Nigdy nie przepadałem za filmami, które przedstawiały kilka historii i z przykrością muszę
stwierdzić, że po oglądnięciu "Cat's Eye" tego zdania nie zmienię. Z całej produkcji wyróżnia
się jedynie druga "część", opowiadająca o tenisiście. Trzyma poziom... jednak mięśniak,
który porwał mężczyznę, nagle znika. Był w tym apartamencie, a gdy hazardzista stracił
panowanie nad sytuacją, jakby został "usunięty." Te błąd mnie razi ( chyba, że coś mi
umknęło, ale nie sądzę). Cała reszta filmu była słaba, na czele z krwiożerczym "gremlinem ."
5/10