Jak w temacie? To był dla mnie jedyny mankament filmu, na którym się przecież cała historia
opierała.
On nie chciał go zabić (w oryginalnym planie) ani nie wiadomo co z nim zrobić, chciał go tylko
pokazać światu tak jak robiono to z setkami innych gatunków zwierząt. Napewno nie był to jedyny
taki ptak (możliwe w kontekscie bajki, ale nie realnego świata). Pokazanie go, mogło by go wpisać
na liste gatunków zagrożonych i chronić jego legowiska. Fakt, że Muntz chciał go pokazać ze
względów czystko egoistycznych, ale to jest nieznaczący argument dla ptaka.
Myślisz, że chciał go potem odesłać do domu? Co stało by się z jego młodymi w tym czasie? W kwestii tego konkretnie ptaka nie wyszłoby mu to na dobre - albo by stracił życie, albo zostałby zamknięty do końca życia w zoo, a nawet jakby go zwrócono środowisku, to przeżyłby ogromny stres. Oni nie bronili obstrakcyjnej populacji, bronili Kevina, więc to chyba wystarczające argumenty.
W szerszym kontekście - jak gatunki, które pokazano światu na tym wyszły? W najlepszym razie tylko je opisano, ale jeśli są wystarczająco ładne, to mogą trafić do zoo w celu tzw. ochrony gatunku, a może ktoś się pokusi o wycieczki, żeby go zobaczyć, a może czarny rynek? Nie znamy większość gatunków, jakie żyją na tej planecie i mają to szczęście, że nikt nie przymknie żadnego osobnika w celu hodowli i uciechy ludzi.
Skupmy się na bajce - widać, że najlepszą ochroną jego lęgowisk była niewiedza ludzi o jego istnieniu. Nie wiedzieli, więc tam nie przyjeżdżali - przecież tam mieszkał tylko ten walnięty ze zgrają psów, nikt inny się tam nie pchał.
W najlepszym razie ptak zostalby zamkniety ale prawie na pewno trafiłby pod skalpel i zostalby wypchany.
Obejrzyj King Konga i chyba znajdziesz odpowiedź. Stał by sie sensacją i już nigdy nie doznałby wolnosći
Pokazac swiatu haha proszę nie rozśmieszaj mnie. Na bank ptak trafilby pod obserwację, potem zostałby pokrojony przez naukowców a na kńcu wypchany bo tak się robi z nwo odkrytymi gatunkami. Nie ma wyjatku od regoły. W najlepszym razie spędzilby resztę życia w ciasnej klatce u tego pozal się Boże odkrywcy albo trafilby do zoo
To ja tylko dodam, że na sterowcu Muntza bylo wiele "okazów" w postaci szkieletów, na pewno gość tak samo postąpiłby ze Stefanem.
Mnie zastanawiało coś zupelnie innego, jesli chodzi o ptaszysko. Dlaczego gdy odkryli, że Stefan to dziewczynka, nie zmienili jej imienia na Stefanię? :) Moze dlatego, ze naprawdę na imię mial Kevin, a z tym już trudniej coś zrobić. :)
Ech w związku z założonym tematem przypominałam sobie co zrobił Robert Peary "pierwszy zdobywca bieguna północnego' oraz jego małżonka gdy zawitali na Grenlandię. Otóż zagarnęli ze sobą eskimoskie zwłoki jak i samych żywych Eskimosów do NY by pokazać światu! Oczywiście żywe manekiny dość szybko zaczęły podupadać na zdrowiu, ach zdarzyło się że i jeden zmarł. A co tam... Po wieeeelu latach w czasie których eskimoskie dziecko zagarnięte przez rabieżców polarnych nie zdołało się przystosować do tego wspaniałego świata białych, zdołał wrócić na Grenlandię. Co za szczęściarz, że tego dożył przez zmniejszenie się zainteresowania 'egzotycznymi gatunkami' z białych pustkowi.