Szukam filmów melancholijnych, przepełnionych nostalgią, ale tez miłością, z przepięknymi i estetycznymi ujęciami (wolałabym żeby były to raczej nowsze filmy - jak ten). Najlepiej wyciskające łzy i zostawiające po sobie coś w sercu. Istnieją jeszcze takie?
O „Ona” przestać myśleć nie mogę i o tym, jaki cudowny jest ten film :)