jakbyś nie zauważył premiera tego filmu była 29 stycznia... tylko Polska to taki zacofany kraj i jeszcze tego u nas nie ma.

niema co się chwalić z neta też mogę ściągnąć ale tego nie robię !!!

To ja się wypowiem w tym temacie.
Jestem tuż po obejrzeniu i od razu postanowiłam napisać na filmwebie opinię. Otóż film jest inny niż większość dotychczas mi obejrzanych. Pokazuje rzeczywistośc, nie zawsze piękną i kolorową, chwilami tragiczną, wręcz odrażającą. Pokazuje światek tak zwanej "elity" na Manhattanie.
A teraz krótko, co mi się podobało, co nie.
PLUSY
* narrator - bardzo spodobał mi się pomysł osoby mówiącej w tle, narratora, który jakby opowiada całą tą historię. Według mnie nadaje to idealny dla tego filmu klimat.
* obsada i gra aktorska - Crawford świetnie wczuł się w rolę, po słodkim Archibaldzie z GG nie spodziwałam się tego, aczkolwiek naprawdę dobra robota. 50 Cent. Tu się zatrzymam, a wiec jak najbardziej na tak. Razem z Crawfordem stworzyli świetny duet, bez nich TEN film by się "nie kręcił". Dla Meade ogromny plus za wykreowanie postaci Jessici.
* klimat - może nie nieprzewidywalny czy trzymajacy w napięciu, ale z pewnością wciśnie w fotel. Nie będziecie czekać, myśląc "co będzie dalej?", jednakże zaszokuje na swój własny sposób.
* fabuła i scenariusz - o fabule raczej powinnam pisać przy temacie o książce McDonella, acz wspomnę tutaj. Historia w której aż roi się od głęboko skrywanego cierpienia, pozerstwa oraz chęci dostania od życia "wiecej". Właśnie. Więcej. Czasami jednak, żeby dostać więcej, trzeba upaść na sam dół. I właśnie to jest tu pokazane. Zduszone emocje, nieistniejące tak naprawdę przyjaźnie. Co do scenariusza. Czytałam książkę "Odlot". Oczywiście film niesamowicie od niej odstaję, jak to się dzieje w 90 procentach ekranizacji, ale mimo to naprawdę można zaliczyć Twelve do udanych odzwierciedeń powieści.

MINUSY:
* muzyka - to oczywiście moje własne zdanie, acz ścieżka dźwiękowa nie przypadła mi do gustu. Sama nie umiem wyjaśnić czemu, czasem po prostu tak się dzieję.
* obsada i gra aktorska - Roberts. Może dlatego, że ciągle kojarzy mi się z rolą w Wild Child i innych bzdurnych komedyjkach, a może dlatego że naprawde jest beznadziejna. Mówiąc szczerze, wręcz nie mogłam słuchać jej głosiku i na nią patrzeć.
* niedosyt - Prawdę mówiąc, po obejrzeniu filmu czuję jakiś niedosyt. Jakby czegoś brakowało, tylko nie umiem powiedzieć czemu. Po części to dobrze, że film wywarł takie wrażenie, jednakże uważam, iż brakuje mu czegoś.

Ogólnie mówiąc, film naprawdę m isię podobał. Jeśli ktoś zna podobne produkcje, prosiłabym o informacje ; )
No i jakie na was wywarł wrażenie?

właściwie mogłabym się podpisać pod Twoją wypowiedzią:) Mam podobne odczucia. Dodałabym jeszcze jeden plus (jak dla mnie plus)
-zakończenie- jest zupełnie inne niż w książce, w książce nawet nie wiadomo czy Biały Mike przeżył... Ale to aż takie ważne dla mnie nie jest , bo po prostu szczególnie podoba mi się ostatnia scena.
Co do muzyki to wielki minus, mogli przynajmniej zaczerpnąć coś z "Plotkary" tam zawsze coś takiego niby glamour leci , co odzwierciedliłoby ten zniszczony świat bohaterów.

Dokładnie, zapomniałam o tym plusie ;) Zakończenie naprawdę im się udało, spodziewałam się takiego braku wyjasnienia. A tu zakończenie po części szczęśliwe, ponieważ BM przeżył, a z drugiej strony dosyć.. smutne pełne refleksji i wyrzutów sumienia. Doprawdy udane. A muzyka.. także postawiłabym na coś takiego 'glamour', żeby kontrastowało z tymi imprezami.