Nauczyciel wydał mi się jednym z najbardziej odpychających bohaterów filmu: wił się jak piskorz, by udowodnić, że zależy mu na Lelandzie, podczas, gdy tak naprawdę chciał tylko wykorzystać chłopca, nakarmić się nim i odejść (nie jestem nawet pewna, czy rzeczywiście chciał go zrozumieć).
Leland może nie zasługiwał na współczucie, ale Pearl zachował się jak prawdziwy hipokryta. Chłopak mówił: zabiłem. Nie owijał w bawełnę. Pozbawiony talentu niedoszły pisarz nie potrafił zaś wydusić z siebie nawet prostej prośby.