy. Natomiast nurtują mnie inne kwestie, składające się na zrozumienie sedno filmu. Niestety nie zdążyłem jeszcze zapoznać się z tematem poświęconym interpretacjom. Pozdrawiam serdecznie.
Co ciekawe inkantacja jest puszczona od tyłu a muzyka nie, dlatego jest taki niepokojący...
http://www.youtube.com/watch?v=aG_Mvw0LvNI
i po łacinie
http://www.youtube.com/watch?v=ORZhjyG7Vtk
Sory, nie łacina - to jest liturgia prawosławna. Przepraszam za pomyłkę. U Kubricka ta pieśń jest od tyłu.
Tak być może to rumuński, tu jest tekst - ten od tyłu i ten normalny: http://www.tekstowo.pl/piosenka,jocelyn_pook,masked_ball.html
Patrząc na tekst nie dziwię się, że w filmie tekst jest odwrócony. Z obrzędem chrześcijańskim rytuał masoński nie ma zbyt wiele wspólnego...
No przecież ta inwersja jest bardzo czytelna. Nie znam się na rytuałach masońskich czy iluminackich i na serio nie wiem jaki rodzaj rytuału jest tam pokazany - wydaje mi się że to nie ma tak dużego znaczenia. Jak pierwszy raz oglądałam film myślałam że to jakaś bardzo ładna i subtelna czarna msza (bez kiczowatych czarnych kotów, pomalowanych klaunów i plucia na hostię). I zabieg z tą odwróconą prawosławną inkantacją trochę do tego pasuje (oczywiście jak już wiesz, że to rewers). Ta informacja z przetłumaczonym tekstem oryginalnym pojawiła się na necie dosyć niedawno i długo mi nie dawało spokoju co to w ogóle za język jest. Utwór jest po prostu cholernie niepokojący i ryje beretkę - mi zawsze na tej scenie wszystko niewydepilowane staje na baczność...
To nie jest na pewno czarna msza, a najprawdopodobniej jakiś rytuał masoński (nie istnieje ani jeden znany film który pokazałby z taka klasą taką ceremonię toteż tym większy podziw). Scena jest zrobiona jak na Kubricka przystało fenomenalnie - monumentalna sala, świetne stroje, przeróżne maski i oczywiście ten niepokojący ale jakże genialny podkład muzyczny. Najlepsze jest zaskoczenie przy pierwszym seansie. Do tego czasu Oczy są dość kameralne, a tu nagle widz dostaje taką petardę. Oczywiście przy powtórkach zaskoczenia nie ma, ale takie sceny można oglądać setki razy :)
Tak naprawdę w tym filmie nie jest istotne czy rytuał był masoński czy sataniczny - to był po prostu ryt jakiegoś tajemnego stowarzyszenia o ogromnej władzy. I tyle. I też oglądam tę scenę nałogowo. Akurat miałam to szczęście obejrzeć film w kinie - lata temu - i doskonale pamiętam zaskoczenie o jakim piszesz.