W moim rozumowaniu:
Główny bohater zdecydował się na samobójstwo zgadzając się na takie warunki. Dostał za to pieniądze, czyli sprzedał swoją duszę. Sprzedał ją diabłu (co jest wiadome, poniewaz samobójstwo to najciezszy grzech za ktory czlowiek jest ukarany dalszym cierpieniem w piekle), a diabeł nie odpuszcza łatwo :) wiec nie chodziło tak bardzo o te pieniadze. Indianin sie zgodzil na warunki, czyli dusza zaklepana. Bez odwołania, to było dla diabła wazniejsze niz te pieniadze ktore mu wplacił na zaliczkę. A wpłacił je dlatego, zeby ofiara miala pewnosc ze za jego smierc rodzina dostanie obiecane pieniadze.

co do goscia z wytrzeszczem.. on nie byl martwy, tylko udawal, zeby przestraszyc naszgo bohatera. To byl może jakis pracownik tej "firmy", który stał się troche obłąkany przez swoja pracę :) to taki luźny domysł.

Ja za to nie rozumiem (pomijając wszelką symbolikę) dlaczego Ci ludzie płacili im za poddanie się torturom i zabicie. Robili to dla przyjemności? Bo przepraszam bardzo, ale paktu z diabłem raczej nie mieli. Wątpię, aby szatan podsyłał im pieniądze na kolejne zaliczki itp...

odpowiedz na Twoje pytanie dokładnie podaje Marlon Brando na początku filmu, obejrzyj sobie ten fragment i wszystko stanie się jasne :)